ROPIEŃ – wywiad z Michałem Spryszakiem (wokalistą)

„ROPIEŃ, mimo swojej pozornej prostoty oferuje inteligentne muzyczne kolaże i tworzy ponurą oraz gęstą atmosferę. Ta muzyka sączy się złowieszczo niczym zainfekowany płyn ustrojowy, zatruwający cały organizm. ” – Pavel
„Jako ludziom na pewno bliżej nam do Metalu. W tym sensie, że wywodzimy się raczej z tego środowiska, niż ze sceny HC/Punk. Od strony muzycznej powiedziałbym, że jesteśmy gdzieś w połowie drogi pomiędzy jednym a drugim.” – Michał Spryszak

Pavel: Ahoj! ROPIEŃ infekuje scenę muzyczną zaledwie 4 lata ale czy to wasze jedyne doświadczenie muzykowania?

Cześć. Przede wszystkim dzięki za poświęcenie nam odrobiny miejsca na łamach Metal Centre. Nie, ROPIEŃ to nie jest nasze jedyne doświadczenie związane z graniem muzyki. W zasadzie każdy z nas grał lub gra w innych zespołach, ale wymienianie wszystkich tych nazw nie ma chyba większego sensu. Dlatego ograniczę się do GRIN, WSTRĘT i BLESS, a z nieistniejących do NOIZZER i GHOST, w których grał kiedyś nasz gitarzysta. Oczywiście mowa o tym trójmiejskim GHOST, nie szwedzkim.

Pavel: GHOST… Pamiętam… Świetnie grali!…

Tak. Trochę szkoda, ze nic konkretnego nie wyszło z prób reaktywacji, ale z drugiej strony wszystko ma swój czas i miejsce, wiec może to i lepiej. I tak zostawili po sobie parę fajnych nagrań. Osobiście najbardziej lubię demo „Bad Obsession”, bo tam było takie dziwne brzmienie gitar, które bardzo mi się podobało. Krzysiek dołączył do nich w późniejszym etapie działalności i na te najbardziej kultowe materiały się już nie załapał, bo był za młody. Za to teraz jest już stary.

Pavel: Ale interesuje mnie też WSTRĘT?

To jest zespół moich przyjaciół. Kiedyś graliśmy razem w SEAGHOAT, z którego zresztą wyłonił się w pewnym momencie ROPIEŃ. Przez jakiś czas te dwa zespoły składały się z tych samych ludzi, ale w pewnym momencie uświadomiliśmy sobie, że aktywność jednego odbywa się kosztem drugiego, a taki układ na dłuższą metę nie mógł się sprawdzić. Ja znalazłem nowych ludzi do ROPNIA (z wyjątkiem basisty, który gra w obydwu zespołach), a tamci trafili na znacznie ode mnie zdolniejszego bębniarza i pod nowym szyldem robią już inną muzykę. Rozstaliśmy się bardziej na tle artystycznym niż personalnym, a z perspektywy czasu sądzę, że te zmiany wyszły wszystkim na dobre. Bardzo mi się podoba materiał, którym zadebiutowali jako WSTRĘT.

Pavel: A GRIN? Zauważyłem, że mają ciekawe inspiracje muzyczne…

GRIN to też jest taki zaprzyjaźniony zespół, złożony zresztą z bardzo ciekawych i znanych na trójmiejskiej scenie osobowości. Z gitarzystą Krzyśkiem Dobrowolskim znamy się z czasów, kiedy obaj pisywaliśmy do magazynu Blackastrial. A że towarzysko zawsze dogadywaliśmy się znakomicie, to znajomość przetrwała znacznie dłużej niż sam magazyn. Kiedyś ROPIEŃ i GRIN dostały propozycję zagrania koncertu w Rzeszowie, a Krzysiek tak się tym po pijaku zajarał, że nieopatrznie powiedział, że jak mi się skład posypie, to on zagra ten koncert jako członek ROPNIA, byleby tylko ten wspólny wypad doszedł do skutku. No i tak się jakoś dziwnym trafem złożyło, że skład się faktycznie wykruszył, a z GRIN wypożyczyłem też przy okazji ich perkusistę, bo się okazało, że też by chętnie z nami pograł. Ale w sumie to pytanie miało być o GRIN, a nie o ROPNIA, więc powiem, że to chyba jeden z niewielu zespołów kontynuujących takie bardziej techniczne wątki death/thrash metalowego grania. Wiesz, CORONER, MEKONG DELTA, VOIVOD, te klimaty. Chłopaki właśnie są w trakcie nagrywania płyty i to też jest coś, na co czekam. I wierz mi, że nie piszę tego dlatego, że to moi koledzy. Jestem fanem tego zespołu.

