AGELESS – Wywiad z Ningal i Edge’m

AGELESS: „…właściwie to trudno jest do końca sklasyfikować to co gramy… to po prostu muzyka, która jest doskonałą formą ekspresji dla nas samych, lub przynajmniej ja nie staram się zamknąć naszej twórczości w jakiekolwiek ramy…”, „… W samej muzyce jest bardzo wiele wpływów zespołów, które mnie ukształtowały w przeszłości i kształtują teraz, ale zgadzam się że gothic metalu jest tu najwięcej…”

Witaj Ningal!!! Ciągle nas czymś zaskakujesz! Mam nadzieję, że AGELESS to nie jednopłytowy wybryk!

Ningal: Witaj Gnom! Serdeczne dzięki za zainteresowanie się i za sporą dozę entuzjazmu z twej strony! Haha, i mam ogromną nadzieję że wciąż będę Cię czymś zaskakiwać. Tak, Ageless to nie jednopłytowy „wybryk”! Właściwie to żywię głęboką nadzieję, że jest on początkiem czegoś większego… Właśnie dostałam materiał na nowy album, i powiem Ci, że brzmi całkiem nieźle. Myślę że kolejne płyty się ukażą i będą coraz bardziej bogatsze, muzyka będzie dojrzewać i ewoluować wraz z naszymi umiejętnościami i z nami samymi!

Jak doszło do narodzin zespołu?

Edge: Na początku powstawały same utwory, nie było szyldu, muzykę tworzyli bracia – Tomek(ja) i Robert Karwaccy, a w 1998 roku zdecydowaliśmy się umieścić je na demo „Portals Of Time” i wtedy też powstała nazwa – Ageless. Wokalami na tamtym materiale zajmował się właśnie Robert. Później zespół zawiesił działalność na 3 lata, aż w 2002 roku ponownie zacząłem tworzyć materiał a także zacząłem poszukiwać wokalistki. Nawiązałem współpracę z Ningal(Edytą), a po kilkunastu miesiącach ujrzała światło dzienne płyta „Forever In Dark”. Póki co, ja i Ningal stanowimy trzon zespołu.

Ningal: nic dodać nic ująć…

Wygląda na to, że najbardziej odpowiada wam gotyk…

Edge: Na pewno stylistycznie jesteśmy najbliżej tego stylu, ale nie staramy się patrzeć przez pryzmat konkretnego gatunku na to co tworzymy. W samej muzyce jest bardzo wiele wpływów zespołów, które mnie ukształtowały w przeszłości i kształtują teraz, ale zgadzam się że gothic metalu jest tu najwięcej.

Ningal: właściwie to trudno jest do końca sklasyfikować to co gramy… to po prostu muzyka, która jest doskonałą formą ekspresji dla nas samych, lub przynajmniej ja nie staram się zamknąć naszej twórczości w jakiekolwiek ramy.

Na „Forever In Dark” podobno wszelkie wokale są twoje, Ningal. Niektóre linie wokalne brzmią bardzo męsko, wręcz w stylu Petera Steele'a z TYPE'O'NEGATIVE. Myślę, że nie masz aż tak rozbudowanej skali głosu, że raz śpiewasz wysoko, prawie operowo a innym razem nisko, mrocznym basem…

Ningal: Hm… no właśnie WSZYSTKIE wokale są moje! Wiem że trudno w to uwierzyć… to męczące tłumaczyć wciąż ludziom, że wokalnie poruszam się w swobodnie zarówno w tonacjach dość wysokich jak i tych…dość niskich i to bez używania żadnych „cyfrowych wspomagaczy”. Zresztą już wcześniej np. growlowałam w kapelach black/death i gotyk/black-metalowej… w tej drugiej momentami całkiem nisko, i nawet wtedy(!) na koncertach (które zresztą były całkowicie „live”) niektórzy ludzie podchodzili do mnie po koncercie i mówili mi że nie wierzą, że te wokale na pewno leciały z playbacku… itp. itd. etc. (a obok stał np. akustyk i się z tego śmiał…haha). Czasem było zabawnie wtedy, ale często wQrwiało mnie to niezmiernie. Cóż więc, nie sądzę aby moja skala głosu była aż taką nowością. Tylko że jakoś tak zupełnie panuje przeświadczenie, że takiej „pannie szarej skądś tam” w Polsce, takie talenty nie przysługują… No trudno. Tobie, natomiast proponuję żebyś powrócił na chwilkę do mojego wcześniejszego projektu O.M.E.N. i wsłuchał się w utwór zatytułowany „Realm…” – ten niski wchodzący w growl wokal to nie Mirus… jak głosi wkładka albumu również tam wszystkie wokale wykonuje niejaka Ningal.

