WATERSHED – Wywiad z Arturem



Dziwne bywają losy ludzkie. Doświadczyli tego między innymi także członkowie szwedzkiego zespołu WATERSHED, w którego składzie występuje… dwójka Polaków. O działalności w zespole, inspiracjach, Solidarności, i szwedzkim undergroundzie rozmawiam z Arturem Małachowskim, wokalistą zespołu.

Zacznę może od pytania, które mnie trochę nurtuje. Skąd pomysł na nazwę?

Słowo Watershed ma różnorakie znaczenia. Może oznaczać deltę, lub część lądu, która oddziela jedną wodę od drugiej. Wiesz, można też w przenośni rozumieć je jako wielką zmianę… A tak w ogóle, to nie uważasz, że po prostu całkiem fajnie brzmi?

Przedstawcie się czytelnikom i powiedzcie, kto u was na czym gra.

Artur – wokal, Klaudiusz – bas, Anders – gitara, Henrik – pałkarz, oraz najnowszy członek gitarzysta Fredrik, alias Dr. Pilsner z formacji Optimus Crime, w której rżnę Elvisa.

Na wkładkach do waszych krążków widnieją polskie nazwiska. Jest to trochę egzotyczne, przyznasz chyba. Co robią Polacy w szwedzkim zespole?

Ja i Klaudiusz mieszkamy w Szwecji już 20 lat… W pewnym momencie znaleźliśmy się, że tak się wyrażę, w tym samym ”obozie jenieckim”. Przyczyną wyjazdu naszych rodzin była działalność naszych ojców w konspiracyjnej Solidarności. Pamiętasz może jeszcze tamte czasy? Aparat władzy dyskryminował wolną myśl, cenzura kastrowała literaturę, każdy człowiek myślący inaczej niż nakazywała oficjalna doktryna był momentalnie podejrzany w oczach reżimu, panoszyło się donosicielstwo. Mój tata i tata Klaudiusza był internowany w więzieniu, a co jakiś czas tajniacy demolowali nam mieszkanie… Dobrze się nam wtedy w Polsce nie żyło. Zapadła więc decyzja wyjazdu w poszukiwaniu ”lepszej przyszłości”. Tu osiedliliśmy się we względnym spokoju. Mogliśmy w końcu poczuć zapach wolnego kraju. Spodobało się nam i jak dotąd mieszkamy tutaj i na razie nie planujemy powrotu, bo wiedziemy spokojne życie i zaznajemy szczęścia.

Czym się obecnie paracie?

Obecnie pracuję jako nauczyciel szwedzkiego dla cudzoziemców oraz jestem odpowiedzialny za wdrażanie projektu pomocy dla bezrobotnych, Klaudiusz natomiast studiuje „media design” i widzi swą przyszłość w tej dziedzinie. Obydwaj mamy już żony. Klaudiusz jest już nawet szczęśliwym ojcem, jego córeczka ma 3 latka. Tak więc nasza przyszłość jak na razie jest tutaj… ale nie można powiedzieć, że nigdy nie wrócimy do ojczyzny.

Cóż znam tę sytuację z drugiej strony barykady, nie przeszkadza Ci to?

Oczywiście, że nie. Grzechy ojców nie mogą przechodzić na synów. To tylko nakręca jakąś bezsensowną nienawiść i wendetty. Może pogadajmy już o Watershed?

Racja. Powiedz mi, jak długo już ze sobą gracie i czy wcześniej udzielaliście się gdzieś muzycznie? Gdzie?

Och, jakiś już czas temu wraz z Klaudiuszem mieliśmy taki grunge'owy zespół o nazwie Keystone.

To ciekawe. Można tego gdzieś posłuchać?

Niestety, nie ma zarejestrowanych piosenek… No, chociaż istnieje w zasadzie jeden bootleg ze strasznie dennego koncertu. Na marginesie, na naszym drugim demo „Derived From Emotion” znalazła się odkurzona piosenka ”Do I?”. To re-make najlepszego utworu Keystone. Napisaliśmy ją w 1994 roku… a może nawet wcześniej. Cóż, dobra muzyka nigdy się nie starzeje, czyż nie? Co do Henrika i Andersa, to grali wcześniej w Use Your Head. To był również grunge. Z biegiem czasu zaczęliśmy się do siebie zbliżać coraz bardziej, aż w końcu resztki naszych kapel złączyły swe siły i założyliśmy Watershed. Pierwszą poważną zmianą było to, że zaczęliśmy grać ostrzej… nową inspiracją był: hardcore, a później nu-metal. Założenie zespołu to wiosna '98. Co do naszego najnowszego zwerbowanego członka, to starczy powiedzieć, że Fredrik jest samoukiem i gra ze mną również w Optimus Crime (www.optimus.rocks.it). Jest najmłodszy. W zasadzie najbardziej kręci go granie stoner rocka, ale też go trochę nasza muza wkręciła na tyle, że całkiem nieźle idzie mu wyżywanie się w wymyślaniu riffów bardziej metalowych.

