THRONEUM, MOLOCH LETALIS, MORDHELL, FREEZING BLOOD, ZMORA, MARTWA AURA – wywiad z Diabolizerem

THRONEUM, MOLOCH LETALIS, MORDHELL, FREEZING BLOOD, ZMORA, MARTWA AURA… Powyższe zespoły poza tym, że prezentują ekstremalny Metal obracający się w rejonach old scholowych black-death-metalowcych klimatów posiadają znaczną rzeszę fanów w Metalowym Undergroundzie (i nie tylko). Muzyka tych bandów jest złowieszcza, mroczna, drapieżna i zdecydowanie diabelska… Ale to nie jedyne cechy wspólne łączące te kapele. Najważniejszą cechą wspólną, która je łączy jest wspólne serce (!!!). Bo czymże jest serce zespołu? Co nadaje rytm istnieniu muzyki?… Panie i Panowie oto przed Wami osoba odpowiedzialna za serce tych grup – diabelny kardiolog, piekielny rytmotwórca – Diabolizer – perkusista THRONEUM, MOLOCH LETALIS, MORDHELL, FREEZING BLOOD, ZMORA, MARTWA AURA !!!


Pavel: Witamy Szanownego Pana Diabolizera! Powiedz mi jak na to wszystko znajdujesz ochotę i inspiracje by udzielać się w tylu zespołach jednocześnie już od ponad 10 lat?

Livius Pilavi: No właśnie, udzielasz się w wielu zespołach, skąd bierzesz energię i czas na tak dużą aktywność?

Diabolizer: Hail Satan! Powitać szanownych panów redaktorów! Jako że zagadnienie jest podobne u Was obywdu, pozwolę sobie udzielić jednej odpowiedzi. Tak, to prawda lata lecą i tylko żałować mogę że doba nie trwa nieco dłużej…Kwestią nie jest znalezienie czasu a jego organizacja – choć nie ukrywam że czasem tej codzienności i jej spraw nie sposób przeskoczyć. No nie ma bata! Co się składa na tak dużą aktywność? Recepta nie jest tajemnicą: metal we krwi i serce co piekielne rytmy wybija. Do tego poświęcenie, oddanie się całkowite muzyce kosztem wielu innych spraw czy podporządkowanie tego co jest pod muzykę, punktualność, wytrwałość i determinacja. Jestem typem dość ułożonym, któremu bębnienie wypływa z potrzeby serca, tego nie można zdobyć czy się nauczyć, z tym trzeba się urodzić że tak powiem… Zresztą czy może być inaczej? Inspiracje to kolejne elementy które tworzą całość mojej muzycznej działalności a przychodzą dosłownie zewsząd – od zwykłych spraw codziennych po te bardziej wyrafinowane czy metafizyczne, muzyczne…Energia zaś pochodzi od Diabła…

Pavel: Część z tych bandów pewnie jest zawieszona albo na razie nic nie wydaje, jak DISTRES, a także w niektórych już chyba nie grasz, jak FREEZING BLOOD (obecnie Old Temple wydaje im epkę „Baal”)…

A tego to nie wiem że już nie gram we Freezing Blood!!! Kurwa!!! Na wspomnianą epkę „Baal” to ja nagrywałem bębny i w planach mamy zajęcie się pełnym albumem. No chyba że nie tak zrozumiałem pytanie hehe… Distres tak, upadł i chyba długo sobie poleży. A jeśli już podnieść go będą chcieli to już inni ludzie. Trochę szkoda czasu jaki włożyliśmy w ten band. Trochę trudny czas nastał dla kilku z nas i miał taką siłę rażenia że Distres niepodtrzymywany – legł. Nie było ochoty i parcia by coś zmienić… I tak bywa…A że natura pustki nie lubi – wszyscy znaleźli sobie inne zajęcia, kolejne bandy… Pamiątką z tamtego okresu będzie wydany niebawem split z Putrid Evil. To tyle jeśli chodzi o Distres…

Pavel: Sorry, coś mi się namieszało w głowie od tej mnogości kapel, w których grasz i dlatego tak palnąłem z tym FREEZING BLOOD… Tak czy siak nadal pozostają THRONEUM, MORDHELL, MOLOCH LETALIS, MARTWA AURA i ZMORA, a każda z tych kapel prezentuje muzykę oscylującą w rejonach Black/Death Metalu… Czy inne gatunki muzyki ekstremalnej Cię nie kręcą?

