HAZERFAN „Lost Nowhere”
Ci, którzy regularnie odwiedzają naszą stronę (i oczywiście czytają moje recenzje) nie zdziwią się, że znowu wygrzebałem jakiś dziwny band, niekoniecznie czysto metalowy. Tym razem Wschód spotkał się z Zachodem.
ZONDA „Demo”
ZONDA pochodzi z Izraela, a na jej czele stoi Yafit Reuveny – gitarzystka i wokalista wraz z Shai Kalderon – gitarzysta, Yaniv Kalderon – gitarzysta, Tomer Salman – basista i Shealtiel David – perkusista. Na krążku znajduje się aż 12 utworów (powyżej 75 minut muzyki), z tego ostatnie cztery pochodzą z koncertu.
ANALOG „Analogia”
ANALOG po raz pierwszy usłyszałem w TV… Utwór „Rabbits On The Grass” wstrząsnął mną niesamowicie!!! Po prostu totalny odlot!!! Połączenie hinduskiego folkloru i brytyjskich intonacji z potęgą nu metalu!!!… Sitar… bongosy… zsamplowane piszczałki… folkowy śpiew charyzmatycznej Moniki… i nagłe uderzenie ciężkich nu metalowych fraz i elektronicznych sampli… wściekłość i ekspresja, mrok i melancholia…
ULVER „Blood Inside”
Przy pierwszym przesłuchaniu album przytłacza wielością odniesień, wielopoziomowymi inklinacjami, wpływami mnóstwa różnorodnych gatunków, cytatami z innych artystów. Przy kolejnym kontakcie w głowie słuchającego zapalają się lampki: ambient, eksperyment, industrial (śladowo), noir (klimat, bo żaden to styl, lata 30.), muzyka progresywna (bez rozróżniania – rock, metal, pop, techno), elektronika (różne odcienie – od muzyki relaksacyjnej aż po power electronics).
LACRIMOSA „Lichtgestalt”
Bez przesadnego medialnego szumu ukazała się była oto w początku maja nowa płytka legendy niemiecko-fińskiej. Ukazała się i niczym nowym nie zaskoczyła – istnieje opcja, że zaskoczyć nie miała.
CLUTCH „Robot Hive/Exodus”
Poprzednim albumem, Blast Tyrant, Clutch pokazali, że należą do pierwszej ligi stonerowego grania – już nieważne, czy z przydomkiem rock czy metal. Tymczasem na nowym krążku wcale nie poszli dalej w tym kierunku, drążąc stylistykę, lecz sięgając na półki z napisem „blues” i „funk” postanowili pójść tropem raczej Corrosion Of Conformity i pokazać, że rock’n’roll zdrowo podparty bluesem to najbardziej energetyczne granie, jakie może być.