Pavel: Hehe… Całkiem przypadkowo recenzowałem kilka numerów Blackastrial (tutaj) Ciekawe od kogo je dostawałem?…

Prawdopodobnie od naczelnego. Ja swoje egzemplarze wysyłałem głównie ludziom, z którymi robiłem wywiady. Czasem z kimś tam zrobiłem jakąś wymianę, trochę też rozdałem znajomym. Prawdę mówiąc mam jeszcze tego całkiem sporo w szafie.

Pavel: Ostatnio na Polskim rynku pojawia się coraz więcej kapel wybierających nazwy polskojęzyczne, np. WSTRĘT, CIEŃ, LĘK, SROGOŚĆ, itd. Czym kierowaliście się przy doborze nazwy?

Głównie tym, że byłem zmęczony nadużywaniem języka angielskiego przez polskie kapele. Z jednej strony rozumiem, że muzyka metalowa czy punkowa przyszła do nas z Zachodu, ale w pewnym momencie zaczęło to przybierać tak karykaturalne rozmiary, że teraz co drugi zespół robi „release party”, „official lyric video” itp. Nie ma składu kapeli tylko ”line up”, nie ma bębnów tylko „drums”, a zamiast Pawła obowiązkowo gra na nich Paul, albo inny Thomas. No i oczywiście nie grają trasy, tylko „tour”. To jest dla mnie śmieszne. Jestem przekorny, więc chciałem pójść w przeciwnym kierunku i właśnie podkreślić to, że jesteśmy stąd. Natomiast wspomniana moda na polskie nazwy wzięła się chyba po części z sukcesu FURII, a po części z tego, że większość dobrych angielskich nazw jest już zajęta. Mimo wszystko wybierając nazwę ROPIEŃ nie nastawiałem się na platynową płytę i trasy z BEHEMOTH.

Pavel: Jak podajecie w swojej biografii zaczęliście grać muzykę z pogranicza Punka i wczesnego Death Metalu, inspirowaną CELTIC FROST, SLAUGHTER, RAMONES i MISFITS oraz później Post Punkiem, a także Nową Falą i Pop Rockiem z lat 80-tych… Mieszanka intrygująca!… Ja jako stary Metalowiec spojrzałem na struktury Waszych aranżacji pod kątem inspiracji CELTIC FROST i stwierdzam, że rzeczywiście są słyszalne (a nawet bardziej nasuwały mi się skojarzenia do HELLHAMMER’a)… Ale do czego zmierzam… Zazwyczaj ktoś kto inspiruje się CELTIC FROST, czy HELLHAMMER zaczyna tworzyć jakiś rodzaj Black Metalu, a ROPIEŃ poszedł zupełnie w innym kierunku…

Wiesz, pewnie z nami też by tak było, gdybym słuchał wyłącznie CELTIC FROST i HELLHAMMER. Uwielbiam te kapele, ale przez te wszystkie lata nasiąkłem tak różną muzyką, ze nawet gdybym chciał zrobić idealną kopie CELTIC FROST, to nie dam rady i zawsze chcąc nie chcąc wymieszam to z czymś innym. Ogólnie to z ROPNIEM chciałem grać muzykę, która jest prosta do zagrania. Po pierwsze dlatego, że lubię prostotę, a po drugie, bo moje umiejętności nie pozwalają mi na granie technicznego death metalu z elementami jazzu. W innym zespole próbowałem grać rzeczy, które znacznie przewyższały moje możliwości, co mnie trochę męczyło, a ROPIEŃ pierwotnie miał być takim projektem, w którym mógłbym od tego odpocząć. Traf chciał, że ostatecznie na próbach zająłem się wokalami, a za bębnami usiadł ktoś inny. Pierwotny plan był taki, że będę sobie bębnił z uśmiechem na twarzy takie prymitywne umpa-umpa do własnych riffów.

Pavel: Myślę, że gdyby w kilku utworach dodać więcej ekspresji i black’owej furii do wokalnych linii wyszedł by z tego naprawdę dobry old-schoo’lowy Black Metal inspirowany protoplastami gatunku, nie tylko CELTIC FROST ale i późniejszymi, jak DARKTHRONE, MAYHEM czy BURZUM… A może nagralibyście jakieś nowe wersje utworów, dla fanów ekstremalnego Metalu, np. jako bonus tracks?

