INTERNAL QUIET – Wywiad ze Sławomirem Papisem (gitarzystą)

„… dwa koncerty z DIAMOND HEAD (…) nie spodziewałem się, że zagramy z nimi, że będziemy mieli okazję porozmawiać z legendą metalu o wymiarze światowym (…) piwa brakowało. 30 hektolitrów rozeszło się nie wiadomo, kiedy (…) Oj było tego trochę, większość nie nadaje się do publikacji (…) coraz więcej ludzi przyciągają nasze koncerty (…) sporo z fanów TURBO stało się naszymi sympatykami (…)”

Witam! Jakiś czas temu określając czym jest „wewnętrzny spokój” powiedziałeś, że „mocną stroną każdego człowieka (w tym również artysty) powinien być ten ‘wewnętrzny spokój’ niezbędny do w pełni świadomego tworzenia, rozumiany jako idealny stan ciszy umysłu, nie spowity troską, obawami, stresem czy też silnymi doznaniami emocjonalnymi.” Czy trudno jest osiągnąć taki wewnętrzny spokój? Technik jest wiele… gorzej z uzyskaniem efektu.

Odpowiem jednym słowem, trudno. Podczas tworzenia musisz mieć czysty umysł, jeżeli martwisz się czymś, myślisz o czymś, jakichś problemach, to ciężko skupić się na komponowaniu, a jak już się uda coś „wymyślić” to przeważnie jest to smutna piosenka.

W naszym przypadku wszystkie riffy powstają w sposób bardzo spontaniczny, (zawsze jest tak że ktoś przynosi na próbę już gotowy riff ) wpada do głowy pomysł i później go rozwijamy, już wszyscy. Ale do tego też potrzeba trochę komfortu psychicznego.

Co prawda już podczas odczuwania (doświadczania) muzyki heavy-metalowej wewnętrzny spokój chyba jest raczej trudny do uzyskania? Hahaha…

Ja wtedy odczuwam go najlepiej 🙂 Wiesz dobrze, że to nie o taki spokój chodzi.

Według mnie Wasz Heavy Metal ma wiele cech Power Metalu, bliżej mu do STARTOVARIUS czy HELLOWEEN niż do JUDAS PRIEST. Czy to tylko moje odczucie, że ten powiew melancholii jest u Was silniejszy niż buntownicza zadziorność?

Hmm, nie wiem, po prostu gramy muzykę, nie klasyfikujemy jej. I tak naprawdę nie zależy nam do kogo nas się porównuje. Myślę, że druga płyta spowoduje w naszej muzyce pewien wspólny mianownik stylistyczny, tak mi się wydaje. Uwierz mi, że jeżeli wyłapiemy, iż jakiś nowy „kawałek” kojarzy się za bardzo z czymś co już słyszeliśmy to od razu z niego rezygnujemy. Oczywiście, muzyka metalowa jest do siebie podobna, ale chodzi bardziej o wyrażanie emocji instrumentami, muzyką niż kopiowanie schematów.

W 2016 roku wydaliście jedyny Wasz materiał, album „When the Rain Comes Down”. Ale chyba tak naprawdę dopiero w 2018 jego promocja się ruszyła… trasa koncertowa, ogólnoświatowa dystrybucja…

Płyta ukazała się na rynku dokładnie 20 sierpnia 2016 roku, a już 27 sierpnia graliśmy koncert promujący to wydarzenia, tym samym rozpoczynając trasę koncertową z TURBO. Zagraliśmy wspólnie, podczas tej trasy, ponad 40 koncertów. To była właśnie trasa promująca „When The Rain Comes Down”. Natomiast koncerty 2018/2019, to już promocja i winylowego wydawnictwa, które ukazało się w rocznicę wydania materiał z CD, czyli 20 sierpnia 2018 roku, to kolejne prawie 40 dat. Wydanie winyla to dla nas wielkie wydarzenie, masa wyrzeczeń, nowa grafika, nowy miks i mastering, a przede wszystkim koszty, bo chcieliśmy by to wydawnictwo (z resztą tak jak i pierwsze na CD), było wydanie bardzo starannie, na grubym winylu 180 gr i z grubą okładką w formacie Gatefold.

No właśnie… Płyta wydana na czarnym krążku w ściśle limitowanym nakładzie 300 egzemplarzy. Wydanie to wzbogacono ilustracjami oraz nowym masteringiem autorstwa Grzegorza Piwkowskiego, dokonanym w słynnym High End Audio specjalnie na potrzeby tego wydawnictwa. Czy nakład już się wyczerpał? Można coś jeszcze dokupić?

Zostało jeszcze kilkanaście sztuk, poza tym jest jeszcze kilkanaście kompletów z koszulkami.

Zapraszamy do odwiedzin naszego sklepu, tam wszystko znajdziecie.

A tak… Macie również limitowane pakiety z płytą cd i koszulkami…

Wygląda to tak, koszulka + winyl, koszulka + winyl + cd, winyl + cd. Jak już wspomniałem kilkanaście kompletów jeszcze jest. Tylko zdaje się, że koszulki XL już niestety wyprzedane.