Czyli jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich wokalnych możliwości!!! Pobierałaś jakieś lekcje, czy to dar natury?

Ningal: No nie wiem, chyba raczej dar Natury… trochę mi się od Niej tego wszystkiego dostało i czasem niezłe mam z tym zamieszanie haha, ale lubię Ją za to! Moim zdaniem żadne lekcje nie nadają nikomu talentów, one je tylko szlifują, uczą lepiej wykorzystywać tkwiący w nas potencjał! Ja podczas studiów inżynierskich byłam co prawda sopranistką w chórze akademickim – zapisałam się do chóru, bo po 1. zawsze byłam pasjonatką muzyki chóralnej a po 2. chciałam pracować nad głosem… tak, to były dla mnie swoiste lekcje śpiewu – ciężka praca połączona z satysfakcją wypływająca z realizacji pewnych pasji! Dzięki tej pracy poprawiłam swoją dykcje, nauczyłam się lepiej używać przepony, a przez co śpiewać czyściej i głośniej, panować nad głosem… niskie tony natomiast szlifowałam growl'em w kapelach hahaha… Jednakże same umiejętności operowania głosem w różnych skalach uważam za dar… i nie przeczę że bardzo mi z nim dobrze, daje mi wiele możliwości… możliwości, które rozbudzają we mnie kreatywność.

Czym są zainspirowane te tajemnicze mistyczno-rytualne śpiewy-melodeklamacje w utworach.

Ningal: Inspirację czerpię z różnych źródeł… po części z moich zainteresowań kulturą starożytną (stąd mój pseudonim Ningal – jak zauważyłeś?) aztecką, sumeryjską, egipską (m.in.) a także naszą rodzimą – słowiańską; czy też germańską, celtycką…. obrzędami szamanistycznymi mieszkańców dalekiej Syberii i co tam tylko. Po części sama sporo słucham sporo ambientu/rithualu… które także inspirują mnie na swój sposób. Poza tym posiadam iście „pogańską duszę” i dlatego „rytualne” wokalizy doskonale mnie wyrażają! Tego typu motywy były już chyba słyszalne w O.M.E.N'ie, zawsze mnie one „kręciły”! Ageless jest oczywiście inny… ale czasami jest tak, że utwory przemawiają muzycznie „domagając” się konkretnych aranżacji wokalnych… konkretnego typu… który będzie do nich pasował. Po prostu, słucham takiego kawałka i już wiem już czuje jak powinien brzmieć! Tak tez stało się w przypadku „The Ageless” (bo pewnie to jego masz przede wszystkim na myśli?)

Wiesz znam ludzi, którzy „bawią się” w szamanizm, biegają po lasach, są wegetarianami, oczywiście kwasem, grasem, czy psylocybem nie pogardzą… czy to też jest ci bliskie?

Ningal: Raczej nie… choć przecież „wszystko jest dla ludzi”…

Czy moje przypuszczenia co do tekstów są słuszne – Jesteś ich autorką? O czym one traktują. Wiesz nie każdy zna angielski, więc chciałbym przybliżyć je czytelnikom. Opisz kilka…