Racja. Te gatunki są najbliższe mojemu sercu choć nie ukrywam że czasem nachodzi mnie ochota by wykuć nieco diabelskiego heavy metalu ale na razie nie ma takiej możliwości. Z innych muzycznych rejonów które eksploruję to trochę thrash, heavy metal właśnie. Ale to tylko do posłuchania. Żadne tam grindy czy brutal death metale jakoś do mnie nie trafiają…

Pavel: Pomówmy trochę o MOLOCHU, a w zasadzie o MOLOCH LETALIS… W 2015 roku wydaliście album „Zgliszcza” nie tylko na krążku ale i na kasecie dzięki Mordbid Chapel Records. Masz jakieś informacje jak rozchodziła się ta taśma? Szczerze mówiąc obecnie kasetka magnetofonowa to nośnik w stylu retro, nawet trudniej dostępny niż winyl, a i z odtwarzaczem może być problem, gdyż jeśli komuś nie pozostał stary sprzęt to zakupienie nowego może być problemem…

Tu zgodzić się z Tobą nie mogę. Obecnie taśma jest również łatwo dostępna co winyl a ilość tytułów wypuszczanych na kasetach magnetofonowych przyprawia mnie o palpitację serca. Ostatnio moją kolekcję na tym nośniku zasiliły chociażby Ritual Lair ( Hail Sobiech!), Hell’s Coronation (Hail Zepar!), Necrostruptum, Utumno, Ripping Death, Lord of Evil, Cross of Iron, Odour of Death a to tylko kropla w zalewie tego co mi przychodzi do domu. Mam około 40-stu nierozdziewiczonych jeszcze taśm które czekają na odsłuch i cały czas ( o zgrozo!!!) przychodzą haha! Nie wiem czy tylko ludzie wiekowi darzą szacunkiem ten nośnik, jak tam w młodszych pokoleniach wygląda sprawa z odbiorem i nośnikami ale wydaje mi się że taśma jednak ma swoich odbiorców i dość silną pozycję rynkową. Oczywiście mówię tu o undergroundzie… A i z odtwarzaczem problemu być nie powinno – na różnego rodzaju aukcjach można naprawdę za grosze zakupić dobry sprzęcior do słuchania taśm. Nawet walkmany można zakupić! Mój jeszcze dycha ale przymierzam się do zakupu nowego. Magia taśm nie przeminie nigdy – przynajmniej u mnie, to nośnik na którym się muzycznie wychowałem i na którym mam większość klasycznych albumów black i death metalowej sztuki. A jak sprawa wygląda ze „Zgliszczami” i ich zainteresowaniem na taśmie – nie wiem. Mam nadzieję że wydanie tego albumu przez Morbid Chapel Records nie było powodem zawieszenia działalności tego labelu haha! (Hail Waldek!)… Co mogę powiedzieć to, to że u nas taśma znalazła swoich nabywców, cieszyła się zainteresowaniem.

Pavel: Mówiąc o kasetkach jako retro miałem na myśli to, że owszem w undergroundzie są nadal i przeżywają ponowny rozkwit ale w mainstreamie i w „normalnych” sklepach ich raczej nie uświadczysz. A rzeczywiście na aukcjach internetowych są kaseciaki, jak i można kupić nowe (jakichś dziwnych firm) ale nie są tak produkowane i promowane na masę jak kiedyś… ale wróćmy do rozmowy bo Musashi ma pytanie…

Livius Pilavi: Mam zastrzeżenie do perkusji (na „Zgliszcza”), która brzmi płasko (na wydaniu CD). Szkoda, bo jesteś fachowcem…

No każdy ma tam jakieś swoje kryteria którymi ocenia dane wydawnictwo. Masz prawo tak sądzić aczkolwiek dla mnie, dla nas brzmi to tak jak chcieliśmy. Adekwatnie w stosunku do reszty instrumentów i wydźwięku całości. A nawet gdyby coś chciało się lepiej czy inaczej to nie zawsze posiada się środki by to osiągnąć… Niemniej dzięki że poświeciłeś moim partiom i instrumentowi nieco uwagi…

Livius Pilavi: Dużo numerów trzyma wysoki poziom, ale jest też kilka mało ciekawych. Do tych ostatnich zalicza się niestety „Sex-Mag”, utwór o podobnym tytule jak kompozycja KAT. Czy utwór KAT’a był inspiracją?

