SONS OF DEATH VALLEY „Fathers of The Free”

Prime Collective, 2017

Muzyka: Hardcore / Stoner Metal
Strona internetowa: http://sonsofdeathvalley.dk/
Czas trwania: 40:00 minut (11 utworów)
Kraj: Dania

 

„Fathers of The Free” jest drugim materiałem zespołu i zdaje się, że także skupionym na klimacie Ameryki Północnej, jednak tym razem zdjęcie zespołu jeszcze bardziej sugerują klimaty rodem z Dzikiego Zachodu, z Westernu…

Można powiedzieć, że i w przypadku tegoż albumu także pierwszy utwór „Wars”, wprowadził wyżej wspomniany klimat, jednak tym razem poprzez tajemnicze dźwięki banjo współgrające z ciężką przesterowaną gitarą, co później jednoznacznie przeszło w dynamiczne i bardzo żywiołowe hardcore’owe granie, które z racji specyficznnie agresywnej artykulacji i frazowania wokalu niejednokrotnie kojarzyło mi się z wrzaskami rodem z RAGE AGAINST THE MACHINE. Chociaż to porównanie może jest trochę na wyrost, ale ważne jest to, że jest to bardzo emocjonalny hardcore’owy wrzask podkreślający powagę sytuacji, hahaha…

Nie byłoby w tym wszystkim nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że od czasu do czasu ci kowboje stosują bleusowe motywy odegrane na ciężko-brzmiących gitarach, co w połączeniu z hardcore’ową agresją i stoner’owskim ciężkim ale melodyjnym klimatem tworzy całkiem fajny groove. Zwłaszcza też, że wokalizy są nie tylko krzyczane (jak wcześniej wspomniałem) ale i dynamicznie śpiewane, a nawet wykrzykiwane chórem (jak to bywa w zorganizowanych grupach rodem z Dzikiego Zachodu, a w tym przypadku nie jest to Siedmiu wspaniałych ale Pięciu wspaniałych, hahaha…).

Niestety zbyt mało jak dla mnie jest tych westernowych wtrętów, co tylko powoduje ogromny niedosyt, a tutaj niestety jak na lekarstwo… Zresztą podobnie było na poprzedniej płycie. Mimo wszystko na obecnym albumie utwór „Your God” nieco zrehabilitował album wprowadzając pożądany przez mnie klimat pomiędzy ciężkie hardcore’owo-metalowe granie, a nawet dodając łatwo wpadający w ucho melodyjny refren. Gdyby nie te przesterowane gitary, utwór w swojej pierwszej części nieco przypominałby klimat jaki tworzy obecnie Nergal z BEHEMOTH, który połączył swoje siły z Johnem Porterem tworząc projekt ME AND THAT MAN.

Pomimo niedosytu atmosfery rodem z Dzikiego Zachodu ci Synowie Doliny Śmierci ciekawie łączą szybkie i agresywne partie z ciężkimi zwolnieniami. Poprzednim razem zdecydowanie dominował hardcore’owy trend… a teraz stonerowe zagrywki dobitniej dały o sobie znać co stworzyło dość fajną mieszankę wybuchową.

Lista utworów:
1. Wars
2. Path of The Righteous
3. Fight Song
4. The Undertaker
5. Three Finger Jack
6. Death Is Coming
7. Your God
8. Unforgettable Hate
9. Redemption
10. Devils Dance
11. Fathers of The Free

Skład:
Dan – Wokale
Lars – Gitary
Stefan – Gitary
Kim – Perkusja
Torben – Bas

Ocena: 7.0/10

Miejsce zamieszkania: Parczew, Polska. Zainteresowania / Hobby: muzyka, dziennikarstwo muzyczne, religioznawstwo, orientalistyka, antropologia, psychologia, medycyna, socjologia. Ulubione gatunki muzyczne: przede wszystkim wszystkie gatunki Metalu, Hardcore'a, Progresywny Rock oraz Gothic, Ambient, Muzyka Klasyczna, Etniczna, Sakralna, Chóralna, Filmowa, New Age, Folk i czasem Jazz, Elektro, Muzyka Eksperymentalna, Alternatywna... Współtworzył magazyn & webzine Born To Die'zine jako Gnom.
Powrót do góry