Czy twoje śpiewanie w obu tych zespołach nie koliduje z sobą?

Nie. Wiesz, Watershed to moje dziecko i jest 100% na serio, ale śpiewam też w Optimus Crime, bo lubię rytm i styl stoner rock. OC jest bardziej na luzie, a teksty to przede wszystkim zabawa. OC to bardziej humorystyczny projekt.

Nosicie jeszcze koszulki z kapelami? A z jakimi?

He… Mam dużo koszulek, lecz tylko w lato je noszę: Korn, Tool, Type'O'Negative, Life of Agony, Paradise Lost… Wystarczy?

Starczy, starczy… Na pewno denerwują was ustawiczne porównania do różnych kapel. Spróbujcie w związku z tym może sami scharakteryzować waszą muzykę. Możecie nawet wymyślić najbardziej fantastyczny termin.

Gramy emo-metalcore i myślę, że ten termin najlepiej opisuje nasz styl. W skrócie jest to dynamiczna ostra muzyka i emocjonalny wokal. A gdy nas porównują do: Systemów, Tool, Life of Agony.. to się cieszymy, bo to dobra muzyka! To całkiem miłe porównania!

Na czym polega w waszym przypadku granie muzyki emocjonalnej? Mogłbyś przybliżyć, co przez to rozumiesz?

Emocje są w tekstach i w klimacie muzycznym, nie śpiewamy o motocyklach, kobietach lekkich obyczajów i piwie, ani o szatanie… to, co chcemy przekazać, to pewne uczucie no i oczywiście nie tylko. W tekstach też są poglądy na życie. ”Tend My Roots” jest na przykład o tym, że jestem jakby podwójną osobą, lecz nie wyrzekam się korzeni, ale je pielegnuję.

Zapytam podchwytliwie, nazwiecie waszą muzykę sztuką?

Oczywiście, że jest to sztuka i to nie tylko przejawiająca się w muzyce, ale podporządkowane działaniom artystycznym są także nasze teksty oraz praca graficzna. Na tym akurat polu pierwsze skrzypce odgrywa Klaudiusz, który zaprojektował nasze logo, oraz skomponował stronę internetową i okładki demówek… Watershed to pewien zorganizowany i przemyślany koncept. Natomiast to, jak traktujemy nasz styl, może cię zdziwi. Jesteśmy normalnymi ludźmi grającymi i tworzącymi z potrzeby ducha. A to, co się nazywa fachowo image, wiesz, malowane twarze i inna dziecinada, to nic dla nas. Możesz nazwać nas np. normalsami, he he.

Dlaczego kiedyś zaczęliście grać? Dlaczego akurat ta dziedzina sztuki was zainteresowała?

Trudno powiedzieć, jak to było z chłopakami w Use Your Head, ale w Keystone się zaczęło od namiętnego słuchania bootlegów Slayera oraz kaset takich kapel jak Metallica i Anthrax… Na początku graliśmy nawet trochę thrash, ale nie był to nasz „thing”. Największą inspiracją był grunge, a szczególnie Stone Temple Pilots, Pearl Jam i Soundgarden. Grałem wtedy na basie a Klaudiusz na gitarze. Moje śpiewanie się zaczęło od tego, że uczyłem naszego wokalistę melodii do piosenek, a ten w końcu stwierdził: „To ty powinieneś śpiewać!”

Znasz może Earthtone? Taki koleś łysawy z długą brodą śpiewa? Momentami bardzo mi twój głos przypomina jego wokale.

Earthtone 9… Mój brat ma kasetę i sądzę, że to niezła kapela! Niektórzy mowią, że śpiewam jak Maynard z Tool, inni że jak Danzig albo Keith z Life of Agony… a inni że jak Ultraspank. Już sam nie wiem… śpiewam, jak umiem… A największym idolem jest Chris Cornell z Soundgarden!

Co cenisz sobie szczególnie w np. Soundgarden?

