MERKFOLK „The Folk Bringer”

Art of the Night Productions, 2015

Muzyka: Folk Metal
Strona Internetowa: https://www.facebook.com/Merkfolk/?fref=nf
Czas Trwania: 51:28 minut (14 utworów)
Kraj: Polska

Baton i Irmina to mi z dupy nogi wyrwą przy najbliższej okazji. Płytka zrobiła się już leciwa, a na dodatek leży u mnie już dobre pół roku bez jakiegokolwiek opisu. No, nie tyle leży, bo dla swojego usprawiedliwienia informuję, że kręci się ona w moim odtwarzaczu przy każdej, nadarzającej się okazji, tyle, że już dawno powinienem coś skrobnąć o rzeczy. Co się odwlecze to nie uciecze, co niniejszym czynię, a topór – o ile takowy został wzniesiony ku górze- wojenny, postaram się na nowo zakopać z zespołem, w jakiejś dogodnej i miłej czasoprzestrzeni przy kufelku zimnego trunku he he.

Co gra MERKFOLK? Ano jest to stosunkowo młody twór na naszej rodzimej scenie. Zresztą, sama scena, a jest to folk metal, to również materia która się ciągle rodzi i powoli rozwija, a ten band, to jak dla mnie, jaśniejszy punkt w owej tematyce. Domyślam się, iż połączenie folku i metalu, to ciągle dla jakiejś tam części metalowej braci, powód do niestrawności, bo czasem tradycja nie pozwala, czasem uwiera gorsecik obyczajowy a innym razem, nie sposób się otworzyć, kiedy kajdany konwenansów wrzynają się w głąb własnego ja. Sam może i wielkim fanem takiej stylistyki nie jestem, ale co dobre docenić potrafię i oddać co się należy również. A MERKFOLK’owi słowa uznania się należą. „The Folk Bringer” to świetny debiut, po odsłuchaniu którego wiedziałem, że na kolejny raz nie trzeba będzie mnie długo prosić.

Czternaście utworów (w tym fajne intro i outro) metalowego grania z kobiecym wokalem jakże cudnie growlującym, i oblanych ludową, czy po prostu ogólnie folkową estetyką. Płyta jest mocno zróżnicowana, nie jest jakoś szczególnie skalkulowana według jakichś matematycznych wzorców, że ma być tyle i tyle metalu, a tyle i tyle folku w folku. I bardzo dobrze, bo czyni to ten album atrakcyjniejszym dla ucha. I tak mamy tu świetne, uzbrojone w twarde pazury wałki jak „The Song of the Possessed”, gdzie sekcja rytmiczno-gitarowa wycina takie cuda, że miło posłuchać, a jak dorzucimy do tego wyplute trzewia Mery z wplecioną w ramy tego songa resztą instrumentarium, mamy kapitalny wałek. A takich jest tu więcej.

Oczywiście, metal to jeden z elementów ich układanki, a i folk ma na tym krążku swoich również skądinąd udanych reprezentantów. Dajmy na to przykład „Meadows and Fields”, „Postrzyżyny” czy „Wiła”. Z tym ostatnim utworem, przy pierwszym styku przyznam, iż można mieć delikatną spinkę, bo wstępniak sprawia lekko przaśne wrażenie, ale potem jest już tylko lepiej, i gdyby na „The Folk Bringer” zabrakło tej piosenki, to tak jakby urwać coś z naturalności tego materiału. Zresztą, „wiła” rewelacyjnie sprawdza się na koncertach. Wiem, bo widziałem. Aaa, no całkiem fajna przeróbka utworu „Vodka” Finów z KORPIKLAANI tu w postaci numeru „Weselisko”.

Jest klimatycznie, czasem z melancholijnym wydźwiękiem, melodyjnie, ale niekiedy chciałoby się powiedzieć, że i całkiem jakby death metalowo się robi (oczywiście takie urywki nie podejmują tematu w bardziej rozciągniętej formie), w  tej bardziej zadziornej części ich grania. Takie moje spektrum, a przynajmniej ja to tak odbieram.  Metalową część instrumentarium uzupełniają tu akordeon, którego brzmienie tu obecne również jest pewnym plusem i skrzypki już zdecydowanie częściej wykorzystywane na takim, muzycznym poletku. Zresztą, oba te instrumenty jakby się głębiej zastanowić, w ogólnym koncepcie są taką klamrą trzymającą całość w kupie. Z pomysłem, z dobrym brzmieniem i kawałkiem uczciwej muzy. A więc, niech niosą ten swój folk dalej. Panie i Panowie, luzujemy paski w spodniach dla swobodniejszego oddechu, bo jest na czym ucho zawiesić.

Lista utworów:
1. Intro
2. Nananana
3. Wiła
4. Topielica
5. The Song of the Possessed
6. Instrumental
7. Weselisko
8. Meadows and Fields
9. Trust
10. Merkfolk
11. Śwagry
12. Wingstone
13. Postrzyżyny
14. Outro

Skład:
Maria „Mery” Woźniak – wokale
Katarzyna Nowosadzka  – skrzypce, wokale
Kacper Pawłowicz – akordeon
Irmina Frąckiewicz – gitary
Łukasz Hawryluk – bas, wokale
Rafał „Baton” Frąckiewicz – perkusja

Ocena: 8.0/10

Powrót do góry