Akurat ja odpowiadam za ten utwór zarówno pod względem muzycznym jak i lirycznym – dlatego też zarzut pod jego adresem stawia się w pierwszym rzędzie na mojej liście osób mi wrogich czy nieprzychylnych. Żadnej krytyki nie toleruję, stać mnie na to! Z tym utworem to niezłe jaja wyszły. Nie, utwór Kata nie był inspiracją. Podczas pisania tego tekstu, a dokładnie tak zwanego refrenu nawinęły mi się te znamienne słowa „Sex, imię me sex mag…” i w tym samym momencie zapaliła się lampka że to nie moje przecież słowa, słowa które idealnie pasują do naszej muzyki. No ale pomyślałem sobie że taka forma hołdu będzie dopuszczalna i tytułem, bardzo zresztą podobnym i już świadomym, użytym z czystą premedytacją – hołd złożyliśmy tej zasłużonej kapeli. Tak się sprawa miała z tym utworem… A na przyszłość, dla czytających te słowa powtórzę – nasz utwór „Sex-Mag” to nie cover utworu Kata „Mag- Sex”.

Pavel: Wracając do muzycznych nośników… Ostatnio pojawił się jakby trend wśród grających old school’owo kapel Black/Death Metalowych by wydawać limitowane ilości na kasetach. Mam nadzieję, że nikt nie wróci do taśm szpulowych bo już tego nigdzie nie odtworzę, hahaha…

A tu z kolei muszę się z Tobą zgodzić – też mam taką nadzieję że szpule nie wejdą na rynek bo i ja będę miał z tym problem! Haha! Ale ciekawe jak by to wyglądało hehe!
Limit danego wydawnictwa podnosi jego pewne walory, daje poczucie elitarności, staje się dla posiadacza pozycją no można powiedzieć ekskluzywną, jeszcze bardziej wartościową i wyjątkową. Tak mi się wydaje jako komuś, kto tą muzykę kupuje, zdobywa, przeżywa… Po części można też powiedzieć że to mogą być tzw. „wymogi marketnigowe”- stąd te limity. I nie odnosi się to tylko do hord death/black metalowych. Ostatnio wpadło mi w łapy kilka heavy, czy doom metalowych tytułów.

Pavel: Ale cyfryzacja także ma swoje plusy, gdyż można wydać na krążku stare materiały (z nową obróbką dźwięku lub bez, jak kto woli, co też robi między innymi Old Temple). Zdaje się, że tak ponownie wydaliście „Arkana Chaosu”?

Jasne że tak, tylko trzeba umiejętnie to wykorzystać, nie zapominając przy okazji o tradycyjnych nośnikach. Mówię tu w kontekście „cyfryzacji” i tak zwanych mp3, które to w wielu przypadkach zastępują klasyczne zbiory muzyki. To niedopuszczalne!!! Jak kurwa można nie kupić klasycznego nośnika muzyki i rozkoszować się dźwiękiem bez wkładki czy koperty?! Kurwa!!! Owszem, w dzisiejszym zalewie zespołów, muzyki i dostępności by nie trafić na średniaka czy gówno, zdarzy mi się i przesłuchać jakiś utwór w sieci ale jeśli coś jest dobre w ryj – muszę to mieć w łapach a nie na dysku… Nie rozumiem jak kurwa może być inaczej. Albo koncerty które zamiast przeżywać to rozświetlane są od ekranów smartfonów. No syf i malaria – jakby powiedział to pewien staruszek… No ale nie o tym chyba miało być hehe… Tak, Eryk (Old Temple Records) wydał nam „Arkana Chaosu” na srebrnym krążku razem z Grubiszem (Moon Records), który to był pomysłodawcą tego całego przedsięwzięcia. Zaznaczyć muszę że wydawcą Moon Records też brał udział w wydaniu tej kompilacji na taśmie w 2009 więc koniec końców – przeszłość zwycięża haha!