Może i dobrze by to zabrzmiało, ale istnieje już wystarczająco dużo tego typu kapel… Prawdę mówiąc nie zależy mi na wpisaniu się w jakiś konkretny nurt, robimy muzykę po swojemu. Zamiast tworzyć DARKTHRONE 2 lepiej chyba po prostu posłuchać oryginału. Oczywiście jesteśmy pod dużym wpływem DARKTHRONE, ukradłem im kilka riffów, ale dochodzą do tego jeszcze inne rzeczy, więc imitowanie Nocturno Culto niekoniecznie jest tym, czego potrzebują te utwory. O ile pamiętam to „Azor” z naszej pierwszej demówki miał też wersję z bardziej ekstremalnymi wokalami, ale ostatecznie wybrałem tę bardziej komercyjną, a tamta trafiła do szuflady. Myślę, że już wtedy marzyłem, żeby zagrać na Sopot Festival. Nie staramy się być jakoś strasznie ekstremalni, w porównaniu do MAYHEM jesteśmy właściwie zespołem familijnym. Chętnie pograłbym muzę w stylu BLASPHEMY czy SARCOFAGO, ale raczej nie pod tym szyldem.

Pavel: A zatem czy bliżej Wam do Punku czy Metalu?

W sumie to nie wiem. Zależy pod jakim kątem będziesz to oceniać. Jako ludziom na pewno bliżej nam do Metalu. W tym sensie, że wywodzimy się raczej z tego środowiska, niż ze sceny HC/Punk. Od strony muzycznej powiedziałbym, że jesteśmy gdzieś w połowie drogi pomiędzy jednym a drugim. Duch tej muzyki jest mocno punkowy, ale bardziej w takim sensie jak G.B.H. czy FEAR niż na przykład CRASS. Niektóre teksty są zainspirowane wydarzeniami z życia i całkiem poważne, ale wszystko to służy opowiadaniu historii z pogranicza jawy i snu i na pewno nie znajdziesz tam recepty na problemy tego świata. My nawet jej nie szukamy prawdę powiedziawszy.

Pavel: ROPIEŃ, mimo swojej pozornej prostoty oferuje inteligentne muzyczne kolaże i tworzy ponurą oraz gęstą atmosferę. Ta muzyka sączy się złowieszczo niczym zainfekowany płyn ustrojowy, zatruwający cały organizm. To jest dowód, że nie trzeba grać zabójczo technicznie by tworzyć dobre utwory…

Nie trzeba. Czasem wystarczy zagrać trzy dźwięki, żeby kogoś poruszyć. Ale lubię też techniczną i skomplikowaną muzykę. Szanuję muzyków, którzy mają dobry warsztat, bo wiem ile trzeba się napocić, żeby nauczyć się nawet tych najprostszych rzeczy. Chodzi raczej o to, żeby nie grać niepotrzebnych dźwięków i nie popisywać się warsztatem dla samego szpanu. Forma nie powinna być ważniejsza od treści. Inna sprawa, że nasza muzyka jest z założenia prosta, bo fascynowało mnie na przykład BAD RELIGION, gdzie płyta potrafiła trwać 25 minut, a kawałki kończyły się zaraz po tym jak się zaczęły. I zajebiście mi się tego słuchało. Po co powtarzać coś cztery razy, jeśli możesz zagrać dwa? Ale każdy rodzaj muzyki wymaga innego podejścia, nie w każdym przypadku taka metoda się sprawdzi.

Pavel: Wasz debiutancki album „Początek Końca Świata” jest podsumowaniem dotychczasowej działalności oraz rozpoczęciem nowego etapu w twórczości zespołu, co rzeczywiście jest słyszalne w ostatnich utworach… Album rozkręca się (a raczej ewoluuje) w miarę jego trwania… Pod koniec dochodzą patenty wręcz rodem z Metalcore’a… Wpływ muzyki Core’owej do innych gatunków jest bardzo wyraźny w dzisiejszych czasach…