Wokal i ciężar muzyki, ale też i to, że styl tego zespołu jest taki zróżnicowany… jest też dużo fajowych melodii, a ja uwielbiam melodię! Myślę, że to esencja dobrego utworu.

Ile czasu poświęcacie na próby, jak często je gracie?

Jak się da najczęściej … W praktyce 2 razy w tygodniu. Teraz mieliśmy małą przerwę. Każdy z nas oczywiście ćwiczy też w domu.

Kim jesteście schowawszy gitary do futerałów?

Fajnymi, zwyczajnymi chłopakami… Wszyscy członkowie Watershed są wysocy – ponad 1.80 m – i szczupli… oprócz mojej skromnej osoby, która ma 1.73 wzrostu i lekką nadwagę. Można powiedzieć, że wszyscy w zespole to „ciche wody”… Przypomnij sobie tytuł pierwszej demówki. „Still Waters Run Deep”… chyba się właśnie od tego wzięło. Jesteśmy spokojni i mili, lecz gdy wybuchniemy, to broń się, kto może. Największą gadułą jestem chyba ja, dlatego być może piszę wiekszość muzyki, no i teksty. Klaudiusz jest talentem graficznym. Fredrik to najmłodszy facio z nas wszystkich, ma 18 lat i zaczyna też pisać całkiem niezłe utwory. Anders to już weteran – 30 lat na karku. Średnia wieku reszty chłopaków to około 25. Wszyscy lubimy dobre piwo. Henrik jest chyba najspokojniejszym człowiekiem pod słońcem, ale kiedy skonsumuje browara, to… strzeżcie się dziewczyny! Nie no, nie pisz tego, tylko żartuję sobie… O to ci chodziło?

Mniej więcej. Czy można powiedzieć, że jesteście już w Szwecji znani? Co planujecie zrobić, by zaistnieć na tej zdominowanej popem scenie?

Jesteśmy zespołem „undergroundowym” i nie mamy super-renomy. Nie wiem, jak jest w Polsce, ale w Szwecji zaistnieć mogą tylko zespoły z kontraktem… Więc wysyłamy promo do różnych wytwórni. Ale na razie czekamy cierpliwie. Wiesz założyliśmy nawet klub/stowarzyszenie muzyków w Helsingborgu (http://welcome.to/slugger), którego zostałem „prezydentem”. Dzięki temu łatwiej jest tutaj zespołom undergroundowym grać… Ale to nie prowadzi niestety do wielkich sukcesów. Od pewnego czasu nie było u nas żadnych koncertów, ale obiecuję, że niedługo coś się będzie znowu działo.

Czy próbowaliście może wyjść z ofertą poza granice Szwecji? Może Sub Pop?

Good Life Recordings z Belgii byli zainteresowani, ale nie przekonali się do końca… Powysyłaliśmy więc materiał do innych wytwórni, ale zawsze jest to samo: fajnie gracie, ale nie pasujecie do nas, lub nie szukamy kapel w waszym stylu.

Jak wygląda wasza działalność koncertowa?

Z większych wydarzeń mogę powiedzieć, że graliśmy na festiwalu Hard'n'Heavy. Był to największy festiwal metalowo/rockowy w 2000 roku w Szwecji i grały też takie kapele jak m.in.: Hipocrisy, Queens of the Stone Age oraz Slash's Snakepit… Ta ostatnia kapela, nie najlepsza naszym zdaniem. A tak szczerze powiedziawszy to nie koncertujemy za dużo, gdyż małe jest zainteresowanie zespołem bez wytwórni… W najbliższym czasie być może zagramy w Kopenhadze w klubie Vega. To taki klub, gdzie grają nawet duże kapele, np. Papa Roach, Ill Nino etc. Jeśli się wszystko powiedzie, to będzie to koncert z duńskim zespołem Pinchbeck (www.pinchbeck.dk). Jest to kapela, która gra podobną muzykę do nas.

Jakie macie plany na najbliższe miesiące? Może uda się zorganizować parę koncertów w Polsce?

Najbliższe plany to próby oraz zgranie się z nowym gitarzysta. Anders uszkodził sobie palec, więc nie będzie grał na gitarze przez parę tygodni… Ja ostatnio napisałem sporo nowego materiału. Ale koncertowanie jest u nas zawsze na pierwszym miejscu. Czas pokaże, co z tego wyniknie. Na pewno będziemy próbować wkręcić się na jakiś festiwal. Jesteśmy otwarci na wszelkie poważne propozycje.