Ningal: Musze to powiedzieć: nienawidzę opisywać tekstów, zresztą w szkole zawsze byłam kiepska z „interpretacji wiersza”… „co autor chciał przez to powiedzieć…” itd., no coś okropnego… Ogólnie rzecz ujmując: na „Forever in Dark” teksty zostały podzielone- część liryk zostało napisanych przeze mnie a część przez Edge'a, który oczywiście niczego mi nie narzucał! Wręcz przeciwnie, sama bardzo chętnie zaadoptowałam jego wiersze pod muzykę Ageless'a. Są one dla mnie bardzo zrozumiałe i pasują do klimatu muzyki. Tomek jest bardzo uzdolnionym poetą, chociaż sam temu zaprzecza… jego część tekstów traktuje o ciemniejszej stronie naszej egzystencji, o tym co nieuniknione, o świadomości tego że ludzie do samego końca niszczą sami siebie, a także świat który ich otacza. Zaś szans na poprawę nie ma. Co do moich liryk, to tematycznie są mocno zróżnicowane traktują m.in. o moich zewnętrznych i wewnętrznych przeżyciach bądź stanach… np. senne marzenia („On The Wings Of My Dream”), jest taki sen w którym unoszę się nad ziemią, to fantastyczny sen, myślę że wiele ludzi miewa takie sny, które dają im uczucie wyzwolenia od tego ciężaru które w postaci trosk niesie codzienność, sen tak piękny że pragniemy go śnić co noc, jest on świątynią dla utrudzonych umysłów i dusz, koi smutki, daje spokój, ale też zniewala, uzależnia. Aż pewnego dnia stoisz na „dachu świata” i sen staje się rzeczywistością… lecz tym razem szybujesz po raz ostatni… Niektóre liryki są bardzo osobiste… („Forever in Dark”, „Sunflowers”, „Midnight…”) dotyczą mnie samej, opisuję w nich zdarzeń które zaistniały w moim życiu, ludzi którzy odeszli… jestem raczej typem pielgrzyma, od zawsze poruszam się własną krętą ścieżka, mijam różne przestrzenie, ludzie i rzeczy przewijają się przez moje życie, przychodzą i odchodzą jak światło słoneczne, czasami brakuje mi ich… lecz kiedy pogrążam się w mroku wspomnienia stają się czasami mniej wyraźne, a czasem stają się wieczną raną w moim sercu. Kolejne- inspirowane są przez mity które swego czasu pasjonowały mnie lub pasjonują do dziś(„Army of Lillith”, „The Ageless”)…

Kto zrobił okładkę? Może ty?

Ningal: Hahaha. Tak, przyznaje się bez bicia, zaprojektowałam okładkę, za co bardzo przepraszam… hahaha. Na jej „face” znajduje się zdjęcie jednego z moich obrazów graficznych (jak widać moje umiejętności ulegają poprawie z biegiem lat) (I z tym się w zupełności zgadzam – Gnom). „Back” stanowi jak widać nasze foto, spis utworów, podziękowania, i wszelkie info. Wkładka jest dość uboga, wiem, nie to co rozkładówki metal mind… ;] ale to nasz 1 album włożyliśmy w niego sporo pracy i jesteśmy dumni zarówno z opakowania jak i zawartości, wyszło całkiem nieźle. Szczególne podziękowania należą się Mirusowi z 666RECORDS który nie omieszkał wtrącić swoje 3 grosze do m.in. składu graficznego, bardzo nam w tym pomagając!

A myślałaś o tym by w przyszłości zaprojektować booklet tak by każdy utwór miał przyporządkowaną grafikę z tekstem?

Ningal: Z pewnością było by miło, ale na to potrzebne są środki. Jeżeli w przyszłości znajdziemy wydawcę który w stanie zafundować tego typu „rozkładówkę” to z milą chęcią podjęłabym się jej wykonania. Każdy z utworów ma dla mnie swój niepowtarzalny klimat, jest swego rodzaju opowieścią … z których każdą mogłabym wyrazić w formie obrazu/grafiki… a i przyznam Ci się że często, te obrazy przewijają mi się przez głowę, niektóre z nich realizuję. Muzyka dla mnie zawsze była, jest i będzie inspiracją.

Twoja postać jest mi co nieco znana (a to z twoich grafik, a to z ambientowego projektu OMEN, czy też z dawnej korespondencji z moją żoną – serdeczne pozdrowienia od niej!), ale nie znam tajemniczego pana współtworzącego z tobą AGELESS… pana Edge. Czy możesz przedstawić nam jego osobę?