Pavel: I tutaj i ja się z Tobą zgadzam! Okładka, wkładka booklet do muzyki są jej nieodłączną i integralną częścią… A co do koncertów, chyba tak, dla wielu pewnie nie liczy się przeżywanie show a nagranie go na smartfona by potem wrzucić do sieci i chwalić się obecnością… A skoro jesteśmy przy koncertach… „Live Wrześniaslaught” to oficjalny bootleg MOLOCH LETALIS. Nagranie pochodzi z Psychodelic Misanthropy Fest vol. 11, z 24 listopada 2012 roku. Z kolei tym razem, pierwotnie materiał ten ukazał się na kasecie w 2014 roku dzięki Vomitorium’zine… Obecnie mamy też wersję na płycie kompaktowej…

No z tą wersją na płycie kompaktowej to się nieco jaja porobiły. Koncert został zarejestrowany z myślą o naszych tylko spaczonych potrzebach, gdzieś tam mignęło nam by zrobić to jako promo Cd-r może jako przedsmak nadchodzącej płyty czy coś takiego. Następnie naszła nas myśl by może to jednak wydać oficjalnie – w końcu dźwięk całkiem przyzwoity jak i sam koncert, może ktoś się skusi, no i padło na Michała i Vomitorium zine. Chwyciło i mamy koncertówkę na ślicznie wydanej taśmie. A że okładki do płyt były już wydrukowane – wysyłamy to jako promo cd-r do zrecenzowania tegoż rytuału albo zachęcenie kupna taśmy. W końcu światem rządzi Mamona…

Pavel: Ok. przejdźmy teraz do MORDHELL… W ostatnich dwóch latach wydaliście kolejne materiały. Tym razem były to demówki „Chainsaw Cuts” i „Master & Slave”. Wydaniem w limitowanych ilościach zajęły się polskie labele Impurity Productions i Total War… Dlaczego nie pełne albumy a materiały demo? Czyżby chodziło o to by było bardziej undergroundowo?

A można bardziej lub mniej undergroundowo? Mordhell, jak i reszta hord w których napierdalam to zespół undergroudowy. Co za tym idzie materiały wydane na taśmach to rzecz absolutnie „normalna” czy „codzienna” w podziemiu. Nic nikomu nie musimy udowadniać a już na pewno nie to, że jesteśmy zespołem undergroundowym. Dlaczego nie pełen album? Otóż po części jest on gotowy – na chwilę obecną brakuje tylko liryk i ich zarejestrowania. Od strony muzycznej album jest nagrany od chyba dwóch lat. Wszystko się kurwesko przeciąga w czasie gdyż Mordhell przez długi czas borykał się z problemami personalnymi. A że to pierdolone podziemie, żadne kontrakty czy terminy nas nie obowiązują – stąd to wszystko tyle trwa. W sensie skończenia tego albumu. A wspomniane przez Ciebie taśmy to materiały mające na celu niejako przypomnienie o hordzie że cały czas dysze i napierdala w pocie i krwi…

Livius Pilavi: A jak jest z tekstami MORDHELL, poświęconymi perwersjom seksualnym? Czy BDSM jest częścią twojego życia?

Za teksty Mordhell nie ja odpowiadam więc nie moje przeżycia, fantazje czy sny są tam opisane, niemniej z częścią z nich w jakiś sposób się identyfikuję czy utożsamiam a moje życie seksualne pozwól że zostanie pomiędzy mną a moją żoną.

Livius Pilavi: Czy identyfikujesz się z treścią tekstów zespołów, w których występujesz (i w niektórych śpiewasz), czy to tylko kreacja artystyczna?

Jak wyżej wspomniałem identyfikuję się z tym co w tekstach zawarte. Przynajmniej po części – jeśli oczywiście teksty nie są mojego autorstwa. Każdy zespół tworzą indywidualności, różni ludzie, z odmiennym widzeniem na niektóre rzeczy, a czasem z wielce zgodnym. Każdy wnosi coś od siebie do kapeli, wtedy tworzy się kolektyw który ma odpowiednią siłę rażenia, przekaz, niesie pewne wartości czasem przesłanie czy treść.
Teksty dotyczą różnych dziedzin, sfer życia, metafizyki, filozofii, snów czy zwykłego wylania żółci, przelania jadu. Ukazują różne stany emocjonalne osoby odpowiedzialnej za liryki – to nie są jakieś role w które się wcielamy tylko po to by spełnić pewne kanony czy jak to nazwałeś kreacje artystyczne. Owszem, wychodząc na scenę „kreujemy” ulegamy „artyzmowi” malując, np. twarze, zakładając gwoździe, ale to tylko po to by wzbogacić, podkreślić to co istotne i zawarte w tekstach, by podbić, uwidocznić to co zawarte w muzyce. Wszystko co się wiąże z lirykami pochodzi od nas samych…

Livius Pilavi: Czy jesteś zwolennikiem legalizacji w Polsce małżeństw homoseksualnych?