Słyszałem już nawet porównania do numetalu, więc ten metalcore nie jest najgorszym możliwym określeniem. Nie sądzę aby taka muzyka miała na nas jakiś większy wpływ. Szczerze mówiąc lubię kilka płyt numetalowych, czasem ta muzyka mnie odpręża. Nie będę udawał, że sypiam w trumnie i słucham tylko demówek NECROVORE i VON. Ale żeby mnie te numetale czy metalcore’y inspirowały przy tworzeniu własnej muzyki, to raczej nie. A jeśli już, to w niewielkim stopniu. Myślę, że te skojarzenia wynikają głównie z tego, że płyta ma dość czyste brzmienie, a Krzysiek podkręcił ze dwa riffy w tych końcowych numerach w stronę nowocześniejszego grania, z tłumieniem strun i tego rodzaju pierdołami. Nie wzbraniam się całkowicie przed wpływami core’a, ale moje inspiracje to raczej AGNOSTIC FRONT, 1125, CRO-MAGS, MADBALL, BIOHAZARD itp. Nie sugerowałbym się też tym jako kierunkiem w jakim podąży ROPIEŃ, ale w tej kwestii nie będę jeszcze zbyt wiele zdradzał.

Pavel: Jedyna rzecz, która jakoś mi nie pasuje do muzyki, nazwy zespołu i tytułu albumu to obrazek z okładki. Skąd pomysł na taką okładkę?

Okładkę płyty zrobił Bartosz Kraszewski, który jak dla mnie ma duży talent i własny, wyrazisty styl. Wykorzystaliśmy wykonaną przez niego wcześniej pracę, zmieniając tylko tło, żeby bardziej pasowało klimatem do muzyki. Był pomysł na nieco inną okładkę, ale ostatecznie tamten projekt trafił do środka książeczki, bo ten obrazek, który jest na froncie, podobał mi się bardziej. Rozumiem, że nie każdemu może ona pasować, ale ja jestem z tej okładki bardzo zadowolony.

Livius Pilavi: W Polsce zanika umiejętność pisania dobrych tekstów do piosenek. Tymczasem wasze teksty są proste, ale inteligentne, dowcipne. Kto je pisze, mają jednego autora czy jest ich kilku?

Dziękuję za komplement. Wszystkie teksty są mojego autorstwa. Chociaż w sumie, to czasem czuje się, jakbym po prostu je spisywał, a nie wymyślał. Może jestem tylko kukiełką, która przelewa to na papier?

Livius Pilavi: Dlaczego płytę wydaliście własnym sumptem? Nie było zainteresowania ze strony żadnej wytwórni? Przecież ta muzyka jest bardzo wartościowa.

Znów muszę Ci podziękować za miłe słowa. W zasadzie to nie wydaliśmy jeszcze płyty w postaci fizycznej, udostępniliśmy tylko całość do odsłuchu w postaci plików. Jest co prawda wytłoczone promo w tekturowej kopercie, ale nie traktujemy go jako właściwego wydania, tylko jako materiały promocyjne. Co do zainteresowania, to owszem, jest i zasadniczo mamy już wydawcę. Płyta ukaże się nakładem Zima Records, premiera zaplanowana jest na 3 listopada.

Livius Pilavi: Wasza płyta emanuje pesymizmem. Ludzkość czeka zagłada, czy jednak przetrwa nadciągające kataklizmy?

Obawiam się, że jednak przetrwa i że dalej będziemy ciągnąć ten cyrk. Nie jestem wróżbitą Maciejem i nie wiem jakie losy czekają nasz gatunek, ani też za bardzo o to nie dbam. Zakładam jednak, że ludzka natura nigdy się nie zmieni, więc największe kataklizmy pewnie przyszykujemy sobie sami. Tytuł płyty nie musi jednak nawiązywać do wydarzeń w skali globalnej, każdy z nas może mieć swój mały koniec świata.

Livius Pilavi: Czy lubicie oglądać horrory? Liryki Ropień nawiązują do tego gatunku.

Prawdę mówiąc obecnie niewiele oglądam takich filmów. Raz, że większość dzisiejszych horrorów jest tragiczna od strony wizualnej, a dwa, że chyba trochę zmiękłem na stare lata i coraz mniej mnie bawi podrzynanie gardeł i tego typu rzeczy. Lubiłem to na okładkach CANNIBAL CORPSE kiedy byłem młodszy i do rzeczy z tamtych czasów mam sentyment, ale na tym kończą się moje potrzeby w tym względzie. Niektóre nasze teksty nawiązują do horrorów, ale głównie do takich, które poznałem jako dziecko – „Ptaki” Hitchcocka, „Evil Dead”, „Smentarz dla zwierzaków” itp. To dość oczywiste typy, znane prawie każdemu. Nie jestem gościem typu Killjoya z NECROPHAGIA i nie mam ogromnej kolekcji filmów klasy B na VHS.

Livius Pilavi: Czytujecie literaturę piękną, poezję?

Nie. Tylko etykiety z butelek po piwie.