Zapewnienia czego oczekiwalibyście od organizatora waszych występów np. w Polsce? Jakie macie wymagania?

Bardzo małe: lokal + fanów ciężkiego rocka + jedzenie, spanie… no i może jakiegoś browczyka! I oczywiście jakieś pieniążki, żeby chociaż wyszło na zero, bo nie chcemy być stratni!

Czy słuchasz polskich kapel?

Tak: Houk i Illusion oraz stare kawałki Lady Pank. Nie lubię Drinkersów, ONA i innych …

Czy utrzymujecie kontakty z polską sceną rockową? Czy można będzie was usłyszeć w Polsce?

Mieliśmy grać w Bydgoszczy, ale nie wyszło… Wiesz mieliśmy zagrać taką mini-trasę koncertową pod szyldem „emocjonalny hard core ze Szwecji + polskie kapele”, ale cóż, wyszły z tego nici. Po prostu kluby w pewnej chwili zrezygnowały, a organizatorzy bez lokalów nic nie mogą.

Ile czasu trwa przeciętnie wasz występ?

45 minut, bo nie chcemy zanudzać… Ale planujemy więcej, gdy będziemy już bardziej lubiani i znani. (śmiech)

Jakie numery gracie teraz najczęściej na żywo? Dlaczego?

W zasadzie wszystkie z płytek, które słyszałeś. Najrzadziej gramy chyba ”Do I?” i ”Aggravating Reasons”, bo są chyba nie aż takie ciężkie…

A jaki wasz numer jest twoim ulubionym?

Trudno powiedzieć, bo są jak dzieci… OK., nie lubię ich faworyzować, ale najmniej chyba lubię ”Cockroach”.

Jak publiczność odbiera materiał z nowego demo „The Unreflective Interest In Action”?

Ogólnie bardzo entuzjastycznie. Wielu uważa nowy materiał za ciekawszy od poprzednich z uwagi na to, że nie grzmocimy na przesterze 100% czasu. Ale jest parę uwag rzeczowych, jak to zawsze bywa…

No właśnie. Moim zdaniem ten materiał jest delikatnie sknocony za przyczyną dziwnego miksu. Słychać w zasadzie tylko perkusję i wokal, natomiast bas bardzo słabo, gitary tylko trochę bardziej niż symbolicznie, a na całości kładzie ślady pośpiech. Czy to tylko mi się tak zdaje, czy też jest tego jakaś przyczyna?

Jesteśmy tego świadomi, dlatego też niedługo będzie re-mix. Przyczyną jest sprzęt w studio, to znaczy za dobre kolumny, które dają fałszywe złudzenie dźwiękowe… np. gitary w studio brzmiały ciężej i głośniej etc. Nie pisz może o tym, co?! Przecież będzie nowy mix!

Chciałbym poznać jakieś okoliczności rejestracji przez was wcześniejszych płyt demo. Gdzie i kiedy powstały? Co powiecie o współpracy z realizatorami?

Dwie pierwsze demówki ujrzały światło dzienne dzięki wydajnej pomocy Klas Ideberga, gitarzysty czadowego DARKANE, a ostatnią nagraliśmy z Jon Bergqvist. Z obydwoma dobrze się nam pracuje. Okoliczności zaś były takie, że mieliśmy chęć zarejestrować co jakiś czas parę kawałków… Naszym celem było wchodzenie do studia mniej więcej raz na rok. „Still Waters Run Deep” nagraliśmy latem 1999 roku, „Derived From Emotion” latem 2000, a „The Unreflective Interest In Action” wczesnym latem 2002.

Czy nie rozważaliście możliwości nagrania muzyki w jakimś polskim studio, którego ceny, jak podejrzewam, mogłyby być dla was atrakcyjne?

Mamy dobrą cenę w Szwecji i znajomych w studiu!

Z jakimi jeszcze problemami (oprócz kontraktu) spotykacie się jako muzycy na co dzień?

Przede wszystkim, trudno jest grać w większych i bardziej znanych klubach… Z resztą dajemy sobie jakoś radę.

Jak waszym zdaniem rysuje się przyszłość muzyki underground?

Żeby zaistnieć na serio, trzeba wyjść z ”podziemia”. Na szczęście ludzie lubią też te mniej znane kapele… No i kto to wie? Może za parę lat Watershed będzie jak Limp Bizkit tzn. uważani za muzykę pop?

Niemal każdą kapelę pytam o jej stosunek do używek. Jaka jest wasza granica dopuszczania toksyn (i jakich) do organizmu?