Nie. Choć pierdoli mnie to, co robi przysłowiowy sąsiad za ścianą – każdy ma swoje życie i może z nim robić to co chce. Ale pewnych rzeczy nie przeskoczę tak wewnętrznie i już. Napawają mnie obrzydzeniem – myślę tu o dwóch wąsaczach,w sensie mężczyznach bo z kolei dwie piękne kobiety ulegające swoim namiętnościom to już coś innego haha!

Pavel: MARTWA AURA jest kolejnym bandem, w którym grasz, a także kolejnym bandem posiadającym polską nazwę. Szczerze, to podoba mi się to określenie. Kto ją wymyślił i dlaczego?

Zgodzę się z Tobą, nazwa w pytę dobra, odpowiadająca za to co wyrażone w dźwięku i warstwie lirycznej. Takie przynajmniej nasze zdanie. A nazwę spłodził Cadaveris dlatego by zamknąć w tym określeniu kłębiące się w nas demony…

Pavel: Ostatnio pojawia się coraz więcej polskojęzycznych nazw kapel, jak ZMORA (hehe…), CIEŃ, LĘK, CHŁÓD, ODRAZA, PLAGA i wiele innych… Kiedyś była moda na łacińskie lub skandynawskie łamanie języka ale obecnie to jest fajne zjawisko. Poza niektórymi te angielskojęzyczne nazwy nierzadko brzmią fajnie dla obcojęzycznych fanów ale gdyby tłumaczyć je na nasz język mógłby brzmieć to nieco infantylnie… A zazwyczaj odpowiednie polskie nazwy dodają mroku, tajemniczości, atmosfery…

WĘDRUJĄCY WIATR, FURIA, WIDMO, MGŁA, WĘDROWCY TUŁACZE ZBIEGI, KRES…Oczywiście że dla zagranicznego odbiorcy nazwa w języku polskim wydawać się może bardziej atrakcyjna czy tajemnicza ale nie ma tutaj, przynajmniej w naszym wypadku jakiegoś specjalnego znaczenia czy ukrytego przesłania. Wszystko zależy od okoliczności , czasem chwili jakiej ulegasz w momencie kreacji. W moim odczuciu nazwa też musi brzmieć, posiadać to coś, co zamyka i definiuje cały charakter danej hordy. Ale czy to zaraz musi byś moda? Nazwanie hordy w języku polskim jest sprawą dla mnie naturalną choć i do obcojęzycznych nazw w ten sam sposób podejdę…

Pavel: Minęło już 2 lata od wydania ostatniego materiału. Czy szykujecie coś nowego w temacie MARTWEJ AURY?

Oj nieprzygotowany pan jest hehe. W zeszłym, 2016 roku za sprawą Under The Sign Of Garazel na płycie CD a Total War na taśmie ukazała się nasza epka „Tenebrae Divine”, zamykająca ponad osiemnaście minut black metalu w trzech utworach. Może płodni nie jesteśmy wielce – to znaczy są cały czas pomysły, pod dyniami gitarzystów aż kipi a serca pompują czarną posokę lecz życie każdego z nas, życie prywatne, rodzinne nie pozwala na częste i regularne próby, by te pomysły scalać. Większość z nas ma już rodziny, dzieci a ten kto ich nie ma nie pojmie tego jakie to ograniczenia, różnego rodzaju zdarzenia które mają wpływ na tą choćby częstotliwość prób. A im więcej ludzi w zespole tym więcej tych problemów które potrafią czasami na miesiące wykluczyć wspólne granie… Tak to jest. Co do nowych rzeczy to powinien w tym roku pojawić się split z Non Opus Dei, a swoim tempem rozpoczęliśmy „prace” nad kolejnym wydawnictwem. Czy to będzie duża płyta czy coś mniejszego jeszcze nie wiemy. Czas pokaże.

