Century Media Records, Lipiec 2005
Muzyka: Thrash Metal, Progressive Metal
Strona internetowa:
https://www.facebook.com/people/Nevermore-band/61570886766561/
Czas trwania: 57:10 (11 utworów)
Kraj: USA
Kilka miesięcy temu gruchnęła wiadomość, że Jeff Loomis i Van Williams postanowili reaktywować NEVERMORE po wieloletniej przerwie i pomimo śmierci wokalisty Warrela Dane’a. Był on współzałożycielem i kluczowym członkiem zespołu, a jego głos obok riffów i solówek Jeffa to najbardziej charakterystyczny element tej kapeli, który wyróżniał ją na metalowej mapie końca lat 90-tych i w kolejnej dekadzie. Wokalna ekspresja zarówno na płytach jak i na scenie oraz emocje, których ładował całe tony do każdego utworu wynosiły je na wyższy poziom. Nie mnie oceniać zasadność decyzji o powrocie, w takich sytuacjach my fani musimy zdać się na wolną wolę muzyków, którzy mają artystyczne prawo do decydowania o losie zespołów, które współtworzyli. W każdym razie, ja się cieszę i czekam niecierpliwie na ogłoszenie ich przyszłych muzycznych kompanów, bo jestem pewny, że nie będzie tam przypadkowych osób. Z okazji 20-lecia wydania płyty „This Godless Endeavor” i wspomnianej reaktywacji postanowiłem napisać recenzję albumu, który ma w moim metalowym sercu szczególne miejsce.
Pewnie znajdą się osoby, które nie miały okazji poznać NEVREMORE, ponieważ od zawieszenia ich działalności minęło ponad 10 lat, a to jednak sporo czasu jak na zmieniający się rynek muzyczny. ”This Godless Endeavor” był ich szóstym pełnym albumem na siedem wydanych przed zawieszeniem działalności. Zespół był już z wcześniejszych płyt znany ze swojej mocy uderzeniowej i niebywałych zdolności instrumentalnych. Porywające riffy, organiczne i ciężkie brzmienie to znak rozpoznawczy tej kapeli. Płyty takie jak „The Politics Of Ecstasy”, czy „Deadheart In A Dead World” to kamienie milowe w ich karierze, ale to co zrobili na powyższym albumie to kolejny poziom zaawansowania i definicja muzycznej perfekcji.
Muzyka oraz jej brzmienie są niesamowicie intensywne i walące prosto w sedno. Mamy więc na płycie thrash metalowe strzały jak „Born”, „My Acid Words”, „The Psalm Of Lydia”, czy „A Future Uncertain” z tym że jest to zdecydowanie thrash „niestandardowy”. Nie jest to klasyk gatunku w stylu np. SLAYER, czy starego KREATOR. Co go zatem wyróżnia? Nieszablonowość kompozycji, zmiany tempa i oczywiście wokal Warrela w którym jest Dr Jekyll i Mr Hyde oraz wiele innych postaci pomiędzy. Koloryt i różnorodność jaki jego wokale wprowadzają do muzyki jest wisienką na torcie tej godzinnej dźwiękowej uczty. Spotkałem się oczywiście z opiniami, że jego styl jest przesadzony oraz czasami zbyt śpiewny i każdy ma oczywiście prawo do takiej opinii. Jako kontrargument dam przykład wspomnianego „A Future Uncertain”, który oprócz miażdżących riffów ma sporo zmian tempa w trakcie, a na samym początku ciekawy wstęp na akustyku. W takich numerach Warrel jest niekwestionowanym mistrzem ceremonii, który swoim głosem uwydatnia dynamikę tych niesamowicie intensywnych numerów – jak trzeba to śpiewa, ale potrafi też zmienić swoją barwę na bardziej szorstką i zdecydowaną. Na pewno trzeba się do jego maniery przyzwyczaić i albo się ją polubi albo melodyjne fragmenty, które nierzadko pojawiają się w utworach nie trafią w gusta tradycjonalistów. Niewątpliwie warto poznać ich pozostałą dyskografię z naciskiem na wyżej wspomniane płyty, które są w podobnej stylistyce, ale każda ma swój klimat i indywidualne brzmienie.
Utworem usytuowanym w samym centrum płyty jest nieprzypadkowo „Sentient 6” – ballada, która w niejednym wywoła ciary na plecach. Całość zaczyna się od delikatnego wstępu, który stopniowo się rozpędza i przechodzi w ekspresyjny refren oraz krótką, jak na Jeffa, solówkę. Po ponowionym refrenie przechodzimy w kulminację całego utworu w postaci niesamowicie ciężkiego zakończenia, gdzie Warrel przez zęby cedzi kolejne wersy, a gitary wraz z bębnami gniotą słuchacza swoją mocą. Podobną dramaturgię ma tytułowy utwór kończący całość płyty, który również zaczyna się spokojnym wstępem, ale tuż po nim całość rozpędza się do średnich i szybkich temp zależnie od momentu tej rozbudowanej dziewięciominutowej kompozycji. Każda z części zgrabnie przechodzi w następną, ale nie jest to żadna nowość w przypadku kapeli, która od lat w swoich numerach zawsze potrafiła upchnąć sporo riffów, solówek i zmian tempa. Komu mało różnorodności, niech sprawdzi też „Bittersweet Feast” i „Medicated Nation”, które kładą nacisk na „groove” w prostych i ciężkich riffach.
Kilka zdań warto też poświęcić na solówki, których na płycie jest niemało. Tak, jest w nich trochę popisowych sprintów po gryfie i mogą one brzmieć czasem na nieco przesadzone. Zespół przyjął taki styl znacznie wcześniej i na tej płycie trzyma się go dalej. Z drugiej strony, usłyszymy nie mniej gitarowych partii, które świadczą o dużym wyczuciu utworu i idealnym wpasowaniu się klimatem do całości – przykładem jest chociażby solo w „Medicated Nation”, czy „A Future Uncertain”. Z jakiegoś powodu solówki na tej płycie przypominają mi te na czarnym albumie METALLICA – wszystko się w nich zgadzało i każda pasowała do poszczególnych utworów idealnie, tutaj moim zdaniem jest dokładnie tak samo.
Jestem bardzo ciekawy jak zespół po tak długim milczeniu będzie przyjęty na koncertach. Liczę, że nowi muzycy sprawdzą się w bojach, bo to że muzyka się obroni jestem pewny. Trzymam za nich mocno kciuki, bo swoją muzyką zasługują na najwyższe noty.
Lista utworów:
Born
Final Product
My Acid Words
Bittersweet Feast
Sentient 6
Medicated Nation
The Holocaust Of Thought
Sell My Heart For Stones
The Psalm Of Lydia
A Future Uncertain
This Godless Endeavor
Skład zespołu:
Warrel Dane – wokal
Jeff Loomis – gitary
Steve Smyth – gitary
Jim Sheppard – bas
Van Williams – perkusja
Ocena: 10/10