Narkotyki odpadają. Ale, OK, nie jesteśmy straight edge! Wszystko jest dla ludzi, a piwo i sznapsik to przecież nie trucizna!

Odpowiedz krótko, czym jest dla ciebie osobiście granie w Watershed?

Moje życie jest bogatsze!

Czy zgodzisz się ze zdaniem, że muzyka łagodzi obyczaje? Czy wasza łagodzi?

Nie wiem, czy dobrze rozumiem… prowadzi do luzactwa oraz braku opanowania się, chyba nie? Nie wiem, ale Watershed mnie jakoś wyzwala, bo mogę wyrzucić z siebie trochę emocji. Traktuję to, powiedzmy, jako terapię.

Jakie problemy denerwują cię najbardziej podczas organizowania koncertów?

Nie wiele. Może brak zainteresowania publiczności… Ludzie czasami przychodzą na koncert tylko po to, żeby wypić piwo, a muzyka ich nie obchodzi.

Jak zachowujecie się przed koncertem? Jak to jest, kiedy wbiegasz na scenę i zaczynasz grać?

Jesteśmy podekscytowani… i trochę spięci. A poza tym ja nie gram, lecz śpiewam ;-). Po pierwszym kawałku, gdy puszczą nerwy, jestem w swoim świecie i daję 100% niezależnie od tego, czy podoba się ludziom nasz styl czy też nie.

Co sądzisz o stwierdzeniu nieżyjącego już (niestety) Chucka Schuldinera, że obecnie fachowiec od dźwięku to 80% sukcesu?

To fakt, w ciężkim metalu, gdzie gitara musi być potężna i klarowna, dźwięk jest superważny, ale Watershed można zagrać w różny sposób… Czasami brzmienie wychodzi bardziej metalowo, czasami rockowo, ale mi się wydaje, że utwory i muzycy są najważniejsi. Gdy się ma swego faceta od dźwięku – a my nie mamy – to wielka pomoc.

Spróbuj wyobrazić sobie, że masz walizkę pełną pieniędzy. Ile musiałoby tam się ich znaleźć, by starczyło na wszystkie potrzeby Watershed?

Pieniądze na instrumenty, piecyki najlepszej jakości, studio i płace producenta, piwo, bigos, kebab, organizacja trasy koncertowej itd… No sam nie wiem, jaka to kwota, ale na pewno nie mała! Fajowo byłoby mieć własną wytwórnię, do której mogłyby należeć zespoły naszych kolegów!

Czy jesteś osobą wierzącą? Dlaczego?

Jestem katolikiem i się tego nie wstydzę. Społeczeństwo szwedzkie jest sekularyzowane i wielu ludzi jest zagubionych, ale nigdy się nie spotkałem z pogardą, gdy się przyznawałem do wiary. Nie lubię mówić o słowie ”religia” bo ”religijność” może być czymś odruchowym. Natomiast ”wiara” nie jest z pewnością czymś, co wynika z zakorzenienia w bezmyślnej tradycji i naśladowaniu, ale świadomym wyborem pewnej gamy wartości.

Jaką wagę przywiązujesz do waszych tekstów? Kto jest ich autorem? Opowiedz mi w ogóle o nich coś więcej.

Ja piszę 100% tekstów i traktuję je równie ważnie jak muzykę. Niektóre są dla wszystkich, a niektóre dla mnie. Piszę o wszystkim: o bólu, rozczarowaniu, beznadziejności, ale również o nadziei. Niektórzy uważają moje teksty za bardzo mroczne i się nie mylą. Zapominają niestety często o sensie, gdy tylko patrzą na formę. Ostatnio mam taką tendencję, że piszę teksty mniej zrozumiałe, to znaczy, nie są takie ogólne, jak te pierwsze, pisane przeze mnie dla Watershed, lecz stały się bardziej osobiste. Piszę dużo o własnych przeżyciach, odczuciach, a także o losach ludzi, których poznałem.

Twoje teksty nie są chyba miłym zbiorem opowiadań do poduszki. W jakim stopniu na waszym materiale może odbijać się wasz wiek i doświadczenie?

Niektóre z tekstów mają parę lat (np. Do I?, Two Rivers), ale nowsze są bardziej niezrozumiałe… Czym starszy jestem tym chyba więcej w tym jest poezji a mniej rymowania. Rzutują na to moje studia filologii angielskiej. Jedno jest pewne: nie piszę o kwiatkach i ptaszkach, lecz o tym, co mnie nurtuje, a czasem nawet boli.