Livius Pilavi: Planujecie nagranie kolejnego krążka?

Nie chciałbym póki co zbyt wiele zdradzać w tym temacie, ale wiedz, że coś się dzieje. Mamy sporo nowych pomysłów i raczej staramy się działać niż mówić o swoich planach. Po co psuć niespodziankę?

Pavel: Pewien ksiądz kiedyś często mawiał, że jeśli pojawia się jakaś konkretna sytuacja (i tutaj ją wymieniał) „to wiedz, że coś się dzieje”… A zatem mam wrażenie, że z tego ROPNIA powstanie ogólnokrajowa sepsa, czego Wam życzę… Ale promocja to podstawa…

To prawda, bez promocji ciężko jest trafić do kogokolwiek. Dlatego udzielamy wywiadów, wysyłamy płytę recenzentom itp. Oczywiście nie chodzi o to, żeby wyskakiwać z każdej lodówki, ale skoro jest parę osób, którym ta muzyka się podoba, to może gdzieś tam są też inni im podobni, którzy jeszcze jej nie słyszeli. Ale promocja powinna dotyczyć tego, co już jest nagrane. Nie chcę mówić zbyt wiele o czymś, co jeszcze się nie zmaterializowało, bo życiu niczego nie można być na sto procent pewnym. Z wyjątkiem śmierci, co słusznie odnotowało w jednej ze swoich piosenek DARK ANGEL. Co do tego jaki odzew będzie na to co gramy, to czas pokaże. Nie sądzę abyśmy zostali gwiazdą tegorocznego Sylwestra z Polsatem, ale jeśli komuś się ta dziwna muzyka spodoba, to fajnie. Niekoniecznie muszą tych ludzi być tłumy, nie gramy przecież jak ABBA.

Livius Pilavi: Uderzycie z kolejnym krążkiem do jakiegoś labelu czy wolicie pozostać niezależni?

Za wcześnie jeszcze by o tym mówić w kontekście kolejnych nagrań. Na ten moment wolałbym, żeby zespół nie musiał ogarniać kwestii związanych z dystrybucją fizycznych egzemplarzy, ale każdy materiał to osobny temat i być może nieco inne podejście do sprawy. Zobaczymy.

Livius Pilavi: Dużo koncertujecie? Jaka publiczność przychodzi na wasze koncerty, bardziej metalowa czy bardziej punkowa?

Niedużo, ale pewnie niebawem pogramy tych koncertów trochę więcej. Co do publiki, to zależy to głównie od tego z kim w danej chwili gramy. Graliśmy na koncertach typowo punkowych i na metalowych. Nie dzielę ich na lepsze i gorsze, bo publika za każdym razem była spoko.

Pavel: Na początku lat 90-tych XX wieku koncerty dla mieszanej publiczności okazałyby się samobójstwem. Nierzadko dochodziło do bójek pomiędzy metalowcami a punkami… A jak jest w obecnych czasach…

No wiesz, wtedy to nawet na „zwykły” koncert szło się z duszą na ramieniu. Nigdy nie miało się pewności czy nie stracisz kasy, biletu, że już o trwałym uszczerbku na zdrowiu nie wspomnę. Dzisiaj też na pewno zdarzają się różne nieprzyjemne rzeczy, ale nie ma co tego porównywać do tamtych czasów. Przejdź się ulicą dowolnego miasta i popatrz na fryzury i ubiory. Wtedy ludzie o nietypowym wyglądzie nie mogli nawet w spokoju przejść kilku metrów w biały dzień, w każdej chwili mogli paść ofiarą jakiegoś ataku. I to nawet niekoniecznie ze strony innych subkultur, czasem najgorsi byli „normalni” ludzie. Oczywiście nie żyjemy w kraju miłości bliźniego i wciąż są takie miejsca i sytuacje. Ludzie zawsze będą się bać odmienności i reagować na swój strach agresją, ale od tamtych czasów to jednak zmieniło się sporo.

Livius Pilavi: Jakich zespołów obecnie słuchacie? Możecie polecić coś z nowości? Co jest obecnie waszą inspiracją?