Pavel: Sorry! Mówiąc „ostatni materiał” miałem na myśli pełny album Aury „Contra Mundi Contra Vitae” z 2015 roku, to wiem, że wydaliście tą epkę… Jakaś zmora mnie dopadła i umysł przyćmiła, hahaha… A skoro zmora… ZMORA to projekt, w którym poza grą na perkusji, śpiewasz, a w zasadzie blackowo wokalizujesz. Mało jest śpiewających perkusistów. Jak sobie z tym radzisz, z podzielnością czynności?

No jakoś sobie tam radzę, na potrzeby Zmora jest idealnie, choć zdaję sobie sprawę że wokalistą nie jestem. Niemniej to co pragnę wyrazić i w sposób jaki to robię jest wystarczający. No i tu sprawa ma się o tyle dobrze, że jest to horda „studyjna” – brak mi innego określenia, a więc horda która nie koncertuje a tylko nagrywa pomysły które dyktują nasze serducha. Więc nie „śpiewam” grając jednocześnie na bębnach. Choć myślę że nie miałbym z tym problemu, że potrafiłbym okiełznać jedno i drugie lecz takiej potrzeby na chwilę obecną nie ma. Nagrywam bębny a następnie wokale. Tak to wygląda od kuchni.

Pavel: W zespole ZMORA jest was dwóch…więc jak wspomniałeś jest to projekt studyjny…

Tak. Wyżej gdzieś o tym wspomniałem że Zmora to duet, przynajmniej jeśli chodzi o czas towarzyszący powstaniu naszego ostatniego albumu. Na poprzednim albumie udzielał się jeszcze Cadaveris który w zależności od duchowych potrzeb angażuje się w proces twórczy Zmora. Był okres gdy odbyło się kilka prób w składzie że tak powiem koncertowym – to było przy okazji pierwszego albumu, ale tak się życie potoczyło że zostało nas dwóch. Cadaveris jest takim powiedziałbym wolnym duchem krążącym wokół hordy…

Pavel: Niedawno Werewolf Promotion wydało wam najnowszy album ZMORA „Czarne otchłanie i martwe cienie”. Materiał bardzo ponury, mroczny, pesymistyczny i drapieżny… Jak wygląda komponowanie muzyki do ZMORY?

Zgadza się, Werewolf Promotion odwalił kawał dobrej roboty z tym wydaniem a Twoje słowa bardzo dobrze oddają charakter tego albumu. A jak wygląda komponowanie? Chyba zwyczajnie, naturalnie. Nie wiem jak to określić, wyrazić. Pomysłodawcą partii gitar jeśli chodzi o „Czarne Otchłanie…” jest Bloodwhip. To jego żyły pompują te czarne melodie. Słysząc te ponure i wyjące melancholią gitary od razu w głowie układają mi się partie perkusji, serce zaczyna wybijać żałobny rytm i muzyka gotowa. Teksty powstają także pod wpływem emocji, pod wpływem dźwięku, klimatu, nastroju danego utworu. Nie mam gotowych tekstów przed nagraniem muzyki…

Livius Pilavi: Na ostatniej płycie ZMORY teksty są skrajnie ponure, czy twój pogląd na świat i życie jest aż tak pesymistyczny?

Po części na pewno jestem pesymistą ale nie widzę wszystkiego w czarnych barwach. To zależy od stanów emocjonalnych, od nastroju. A Zmora od strony lirycznej akurat ukazuje tą, nie inną część mnie. Człowiek ma skomplikowaną naturę, nie jest jednym monolitem, ulega przecież różnym stanom, przemyśleniom. Mówię tu o osobach bardziej wrażliwych – że tak się wyrażę. A muzyka Zmora tak właśnie na mnie wpływa, wywołuje u mnie poczucie zwątpienia, nakierowuje myśl ku czarnym otchłaniom, przywołuje duchy przeszłości. Rozpala ukryte pragnienia które lepkim potokiem gdzieś szczelinami wyciekają , czasem to mowa śniącego czy odizolowanie się i zatopienie w melancholii… To są fragmenty, strzępy mojej wędrówki…

Pavel: THRONEUM chyba jest kapelą najbardziej znaną z tych wszystkich, w których się udzielasz. Jak tam trafiłeś?