Czy twój stosunek do wiary inspiruje was w jakiś sposób?

Oczywiście.. widać to w tekstach. Ale nie lubię pisać tekstów w stylu alleluja, Jezus żyje… Może moje teksty są dzięki temu bardziej zrozumiałe również dla niewierzących?

Z pewnością, gdyż muszę stwierdzić, że tekst do 'Pigskin' mnie zainteresował, bo jest na tyle mało konkretny, że chyba każdy może coś dla siebie w nim znaleźć.

Takie było założenie.

Na czym polega to ”wskazywanie palcem”, i na czym polega opozycja dwóch bóstw? Wiesz w cieniu tragedii z 11 września 2001 w Nowym Yorku, ludzie chyba częściej mogą się doszukiwać w tekstach wszelkich kontekstów dotyczących konfliktów między dwoma wyznaniami. Czy tekst ma wymowę duchową, mistyczną, czy też wymieniani przez was bogowie to metafora czegoś innego? Jeśli tak, to czego?

W 'Pigskin' po prostu opisuję mój gniew, kiedy bóg i religia są wymówką do zniewalania się przez idiotyczne tradycje… Wiesz, co przez to rozumiem. Kamieniowanie, obrzezanie kobiet, teroryzm, zabijanie innowierców i tym podobne. Mój Bóg jest Bogiem miłości. Był człowiekiem nagim i pokazał solidarność z najsłabszymi. Przekaz z tego mam nadzieję jest dla wszystkich jasny. Wiara nie powinna być instrumentem władzy i zniewalania. Dlatego, ponieważ ich bogiem jest śmierć i nienawiść, do skomentowania takich sytuacji i ludzi jako okaz szacunku zostaje mój środkowy palec. Celowo użyłem tu słowa ”disdain”, a nie ”hate”, bo nie staram się czuć nienawiści, ale mam przecież prawo czuć obrzydzenie, czyż nie? A co do konotacji z tragedią z jedenastego września, z którą starasz się łączyć przekaz tego numeru. Tekst powstał przed tragedią z 11-go września, ale ma swoją wymowę nawet i w tej sytuacji. Tak naprawdę, to bezpośrednią inspiracją była rzeź dokonana na katolickich zakonnikach przez fanatyków muzułmańskich w Sudanie, jeżeli dobrze pamiętam. Nie potępiam innych religii, lecz fanatyzm religijny.

Co sądzisz o cenie i dostępności płyt w Szwecji?

Płyty są stanowczo za drogie. W przeliczeniu wychodzi 18 dolców mniej więcej. Ceny płyt w Stanach spadły, a w Szwecji nie… Co dziwne, zwala się na drogiego dolara, a przecież dziś jest tańszy niż rok temu!

Przyznam się szczerze, że nie wiem, czy wypada, ale mam ochotę cię o coś zapytać.

Wal śmiało!

Czym jest dla ciebie słowo patriotyzm i które z państw uznajesz za swoją prawdziwą ojczyznę? Polskę czy Szwecję?

Nigdy nie będę czuł się stuprocentowym Szwedem, gdyż to Polska zawsze będzie moją ojczyzną. Ale wiem, że mogę czerpać wszystko to, co najlepsze z obydwu tradycji i próbuję robić to jak najlepiej. W skrócie, ojczyzna to ideał, a patriotyzm jest dążeniem do tego ideału.

Mam takie pytanie, które interesuje mnie osobiście. Czy czytujesz polskojęzyczną literaturę? Jakie są możliwości dostępu do polskich czasopism i książek w Szwecji?

Muszę się przyznać, iż w ogóle nieczęsto mam czas na czytanie … Polska prasa jest dostępna w sklepach w większych miastach takich, jak np. Sztokholm. Czasami niektóre biblioteki są zaopatrywane w polskie gazety…

Czym jest wolność i co byłoby ostatnią rzeczą, której broniłbyś do ostatniej kropli krwi?

Każdy może być wolnym w umyśle i żaden system tego nie może tobie odebrać. Czy bym bronił z życiem jako stawką … może nie jestem aż taki silny, a może jestem? Nie wiem. Człowiek w ekstremalnych sytuacjach potrafi zachować się naprawdę irracjonalnie lub heroicznie.

Dokończ zdanie: Za 10 lat zespół Watershed będzie…

…zespołem dziadków. Ale trochę nam jeszcze lat brakuje do ”Stonesów”!

Dziękuję za wywiad w imieniu całego Metal Centre!

– FINITO –


Powrót do góry