W tej chwili słucham „Awakening” HEXENHAUS. Nie mam zbyt dobrze przerobionych tych rejonów metalu, więc nadrabiam zaległości. Ostatnio słuchałem sporo starego death metalu, klasyki w rodzaju GRAVE, UNLEASHED, DEMIGOD. Oczywiście tylko wczesnych, najlepszych płyt. Znam je na pamięć, ale ten stary death metal działa na mnie bardzo relaksująco. Z nowszych rzeczy zniszczyło mnie demo fińskiego BLOOMING CARRIONS – totalnie chory i oryginalny death metal z piwniczną produkcją. Z lżejszych klimatów dużo odtworzeń zanotowała epka LIGHT OF THE MORNING STAR i pokrewny stylistycznie ROPE SECT, który polecił mi Kuba, nasz perkusista. Z rana zazwyczaj leci RIHANNA i klimaty z RMF MAXXX, ale nie chciałbym doprowadzić waszych czytelników do palpitacji serca, więc nie będę drążył tematu. Co do obecnych inspiracji, to głównie są to młode zespoły metalcore’owe… A tak poważnie, to „Goatlord” DARKTHRONE, wczesne VARIETE, AUTOPSY, FOREIGNER, „The Return Of The Northern Moon” BEHEMOTH, MARILLION, SIOUXSIE AND THE BANSHEES, pierwsze mini HELL-BORN… Czyli raczej starocie. Z nowości mało co nas inspiruje, bo trzy czwarte zespołu to stare dziady.

Livius Pilavi: Praktykujecie słuchanie muzyki z tradycyjnych nośników (cd, winyl), czy tylko ze smartfona?

Bardzo lubię tradycyjne nośniki, ale nie jestem obecnie jakoś mocno przywiązany do rzeczy materialnych, więc moje zasoby są bardzo skromne. Ale kiedyś byłem uzależniony od kupowania płyt, wydawałem na to większość kasy przez wiele lat. Teraz słucham głównie ze smartfona i z Youtube, więc nie ma się czym chwalić. Ale reszta zespołu wciąż chyba praktykuje starożytne metody słuchania. Ostatnio z kolegą słuchaliśmy sobie u niego w domu BATHORY z winyli i to na pewno miało w sobie więcej magii niż słuchanie ze smartfona, ale wiem, że jeśli zacznę kolekcjonować winyle to nigdy nie skończę. Lista rzeczy, które lubię, jest zbyt długa.

Livius Pilavi: Macie opinię o obecnej sytuacji politycznej w kraju, czy nie interesujecie się tym?

Opinię na pewno mamy, ale też niekoniecznie każdy z nas taką samą. Musiałbyś spytać każdego z osobna, a i tak nie miałoby to nic wspólnego z zespołem, bo polityka jest ostatnia rzeczą, jaka chciałbym się zajmować na płaszczyźnie muzycznej. Jak kupowałem „Like An Everflowing Stream” DISMEMBER to nawet mi do głowy nie przyszło, żeby zastanawiać się jakie poglądy polityczne maja ci młodzi, skąpani we krwi Szwedzi. I to było spoko. W tej muzyce są chore rzeczy, jak z jakiegoś koszmaru. Co mnie obchodzi gdzie gość z tej kapeli postawił krzyżyk na jakiejś kartce? Minęło dwadzieścia lat, a ja wciąż mam to w dupie. Oczywiście jak później zacząłem słuchać DEZERTERA, to oni byli mocno ideologiczni i to też miało pewien urok… ale to nie jest moja droga. ROPIEŃ śpiewa o śmierci, zjawiskach nadprzyrodzonych, ciemnych stronach życia, smutku i nostalgii. O dziwnych rzeczach, które mogą przydarzyć się każdemu. Polityka jest w tym kontekście czymś śmiesznym i nieistotnym.

Pavel: A zatem dziękujemy za rozmowę a ostatnie słowa zostawiamy dla Was…

Cóż, cała przyjemność po naszej stronie. Bardzo bym chciał, żeby ostatnie słowo należało do nas, ale podejrzewam, że scenariusz tej historii pisze ktoś inny, a my jesteśmy tylko aktorami odgrywającymi swoje role. Tak czy inaczej życzę Wam dalszego zapału do pisania o muzyce i spełnienia wszystkich ambicji z tym związanych.

https://www.facebook.com/ropien.band/

Miejsce zamieszkania: Wałbrzych, Polska. Z wykształcenia technik geolog. Zainteresowania: muzyka, sztuki plastyczne, literatura, filozofia, biologia, neuronauka, astronomia, nietypowe odmiany szachów. Ulubione gatunki muzyczne: Black Metal, Progresywny Metal, Progresywny Rock, Hard Rock, Gothic, New Wave, Cold Wave, Noise, Elektroniczna Szkoła Berlińska. W wolnych chwilach tworzy kontrowersyjne opowiadania i rysunki.
Powrót do góry