No status sceniczny posiada, nie inaczej kurwa, a fakt napierdalania w tak zasłużonej dla podziemia hordzie napawa me serce dumą i oddaniem… Mailując przy okazji jakiegoś trade z Tomaszem i pisząc na temat Throneum właśnie, wspomniałem że tak się składa iż sam napierdalam w bębny i mogę pomóc przy okazji jakiegoś kolejnego materiału (bo wiedziałem że Metamorfozy powstały już bez Thermonuclear Philosopher’a). Ale to tak bez ciśnienia choć gdzieś w głębi mnie budził się we mnie demon niepokoju.. No i koniec końców nagrałem na próbę jakieś utwory i poszło!!! Wszystko się wpasowało tak ,jak miało być… Czarny wytrysk piekła jak wystrzelił to nie można go już zatamować. Doskonale się rozumiemy z The Great Executorem na polu muzycznym więc przyszłość diabelskie owoce przynosić będzie.

Pavel: THRONEUM zawsze był płodnym bandem (epki, splity, kompilacje, pełne albumy) . W samym 2016 roku wydaliście dwa albumy („Morbid Death Tales”, „Organic Death Temple MMXVI”) i epkę („The Horror Tonques of Time”) a ostatnio split z MORBID YELL. To wręcz niewiarygodne! Wiele zespołów sili się by wydać cokolwiek raz na kilka lat…

Zgadza się Throneum ma lędźwie bardzo płodne, niczym sam Diabeł… Nie wiem jak to się miało w przypadku poprzedniego perkusisty Marasa ale wspomniane przez Ciebie wyżej materiały, które wydane zostały w 2016 roku, okupione były krwią, potem i wielkim poświęceniem. Dosłownie wszystko podporządkowane było pod Throneum. W sensie każda moja chwila. Ale jak widać można, choć nie było to zamierzone by wydać dwa pełniaki w jednym roku. Tak wyszło hehe.. Na chwilę obecną, od strony muzycznej mamy prawie skończony materiał na dziewiąty album Throneum więc piekielna bestia kroczy dalej bez wytchnienia…

Pavel: Z THRONEUM grywacie także koncerty. Jaki ostatnio miło wspominasz?

Z Throneum grałem do tej pory jeden koncert na „Black Silesia Festival”, który odbył się w Gliwicach… Był to koncert który zbiegł się z dwudziestoleciem istnienia i działalności Throneum więc można powiedzieć że był to koncert poniekąd jubileuszowy. Deski sceny dzieliliśmy zaś z Archgoat, Brudny Skurwiel, Demonomancy, Baphomet’s Blood , Necrosadist a więc skald jak widać mocarny…
Sam koncert zaś to szaleństwo, piekielny szał!!! Arrrrgghhhh!!! Sama zaś organizacja na najwyższym poziomie…

Pavel: Na necie widziałem ten koncert THRONEUM…

Tak, całkiem spoko obraz tylko szkoda że z jednego ujęcia. Niemniej pamiątka jakaś jest z tego pierwszego razu…

Livius Pilavi: Dlaczego zespoły, z którymi jesteś związany, nie nagrywają teledysków? W sieci można obejrzeć tylko fragmenty koncertów, no i clip do utworu z demo THRONEUM. Brak pieniędzy czy reżysera z ciekawym pomysłem?

Nigdy nie zastanawialiśmy się nad wzmocnieniem muzyki obrazem. Były jakieś luźne rozmowy, pomysły ale na tym się kończyło z racji tego że nie dysponujemy budżetem odpowiednim do zrealizowania takiego przedsięwzięcia. Owszem można to zrobić i niskim nakładem finansowym , trzeba by tylko mieć odpowiedni pomysł, zasób materiału by to zmontować ale nie wiem czy to aż tak potrzebne którejkolwiek z hord w której się udzielam. Wystarczy nam jak na razie sama muzyka, czasem koncert…

Pavel: A co cię wkurza we współczesnym Black / Death Metalu? Nie tylko mam na myśli muzykę ale i fanów…