O czym to świadczy, te XL? Powodzi się fanom Heavy Metalu, hahaha… Albo średnia wieku odpowiednia do masy, hahaha… Skoro mowa o masie to bardzo interesuje mnie fakt, że możecie pochwalić się także własną marką piwa ‚Last Breath’ w kooperacji z łódzką Piwoteką. Co to za piwo i czy gdzieś jeszcze można je kupić?

Imperialne Owsiane IPA – mocne piwo górnej fermentacji o charakterystycznej, gładkiej fakturze i intensywnej, chmielowej goryczce. Piwo jasne, pasteryzowane.
Skład: woda, słód jęczmienny (pilzneński), płatki owsiane, cukier biały, chmiele (Citra, Centennial, Simcoe), drożdże US-05.  Polecana temperatura serwowania to 10-12°C.

To o piwie 🙂

A z Piwoteką współpraca układała się wyśmienicie, bardzo nam pomogli. Wspólnie ustaliliśmy recepturę, gdzie to uwarzymy, dokładną datę premiery piwa. A czy można jeszcze gdzieś kupić? Wątpię, plan był taki, że magazyny będą zaopatrzone do końca kwietnia, a już w styczniu piwa brakowało. 30 hektolitrów rozeszło się nie wiadomo, kiedy. Może wrócimy do tematu „warzenia” przy kolejnej płycie, zobaczymy.

Ja proponuję otworzyć własny browar… Jak według Ciebie utrzymuje się kondycja Heavy Metalu w Polsce? Kogo mógłbyś wskazać jako tych na przedzie lub tych godnych uwagi?

Kondycja tej muzyki jest bardzo dobra, gorzej z odbiorem jej na koncertach, w sensie frekwencyjnym. Ciągle koncertują zespoły kultowe, które zaczynały swoje kariery w latach osiemdziesiątych, i co ciekawe, część z nich ma się całkiem dobrze a część jakby podupadła z ilością fanów. Pewnie to wynik tego, że coraz mniej młodych ludzi słucha klasycznego metalu, bardziej ich ciągnie w stronę agresywnych odmian tej muzyki, a może po prostu ich „źródłowi” fani już są w takim wieku, że im się nie chce chodzić na koncerty. Nie wiem i nie chcę tego analizować. Cieszę się natomiast że coraz więcej ludzi przyciągają nasze koncerty, to się dla nas liczy, nikogo nie faworyzujemy i nikomu nie umniejszamy, jest miejsce dla wszystkich.

Pozwolisz, że nie wymienię nikogo kto jest godny uwagi, bo nie chcę nikogo urazić. Jednak jest sporo zespołów w Polsce które grają bardzo dobrze, mieliśmy okazję dzielić scenę z kilkoma naprawdę mocnymi „band’ami”

No właśnie… Od wielu lat jesteście bardzo aktywnym koncertowo zespołem. Zapewne też dzieliliście scenę z różnymi zespołami „wielkiego formatu”…

To prawda, sporo gramy. Jednak postanowiliśmy jakoś usystematyzować koncerty, wolimy robić to w starym stylu, to kosztowne, ale nie ma innego wyjścia, jeżeli chcesz fanów do siebie przekonać, trzeba grać. A jeśli pytasz o zespoły wielkiego formatu to rzeczywiście, kilka było naprawdę mocnych, chociażby dwa koncerty z DIAMOND HEAD. To zespół, którego słuchamy od bardzo dawna, nie spodziewałem się, że zagramy z nimi, że będziemy mieli okazję porozmawiać z legendą metalu o wymiarze światowym.

Tym bardziej nas to zaskoczyło, bo sami się odezwali się do nas. Dzięki poleceniu Knock Out Production i Left Hands Sounds udał nam się zagrać te „sztuki”. To świetne przeżycie.

Poza tym nasze rodzime TURBO, wspólnie zagraliśmy 40 dat w ramach „Back To The Past Tour” i sporo poza trasą. Cenię ich bardzo, i to było ogromne wyzwanie sprostać tej trasie, ale daliśmy radę, a sporo z fanów TURBO stało się naszymi sympatykami.

Grając tyle koncertów przeżyliście mnóstwo ciekawych chwil i sytuacji. Ale mnie najbardziej interesują te zabawne lub przerażające… Może przytoczysz jakieś anegdoty?

Oj było tego trochę, większość nie nadaje się do publikacji 🙂

Jedno utkwiło mi w pamięci, mocno. Otóż graliśmy koncert w Kielcach, zima 2016 roku, na dworze mróz trzaskający, wszyscy chorzy, zmęczeni (to był 4 koncert z rzędu). Światło zgasło, w głośnikach leci intro z płyty „WhenThe Rain Comes…”, nasz pałker Radek, gramoli się za bębny w totalnych ciemnościach i nagle! Trzask, błysk i totalna cisza, wywaliło korki w klubie. Okazało się, że jeden z nas, mocno chory, zaparzył sobie półlitrowy kufel herbaty z miodem i cytryną, i postawił go na ścieżce schodzenia Radka 🙂 Przewrócił kufel, a cała zawartość wylała się na przedłużacz powodując niemałą awarię.