Ningal: właściwie niewiele mogę Ci napisać konkretów na temat Edge, ponieważ mało znamy się, forma naszej współpracy jest bardzo uwspółcześniona… kontaktujemy się głównie przez Internet. Zresztą od Internetu wszystko się zaczęło. Raz jedyny spotkałam Tomka na PoznańDarkFestiwal'2003. Ale z moich dotychczasowych obserwacji wiem że Edge (Tomasz Karwacki) to pasjonata któremu już zapewne od najdawniejszych lat w duszy grają dwie najpiękniejsze z muz (poezja i muzyka)! To bardzo uzdolniony człowiek, acz bardzo skromny (to chyba niestety coraz rzadsza cecha wśród ludzi kreatywnych?)! Wiem na pewno ze gdyby tu teraz siedział i widział co wypisuję to pewnie by zaprzeczał, że absolutnie jego umiejętności są przeciętne i takie tam blablabla… ale spójrzmy na to realnie: Edge jest samoukiem i robi świetną muzykę, potrafi wnieść w nią sporo klimatu, sam jeden stworzyć wypełnione melodią przestrzenie które trafiają do niejednego serca. Osobiście uważam że do tego potrzeba talentu! (I tutaj również zgadzam się z tym co mówisz – Gnom)

Dlaczego AGELESS, a nie np. FOREVER YOUNG. Wiesz chodzi mi o interpretację nazwy. Boisz się starości, a może śmierci? Czy może tu chodzi o coś innego?

Edge: Ageless – dla Mnie ma wydźwięk czegoś co trwa nieprzerwanie i jest niezmienne, czas biegnie zostawiając jedynie małe ślady w postaci nas ludzi, ale w przekroju wieczności jesteśmy tylko małą cząsteczką. Dla innych ta nazwa może się inaczej kojarzyć, poza tym podoba mi się.

Ningal: Ageless – kojarzy mi się podobnie jak Tomkowi. Jestem pasjonatką wampiryzmu, ale wampiryzmu m.in. w sensie długowieczności, nieprzerwanej żadną skazą młodości zasilanej przez młodość i życia zasilanego przez życie, zmysłowości – przez zmysłowość… istnieniem ponad czasem i nieskażonym przez czas… to interpretuje mnie samą, moje pragnienia nieprzerwane i wieczne…nasze pasje, właśnie z tym kojarzy mi się Ageless. Śmierć natomiast bywa także pasjonująca… w niektórych aspektach; starość…hm, jestem kobietą, oczywiście że trochę boje się starości ale to przez moją kobiecą próżność (haha) a nie z lęku przed śmiercią; forever young(?) – brzmi jak nazwa kapeli z gatunku pop-dance, nie, dziękuję…

Albo ALPHAVILE, chociaż też i QUEEN, a w szczególności film „Nieśmiertelny” – hehehe… Lećmy dalej… Jak rozwiążecie sprawę koncertów?

Ningal: Jeszcze nie wiemy. Do tej pory było nas dwoje. Na kolejnym materiale udzielają się dodatkowo dwie inne osoby (ale dokładnie nie wiem, więc Ci nie powiem). Nie wiem co przyniesie przyszłość, na razie nic nie planujemy. Ofert koncertów zdarzają się, co prawda, no ale na razie brakuje nam możliwości personalnych.

To jak w końcu? Zamierzacie rozszerzyć skład?

Edge: nie ma konkretnych planów, ale na pewno taka idea zaistniała już w rozmowie i jeśli w przyszłości znajdziemy odpowiednich ludzi i czas, byłoby miło zaprezentować naszą muzykę na scenie. Odpowiedź na to pytanie przyniesie dopiero przyszłość.

Czy w AGELESS istnieje ścisły podział na role? Czy poza tekstami masz wpływ na muzykę?

Ningal: Edge napisał mi „Oczywiście, że masz:)”. Ale przecież w naszym przypadku podział na role na pewno istnieje i jest nie do przeskoczenia, bo póki co nie mamy możliwości spotykać się częściej, by na bieżąco mieć wpływ na tworzoną muzykę czy wokale. Wiec ufamy sobie wzajemnie w tych kwestiach a dyskusje nad aranżacją lub brzmieniem a w związku z tym i korekty przeprowadzamy i nanosimy podczas zgrywania przeze mnie wokali… poprawki mogą dotyczyć wtedy zarówno wokali jak i muzyki.

Jaki jest odzew potencjalnych słuchaczy i edytorów zine'ów na „Forever in Dark”?

