Tag: Funga

FUNGA „Koyaanisqatsi – Demo”

Długo oczekiwane przeze mnie pierwsze, oficjalne, studyjne demo warszawskiej FUNGI zaskoczyło mnie zupełnie! Dokładnie nie takiej muzyki się spodziewałem, aczkolwiek – dodam od razu – to, co przesłuchałem, jest nawet jeszcze lepsze. Nadal jest to muzyka instrumentalna, skomponowana, zaaranżowana i nagrana przez trio, nadal konwencje się mieszają, całość tworzy muzykę nieprzewidywalną o klimacie matematycznie zaaranżowanego jam session.

FUNGA

W skład zespołu FUNGA wchodzą członkowie warszawskiego zespołu Mektub, którzy postanowili kontynuować swoją działalność pod nowym szyldem. Zajrzyjcie, posłuchajcie i oceńcie…
http://mp3.wp.pl/p/strefa/artysta/4870.html

FUNGA – Wywiad z zespołem FUNGA (d. Mektub)

„Dlaczego Tom Petty jest sławny? Bo występuje w telewizji. Ale jak się tam załapał? No przecież jest sławny…” Cytat z Beavisa i Buttheada, który, cóż, uważam za dość trafnie dobrany w przypadku zespołu FUNGA (wcześniej zwanego Mektub), stał się synonimem pewnej bezsilności w podważaniu pewnych faktów. Na przykładzie losów zespołu widać chyba najwyraźniej, iż w uprawianiu muzyki istnieją co najmniej trzy podstawowe szkoły. Pierwsza jest to pewna grupa wykonawców, którzy, prezentując pewien medialnie interesujący potencjał i poziom, wybijają się spośród grupy drugiej, powiedzmy, znajdujących się w westybulu do wielkiej kariery. Wśród tych dwóch grup, jak przy wyborach polityków, panują od lat pewne przetasowania: jedne twarze giną po pięciu minutach, inne trwają w pamięci dłużej, jeszcze inne wciąż dobijają się i dobijają do wrót, lecz często nie jest im dane doczekać przejścia na drugą stronę. Grupa trzecia natomiast to grupa ludzi, którzy zajmują się tylko ( aż? ) i wyłącznie własną twórczością. Są bezkompromisowi co do obranej drogi. W muzyce interesuje ich wyłącznie ona sama, a wyraz show business wydaje się być skryty przed nimi w najgłębszych czeluściach „Słownika wyrazów obcych” Kopalińskiego. Dziś zaprezentuję wam zespół z Warszawy, który zdaje się jak najbardziej pasować do tej właśnie trzeciej kategorii. Uprawiających sztukę dla sztuki bez silenia się na interpretowanie przekazu formalnego w miejscach, gdzie go nie ma. Postmoderniści warszawskiej sceny niezależnej. Poznaliśmy się przez nieporozumienie. Swego czasu mój i ich zespół nosił tę samą nazwę. O ich istnieniu dowiedziałem się, kiedy nasi znajomi trafili na ich koncert, zamiast na nasz. Reszta była już prosta – internet, wymiana maili. Wtedy został rzucony pomysł, aby zrobić wspólny koncert, po to, by ludzie mogli nauczyć się nas odróżniać. Po tej imprezie bardzo przypadła mi do gustu ich muzyka, stąd zaproponowałem im wywiad, na co muzycy zgodzili się. Wywiad ten szybko zmienił się w intrygującą rozmowę o muzyce. Panie i Panowie. Zespół Funga!

Powrót do góry