Teraz po czasie się z tego śmiejemy, ale pamiętam przerażenie Radka, który powiedział „myślałem, że mi oczy wybuchły” 🙂

Jest tych historii tyle że brakło by czasu by je wszystkie przytoczyć.

Hahaha… A co jeszcze przed Wami? (w kwestii koncertów)

To pokaże przyszłość, chcemy grać koncerty, ale zaplanowane. Teraz najważniejsze to płyta, musimy ją nagrać, koncerty będą później. Myślę, że należy nam się chwila odpoczynku od klubów i wyjazdów, zagraliśmy ponad 100 koncertów od sierpnia 2016 do lutego2019 roku.

Przyjdzie na to czas.

Na okładce „When the Rain Comes Down” umieściliście pewien symbol-logotyp. Czy ten znak ma jakieś głębsze znaczenie, jakąś genezę powstania? Chociaż nie odsyłaj mnie do indywidualnej interpretacji, hahaha…

Ten symbol oznacza dla nas spokój i opanowanie, dwie litery zamknięte w figurach geometrycznych. Chcieliśmy mieć swój symbol-logotyp, stąd pomysł by popracować nad nim chwilę, w spokoju. Bardzo pomógł nam w tym Michał Loranc (Xaay), to on dokończył nasze myśli rysując logotyp. A własna interpretacja, proszę bardzo 🙂

Podobno pracujecie już nad kolejnym materiałem. Podobno będzie on nieco cięższy. Podobno są już konkretne utwory. A w zasadzie nie podobno, a na pewno. Podczas ostatniego majowego koncertu zaprezentujecie sześć kompozycji, które znajdą się na drugiej płycie. Jednak nie każdy będzie miał okazję ich posłuchać przed premierą, więc poproszę o charakterystykę…

Z racji, że to nowy materiał, nie zdradzę Ci wszystkiego. Charakterystyka, hmm, jak mówiłem wcześniej, robimy swoje, naszą muzykę, nie szukamy drogi na skróty, nie mamy nagrań w „szufladzie”, wszystko tworzymy na bieżąco. Już teraz wiem, że płyta będzie mocniejsza brzmieniowo, nie będzie instrumentów klawiszowych (pojawią się na chwile w intro lub outro, jeszcze zobaczymy), kładziemy nacisk na dynamikę utworów.

Nam materiał się podoba i bardzo dobrze nam się gra te „numery”.

Czas pokaże czy ludzie je zaakceptują.

Czyli nie będzie nic balladycznego, hihi… ?

Raczej nie, ale nie mogę tego wykluczyć. Jak na razie mam skomponowaną balladę, jednak średnio pasuje, więc chyba odpuścimy.

Skoro we wrześniu wchodzicie do studia. To pod koniec roku możemy spodziewać się „dwójki”?

Raczej na wiosnę 2020. Samo nagranie to jedno, a jeszcze okładka, tłoczenie, może i winyla, zorganizowanie tournée, to wszystko wymaga czasu.

Gdzie będziecie nagrywać? Macie już plan procesu realizacji?

Nagrywamy w CASE STUDIO, tam, gdzie pierwszą płytę. A co do planu, to standardowo, bębny, bass, gitary, wokale, solówki, wszystko oczywiście, mikrofony i wzmacniacze. Chcemy nagrać jak najbardziej źródłowo, bez żadnych Kemperów, Fraktali, co ostatnio jest w modzie. Głośnik i mikrofon, nie ma zmiłuj 🙂

Mastering jeszcze zobaczymy, od jakiegoś czasu Case Studio ma odpowiednie „graty” do masteringu lampowego, może tym razem zrobimy wszystko w jednym miejscu.

No to na zakończenie poproszę o kilka słów na temat Case Studio…

Nie chcę się rozpisywać, ponieważ to moje studio, i nie chcę stosować kryptoreklamy 🙂

INTERNAL QUIET tu pracuje i nagrywa. Ot i tyle.

Ok. Dzięki za ten wywiad! Ostatnie przesłanie pozostawiam dla zespołu…

Dziękujemy za wywiad i pozdrawiamy wszystkich naszych zwolenników jak i przeciwników.

Pamiętajcie drodzy fani, to Wy jesteście w tym wszystkim najważniejsi.

Do zobaczenia na koncertach!

http://internalquiet.com/

https://www.facebook.com/internalquietfanpage/

Miejsce zamieszkania: Parczew, Polska. Zainteresowania / Hobby: muzyka, dziennikarstwo muzyczne, religioznawstwo, orientalistyka, antropologia, psychologia, medycyna, socjologia. Ulubione gatunki muzyczne: przede wszystkim wszystkie gatunki Metalu, Hardcore'a, Progresywny Rock oraz Gothic, Ambient, Muzyka Klasyczna, Etniczna, Sakralna, Chóralna, Filmowa, New Age, Folk i czasem Jazz, Elektro, Muzyka Eksperymentalna, Alternatywna... Współtworzył magazyn & webzine Born To Die'zine jako Gnom.
Powrót do góry