Miesiąc: lipiec 2011

BISCLAVERET „Engill Ljssins”

Któryż to już krążek BISCLAVERET mam okazję opisywać? Nie pamiętam… Po wielu latach istnienia projektu, ten mistyczny duet kroczy wytyczoną przez siebie drogą, niezmiennie a może uparcie (?). Ich muzyczna manifestacja od początku była adresowana do niszowego odbiorcy i myślę – z góry została skazana na pozostanie w najgłębszym piętrze muzycznego Podziemia.

ALGHAZANTH „Vinum Intus”

Początki tej bluźnierczej hordy sięgają 1995 roku, a „Vinum Intus” jest szóstym albumem. Ale nie będę ściemniał na wstępie… gdyż od początku albumu powiało zimnym mrokiem i czarną agresją… a złowieszczy krzyk otworzył bramy Piekieł… Wyłoniła się Bestia siejąc strach i zniszczenie… nagle zrobiło się gorąco i zapachniało siarką… Tak, ostre i siarczyste gitary zawładnęły przestrzenią torując drogę opętańczym wrzaskom… Czuć w tym sporo black-metalowego klasycyzmu rodem ze Skandynawii…
.

Powrót do góry