Ningal: w większości pozytywny. Chociaż słabo słychać o nas w Internecie, to wiem że Mirus podczas „kompani reklamowej” skupiał się raczej na zinach niż webzinach, i że sporo materiału promocyjnego poszło za zachodnie granice. Na pewno „Forever in Dark” nie jest szczytem naszych marzeń, to dopiero wstęp do nich. Zdajemy sobie sprawę że na tym albumie znajdzie się sporo niedociągnięć, w kolejnych wydawnictwach mamy nadzieję na poprawę (np. brzmienia). Ale to nasz debiut wiec można by spojrzeć na to trochę przez palce, ostra krytyka albumu zdarza się i dobrze(!) – jest dla nas bardzo kreatywna, po prostu pewnych błędów na przyszłość będziemy unikać. Na pytanie o „edytorów zine'ów” najlepiej odpowiedziałby sam Mirus, z nim kontaktuje się większość z nich. Z nami natomiast kontaktują się słuchacze, co bardzo nas cieszy, a kontaktują się zazwyczaj ci którym płyta się podoba, lub którzy gdzieś tam słyszeli materiał promocyjny i chcą nabyć album lecz np. nie wiedzą gdzie. Lub z wszelkimi innymi rzeczami, propozycjami zagrania koncertu, pytaniami o testy, o naszywki/logówki, możliwości wykorzystania utworów gdzieś tam na stonce, w intro, na imprezie gotyckiej, w radiu… itp. Wszystko to nas niezmiernie cieszy i nakręca! Dzięki Nim czujemy większą potrzebę dalszego tworzenia. Fantastyczna motywacja! Twórcy bez odbiorcy trudno jest egzystować, bo jaki miałoby to sens…? Pozdrawiamy Wszystkich tych którzy nas wspierają!

Prezentujecie dość ciekawą muzykę, więc myślę, że warto was wspierać. Czy poza promocją nowego materiału chodzą już wam po głowie nowe kompozycje?

Ningal: Jak już wspomniałam odpowiadając na 1 pytanie, mamy już nowy materiał, tzn. na razie w sensie -instrumentalnym. Edge przysłał mi go całkiem niedawno, ja już pracuję nad partiami wokalnymi, na razie robię to dość umiarkowanie bo jak to w życiu studenta bywa wraz z lutym zbliża się do mnie wielkimi krokami sesja egzaminacyjna i musze ( muszę(!)) skupić się teraz na niej… ale potem z rozkoszą popadnę w wir tworzenia. Naturalnie, ten materiał który dostałam niekoniecznie znajdzie się w całości na nowym albumie zapewne coś jeszcze dojdzie a coś odrzucimy, pomysły wciąż się rodzą bo przecież twórczość ma naturę dynamiczną! Lecz z tego co przeczuwam słuchając nowego materiały będzie to album nieco inny od „Forever…”, bardziej dojrzały (pod każdym względem), kompozycje będą bardziej rozbudowane, przemyślane dzięki czemu chyba bardziej współ-utworzą płynną całość… Na nowym albumie chcemy zbudować specyficzny nastrój, którym spróbujemy porwać słuchaczy tak aby powrócili do rzeczywistości dopiero kiedy ucichnie ostatnia nuta muzyki, a czy nam się uda… czas pokaże. Będziemy też szukać nowego wydawcy, większego… a/ i kto wie, być może każdy utwór oprawimy w grafikę?…

Ok. Na zakończenie zapytam się jak spędziłaś Sylwestra?

Ningal: Hm… powiedzmy, że w tym roku zupełnie nietypowo…

Hahaha… Czego życzyłabyś sobie i AGELESS na 2005 rok?

Ningal: Przede wszystkim pomyślności!! Dziś trudno przebić się, scena obfituje tak wieloma zespołami/projektami, które rodzą się i umierają… jest taka różnorodność i bogactwo gatunków, ze trudno wnieść coś nowego, coś niepowtarzalnego, zaprezentować siebie, swoje wizje muzyczne, zostać zapamiętanym…Toteż wydaje mi się, że jeśli los będzie nam sprzyjał, to być może z naszym aktualnym podejściem do tego co robimy, zapałem, ciężka pracą i odrobiną szczęścia (które wszędzie i zawsze się przydaje) przetrwamy i zwyciężymy!!

Dzięki za tą rozmowę. Dołączam się do tych życzeń…

ageless@interia.pl – ageless.wizytówka.pl

Dzięki współpracy Born to Die'zine & webzine z Metal Centre,
wywiad ten mogliście przeczytać również u nas.


Powrót do góry