AGHORA „Formless”

AGHORA „Formless” - okładka
Muzyka: Progressive/Technical Metal
Strona internetowa: www.aghora.org
Kraj: USA
Czas: 70:43
Dobre utwory: Dime, Formless, Fade



Niewiele jest tak oryginalnych zespołów jak ten prezentowany dzisiaj przeze mnie. Jak dla mnie to jest esencja progresywizmu, przełamywania barier, utartych schematów i stereotypów. Co powstanie z połączenia szybkich riffów, karkołomnych solówek, jazzowej wolności i czystego pięknego kobiecego wokalu? Nie, nie Nighwish, powstanie, a raczej powstała Aghora.

Formless to drugi studyjny krążek ekipy stojącej za Aghora, ekipy nie byle jakiej, bo mniej lub bardziej związanej z takimi gigantami jak Cynic, Gordian Knot, czy Death. Jak można określić tą muzykę? Jest to bardzo techniczny metal, bardzo często w poszarpanych metrum (metrach? – to się odmienia?) ze świetnymi solówkami, w niektórych utworach mamy je po 3 – 4. Dla większości dołożenie do tego kobiecego wokalu śpiewajacego czysto i dłuuuugimi frazami jest czymś nienaturalnym, jednak w praktyce okazuje się strzałem w dziesiątke. Szybkie riffy, szalona perkusja i uspokajający, płynący wokal. Z tego co napisałem możnaby wysnuć wnioski, że płyta nie trzyma się kupy, jest niespójna i każdy gra swoje. Nie. Płyta jest bardzo spójna, nawet nie wiem jak możnaby ją rozdzielić. Nie tylko dlatego, że wszelkie komponenty grają niezwykle dobrze skomponowane kawałki, ale także dlatego, że płyta nosi znamiona concept albumu. Całość tekstowa oscyluje gdzieś wokół kultury Indii, a muzycznie przejawia się to w kilku motywach, które przewijają się w nieco zmodyfikowanej formie przez całość trwania długiej, bo trwającej ponad 70 minut płyty. Odnośnie konkretnych instrumentów to nie ma się co rozpisywać, bo to sam miód, najlepiej samemu sprawdzić, od siebie dodam, że Reinert to jest bóg perkusji, reszta pseudopałkerów może sobie pstrykać kijkami po drzewach w lesie. Jeżeli jesteś fanem progresywnego metalu to na pewno nie zaboli Cię zakup tej płytki. Jakieś minusy? Brak. Może poza intro i outro, które wg mnie można sobie podarować, za to trzon płyty to utwory najwyższej próby. Takie kompozycje jak tytułowa, instrumentalny Dime, czy Fade to kawałki, których można słuchać w kółko.Nie ma się czemu dziwić, płyta jest targetowana do bardzo konkretnego odbiorcy, więc można ją albo kochać, albo nienawidzić. Stworzenie takiej płyty na pewno by nie było możliwe pod skrzydłami jakiejś komercyjnej wytwórni, ale dzięki wytwórni Dobles'a możemy się delektować w całej okazałości tym diamencikiem.

Dla mnie ta płyta była w top 5 progresywnych płyt roku 2006,podobno dobrą płytę od słabej można poznać po tym, że słabej słuchasz i powoli Ci się nudzi, dobrej im dłużej słuchasz, tym więcej chcesz jej słuchać – od tamtego czasu Formless siedzi na moim odtwarzaczu i moja fascynacja nie zmniejszyła się ani odrobinkę. A to znaczy, że zaiste to przepiękna płyta. Szkoda tylko, że biorąc pod uwagę czas jaki upłynął od pierwszej do drugiej płyty, to następnej możemy się spodziewać około 2015 roku…

ocena: 10/10

Lista utworów

1. Lotus
2. Atmas Heave
3. Moksha
4. Open Close The Book
5. Garuda
6. Dual Alchemy
7. Dime
8. 1316
9. Fade
10. Skinned
11. Mahayana
12. Formless
13. Purification

Skład

Diana Serra – wokale
Santiago Dobles – gitary, banjo
Alan Goldstein – gitary basowe
Giann Adryen – instrumenty perkusyjne
Sean Reinert – perkusja

Powrót do góry