ANTIGAMA „Depressant” 

Selfmadegod Records, 2017

Muzyka: Grindcore / Metal
Strona Internetowa: https://www.facebook.com/Antigama/
Czas Trwania: 19:01 minut (7 utworów)
Kraj: Polska

Zawsze ktoś mi powtarzał, że jestem mocno jebnięty i na zdrowego na umyśle nie wyglądam. Jakby ktoś zastał mnie przy słuchaniu nowego wydawnictwa ANTIGAMy, pewnie stwierdziłby jednoznacznie, że jestem całkiem wręcz całkiem pojebany, bo przecież takie granie przeciętnej jednostce społecznej podobać się nie może i już. Tak więc, jeżeli ktokolwiek i Ciebie od czasu do czasu wrzuca do worka z „marginesem” pełnym świrów, zastanów się, czy nie warto spróbować cieplutkiej bułki „Depressant” zwanej. Co prawda, jedynie świeżością z wypiekami ten materiał ma cokolwiek wspólnego, bo same walory smakowe, są zdecydowanie ostre, niesamowicie pikantne i bliższe mięsiwu niż drożdżowym ciastom.

Mniej więcej minęły dwa latka od ich ostatniego longa, więc koleją rzeczy należałoby zapewne wypatrywać następcy tamtego długograja, a tym czasem mamy EP-kę. Czy jest czego żałować? Czy można czuć niedosyt? NI CHUJA!!!! To co zamyka się na „Depressant” w 19-tu minutach i jednej sekundzie robi niezły rozpierdrol i wierzcie mi, zdążycie się niejednokrotnie obsmarkać z radości. Osobiście uważam, że ANTIGAMA w całej swojej karierze nie popełniła jeszcze takiej niedogodności jak słaby materiał, tak więc zapewniam, iż teraz również o faux pas mowy nie ma.

Siedem „ballad” tu zawartych to poniekąd kontynuacja tego co zapewne znacie z „The Insolent”. Jest śmiało, bez ceregieli i z ciągłym poszukiwaniem ekstremalnego Graala. Ten band od dawna w sposób znakomity łączy brutalność, mega wściekłość i siłę grindcore’owego szaleństwa z ogólnie rzecz ujmując odważnym, i wcale nie lekko strawnym, metalowym eksperymentem. Tak jest i tym razem.

Spadają ciosy jeden po drugim. Przy całej zawiłości tego stuffu i precyzji z jaką kolejne są zadawane, nie sposób się przed siłą tego materiału obronić. ANTIGAMA bawi się formą, lubieżnie sprawdza granice ludzkiej wytrzymałości i chyba sprawia im to frajdę, kiedy ktoś frontem do nich staje z podniesionymi łapami w geście poddańczego uniżenia. Nie ma przebacz. Kręcą, lawirują, motają i udziwniają. Ale w tym szaleństwie jest metoda, jest też sens i całkiem przemyślane posunięcia. Jest metalowa agresja, jest punk’owa rebelia, ale też coś, co zmusza do pochylenia się nad niemałymi umiejętnościami kompozytorskim zespołu.

„Depressant” niepokoi, „Depressant” jest jak chaos zamknięty w butelce, „Depressant” to furia, wściekłość i energia. I co tu więcej bazgrać? To trzeba kończyć i znowu dać się ubiczować. „Depressant” – PLAY – i tak w kółko. Kocham soniczne sado-maso!

Lista utworów:
1. Empty Paths
2. Anchors
3. Division of Lonely Crows
4. Now
5. Room 7
6. Depressant
7. Shut Up

Skład:
Łukasz Myszkowski – wokal
Sebastian Kucharski – bas
Sebastian Rokicki – gitara
Paweł 'Pavulon’ Jaroszewicz – perkusja

Ocena: 10/10

Powrót do góry