Nie wiem czy cokolwiek mnie wkurwia w takim stopniu by to rozpamiętywać czy pisać o tym. Trzeba robić swoje bez oglądania się w około. Jestem w takim wieku że raczej sprawdzone rzeczy wybieram, mam zaufanych kamratów, a informacje na temat sceny podziemnej w ogóle, ludzi i muzyki, zdobywam w głównym stopniu na podstawie zinów. Te z kolei pisane są przez maniaków o podobnych poglądach do moich, o podobnym spojrzeniu na scenę – więc irytujące sytuacje są raczej wykluczone. Podobnie jest z doborem hord, które tam się reprezentują, których materiały pragnę zdobyć, posłuchać… Można powiedzieć że w tym bagnie Black/Death metalowego łomotu w którym się pławię – jest kurwa zajebiście!

Pavel: Gdybyś miał zróżnicować pomiędzy sobą muzykę kapel w których grasz, to jak byś ją opisał by odróżnić?

Oż kurwa. Żadnym muzykologiem czy innym etnografem muzyki nie jestem. Ciężko też jakoś wyraźnie mi rozgraniczyć to co robimy w tych kilku hordach. Na pewno to co łączy wszystkie można zamknąć w dwóch słowach – ekstremalny metal. A co dalej? Zmora- klimatyczny black metal w starym stylu, czyli lata 90′ ubiegłego wieku, Moloch Letalis – death/black/thrash metalowa hybryda, piekielnie wojenna, Throneum – Nightmatrish Death/Black Metal, Martwa Aura – black metal który scala w sobie wszystko co najlepsze i co zostało wykute w czarnej bryle, Freezing Blood – okrucieństwo i black/death metalowa nawałnica, hold bogom wojny, Mordhell – True Sadistic Polish Black Metal w rock&rollowo/thrashowej polewie… To chyba tyle hehe…

Livius Pilavi: Jakiej muzyki słuchasz prywatnie? Czy jest to wyłącznie metal? Czy są jakieś nowe zespoły, które zwróciły twoją uwagę?

Można powiedzieć że jest to tylko Black i Death metal, aczkolwiek robię wycieczki w inne muzyczne rejony. Ostatnio mnie porwał album „Skeleton Tree” który nagrał Nick Cave & The Bad Seeds, przewinie się np. The Doors czy The Beatles, trochę ambientu czy muzyki filmowej. Jeśli chodzi o nowe zespoły to całkiem spoko Celestial Grave się zaprezentował, właśnie słucham po raz kolejny Darkstorm „The Oath of Fire” – świetny kawał heavy/ epic black metalu – choć wykuwanego przez starych diabłów, Odour of Death (do tego wydane na zajebistej taśmie – pisać do Total War Production/Okalecznie Front) czy niemiecki Nightwalker… To tylko kilka nazw które mi przychodzą do głowy, nazw tych młodszych że tak się wyrażę…

Pavel: Wielkie dzięki za rozmowę! Czy na zakończenie Pan Diabolizer wygłosi jakieś przesłanie w kierunku czytelników?

Ja również dziękuję za rozmowę i wsparcie. Czcijcie Diabła i słuchajcie Metalu!!

https://throneum.bandcamp.com/

https://martwa-aura.bandcamp.com/

https://hammerofdamnation.bandcamp.com/album/wieczna-ciemnosc-i-wieczne-zimno

https://oldtemple.bandcamp.com/album/freezing-blood-baal

https://oldtemple.bandcamp.com/album/moloch-letalis-arkana-chaosu

https://oldtemple.bandcamp.com/album/moloch-letalis-zgliszcza

https://oldtemple.bandcamp.com/album/moloch-letalis-apoteoza-mierci

https://www.facebook.com/molochletalis

http://mordhell.metal.pl/

Miejsce zamieszkania: Wałbrzych, Polska. Z wykształcenia technik geolog. Zainteresowania: muzyka, sztuki plastyczne, literatura, filozofia, biologia, neuronauka, astronomia, nietypowe odmiany szachów. Ulubione gatunki muzyczne: Black Metal, Progresywny Metal, Progresywny Rock, Hard Rock, Gothic, New Wave, Cold Wave, Noise, Elektroniczna Szkoła Berlińska. W wolnych chwilach tworzy kontrowersyjne opowiadania i rysunki.
Powrót do góry