Metal Hammer Festival 2023, PANTERA, CROWBAR, HATEBREED, ILLUSION, FLAPJACK, SUBTERFUGE, ATAN

5.06.2023, Atlas Arena, Łódź

Pantera w Polsce! Taki news pojawił się kilka miesięcy temu w mediach społecznościowych i w prasie. Kolejna edycja Metal Hammer Festival miała rozjechać fanów Sudge i Groove Metalu w łódzkiej Atlas Arenie 5.06.2023r. Gwiazdą miały być kowboje z piekła. Bilet zakupiony! Czekałem z niecierpliwością, gdyż Pantera jest jedną z tych kapel, którą kocham bezgranicznie.

Oczywiście na kilka tygodni przed koncertem w mediach można było poczytać przeróżne opinie na temat tego co ma się wydarzyć w Łodzi. Jedni dostawali sraczki z niecierpliwości, drudzy z kolei pluli jadem że to tylko pół Pantery i po chuj tam w ogóle jechać. Trudno żeby wskrzesić braci (choć zaraz, jest taka religia co, co roku ma zmartwychwstanie). Jebać to!
Piątego czerwca stawiam się pod łódzką areną w oczekiwaniu na jeden z koncertów życia! Pantera, pierwszy raz w Polsce! Do tej pory mam ciarki na plecach.

Plusem tej edycji Metal Hammera jest dobór kapel powiedzmy w podobnym klimacie. Obok gwiazdy wieczoru ma wystąpić Hatebreed, Crowbar a Polskę ma reprezentować Illusion, Flapjack, Subterfuge i Atan. Niestety albo i stety z przyczyn niezależnych ode mnie polskiej części tej edycji nie było mi dane zobaczyć i posłuchać.

Wbiłem na arenę przy dźwiękach Crowbar. Brodaty krasnal znakomicie bawił się na scenie, dobry kontakt z publiką, która z kawałka na kawałek tłumnie przybywała pod scenę. Mogliśmy usłyszeć High Rate Extinction, Fixation, I Feel the Burning Sun, Chemical Godz, Negative Pollution, The Cemetery Angels, It’s Always Worth the Gain, All I Had (I Gave), Planets Collide, Like Broken Glass. Crowbar koncertowo to potężny walec, który w równym tempie gniecie wszystko na swojej drodze.

Chwilka przerwy, technicy zmieniają sprzęt i na scenie pojawia się Hatebreed! Nie będę ukrywał, że bardzo lubię i szanuję muzę ekipy Jamey Jasta. Przypomina mi się edycja Mystic Festiwal gdzie byli jednymi z gwiazd. Rozjebali wtedy konkretnie i dzisiejszego dnia w Łodzi było podobnie. Muza pełna energii, którą dominują jeszcze bardziej muzycy ze sceny. Wokalista od początku do końca setu nawet nie stał przez chwile. Non stop skacząc zachęcał publikę do ruchu. Oczywiście publika odwdzięczała się tym samym. Był dobry kocioł pod scena szczególnie przy Destroy Everything! Widać, że zarówno muzykom jak i licznej publiczności podobało się. Mogliśmy usłyszeć; Live for This, A Call for Blood, A Stroke of Red, This Is Now, Perseverance, Empty Promises, Destroy Everything, Smash Your Enemies, Proven, Looking Down the Barrel of Today, As Diehard As They Come, Tear It Down, To the Threshold, I Will Be Heard.

Scenę skrywa czarna płachta z wielkim czerwonym logiem PANTERA !!! Punktualnie 22:00 zaczyna się! Dwa wielkie telebimy a na nich filmy i zdjęcia z początków kapeli w oryginalnym składzie. Czarna płachta opada, pojawia się dym i Oni! Czyli Phil z Rexem, Charli i Zakk. Zaczęli od albumu „ Vulgar Display of Power” z kawałkiem A New Level. Potężny kop w ryj ze sceny wręcz zachęcił tłum do tego aby ruszyli wszyscy jeszcze z większą energią. Ochrona ma co robić pod sceną od samego początku. Zostajemy dalej przy „Vulgar” z kawałkiem Mouth of War. Nie wiem czy ta hala słyszała kiedykolwiek takie jebnięcie! Przeskok do albumu „Far Beyond Driven”, Becoming…Tak to jest ta PANTERA! Czysta nieskazitelna moc lat 90! Kolejny cios w postaci I’m Broken i przeskok do „The Great Southern Trendkill” w utworze Suicide Note Pt. II. Jedyne czego brakuje to energii scenicznej Phila. Przecież na klipach i starych koncertach był wszędzie na scenie. Teraz jest bardziej statyczny, niestety zdrowie daje osobie znać. Wokalnie jednak jest bardzo dobrze, wszystkie partie czytelne i widać, że Philowi się chce w to bawić. Wracamy do albumu „Far Beyond”, 5 Minutes Alone. I przeskok do „Vulgar” This Love, pod scena jest już potężny kocioł! War Nerve i Fucking Hostile, tego nie da się opisać słowami co dzieje się na scenie i pod nią… Chwila przerwy i przy dźwiękach Cemetery Gates pojawia się na telebimach kolejny filmik z archiwum kapeli. Kolejno leci ze sceny Planet Caravan i Walk i w końcu wracamy do początków, czyli „Cowboys from Hell”, Domination i Cowboys From Hell…. Jedyny bis na koniec koncertu to kawałek z albumu „Reinventing the Steel”, Yesterday Don’t Mean Shit. Tak kończy się pierwszy show Pantery w Polsce. Phil schodzi ze sceny owinięty polską flagą. Półtorej godzinny koncert był hołdem dla zmarłych braci, było to widać od samego początku. Czy da się zastąpić Vinnie Paul i Dimebag Darrell? W stu procentach na pewno nie, ale da się oddać ich wkład w muzykę dzięki znakomitym nazwiskom które miały zaszczyt ich zastąpić. Szacun dla Zakka i Charliego.

Oczywiście nie mogło obyć się bez minusów i to dużych! Sama organizacja festu pozostawiała wiele do życzenia. Na dobrą sprawę, można powiedzieć że jej nie było. Dopchać się po merch Pantery?! Zapomnij, po jedzenie czy browar?! Kurwa dramat!!! Żeby stać przez cały występ Illusion i Crowbar w kolejce po piwo! Bo taka była rzeczywistość, zasłyszane od ludzi. Zresztą będąc naocznym świadkiem tych pięknych koncertowych sytuacji darowałem sobie piwko, żeby tylko nie stracić nic z koncertu.

Wracając do muzyki, to było 100% Pantery.

Miejsce zamieszkania: Parczew, Polska. Zainteresowania / Hobby: muzyka, filmy, historia II wojny światowej. Ulubione gatunki muzyczne: thrash, black, death metal. Od kilku lat chory fan winyla.
Powrót do góry