MOTORBREATH „Following The Fear (2002) + Voice From Nowhere (2001)”

MOTORBREATH „Following The Fear (2002) + Voice From Nowhere (2001)” - okładka


Najpierw ponarzekam. W pogoni za skopaniem mnie po moich rodowych klejnotach brzmieniem gitar, ktoś chyba zapomniał o werblu! Rozumiem, że dodano mu bardziej basową charakterystykę pasma, czy jak to tam się mówi, ale moim zdaniem powinien być mimo wszystko bardziej wybity do góry, bo czasami ma się wrażenie, że został nagrany jakoś tak bezwładnie, bezsilnie… Druga sprawa, miewam wrażenie, że dogrywki gitar w lewym kanale są słabiej słyszalne niż te partie z kanału prawego, a przecież to prawe ucho mam słabsze!

Skupię się na nowym materiale, ponieważ podpięte tu starsze demo „Voice From Nowhere” opisałem już wieki temu. W zasadzie świat muzyki na nowym stuffie dostanie od legionowsko-warszawskiej formacji tylko dwa numery, ponieważ do nowych kompozycji nie należy, oj bardzo stary już, numer Fucking Slut, zagrany tu z taką harleyowsko-punkową manierą, jaką czasem prezentował Megadeth, czyli bardzo w stylu pierwszych rzeczy Motorów, którymi wybili się na początku swej kariery spośród innych kapelek. Miły come back do starych czasów. Podobnie świat najwyżej odświeży sobie w pamięci takie śmietnisko jak ABBA, choć wersja motorbreathowska Money, Money, Money jest jak dla mnie od pierwszej chwili, kiedy ją usłyszałem, jedyną obecnie oficjalną i obowiązującą wersją tego kawałka. To podobnie jak z Knockin' On Heaven's etc. Mało osób kojarzy oryginalną wersję Dylana, ale wersję Gunsów każdy…

OK. Wróćmy do tych dwóch zupełnie nowych. Tytułowy Following The Fear. Powiem szczerze. Czasami mam wrażenie, że Motorbreath nagrywa niektóre kawałki tylko po to, żeby zobaczyć czy dany patent można jeszcze udoskonalić. Akurat ten numer podoba mi się najmniej na tym zbiorku, a refren brzmi jak autoplagiat chyba Calling Your Imagination. Hm. Może to chodzi o to, że to niby w stylu jest, ale jako gość coś grający kiedyś, ja słyszę wciąż te same dźwięki i to w tej samej kolejności. Zmienić chociaż tonację! Dużo fajniej mi się słucha Lost In The Rebel. Dla mnie to jest Revel!!! 🙂 Albo Ravel… W każdym razie rzecz ciekawa, i zdaje się muzycy sami wiedzą, że na tym numerze grają coś nowego, jeżeli chodzi o sprawy dotyczące nie połykania swego ogona. Widać faktycznie, że Motorbreath stale się rozwija i to rzeczywiście dość wprost proporcjonalnie do osi czasu. I…, hm, hm…, muszę się zastanowić, czy postawić tezę tak, aby brzmiała jak zarzut, czy jak pochwała… Coraz bardziej mi to przypomina na pierwszy rzut ucha czarną Metallikę, choć, UWAGA!!! Marek, który zwykle gra solówki, zaskoczył mnie cholernie ciekawymi partiami, dosyć mało hammeciarskimi a bardziej… eee… Zajebiście mi się to podoba, co ten skromny człowiek robi gitarą w mojej głowie. Mniej, oszczędniej, ale za to z jakim czuciem!!!!

Żeby nie było skarg i zażaleń. Chcę jeszcze podkreślić fakt, że choć porównuję ich do Metalliki, to Metallica Metalliką, ale Motorbreatherzy grają tylko i wyłącznie jak oni sami prezentując tym samym coś, co jest warte szacunku, gdyż nie są jak małpy na sznurkach, które za banana grają wszelką wiochę, jaką tylko poroni światek Zjednoczonego Królestwa czy Stanów. Ja rozumiem, że coś może mi się spodobać. Ale to nie oznacza, że muszę papugować wszystko, co mnie nie dziwi, czy zachwyca, bo chodziłbym z kasą w portfelu zapewne, ale także z rozkurwioną duszą jak ameba. A Motorbreath gra to, co chce i kontynuuje swoją jazdę od lat, i to jest cholernie dobre zdaniem ludzi, którzy już to słyszeli. Wiem, że wykraczam poza ramy recenzji, ale musiałem spuścić trochę z jaja.

No dalej na temat. Kapeli zaczyna sprawdzać się formuła „złotego środka”, jeśli chodzi o połączenie pokomplikowania struktury, przebojowości i melodyjności, tempa, czadu oraz konsolidacji wszystkiego do postaci jednej kilkuminutowej, bez skojarzeń, kupy. Ponadto moje osobiste gratulacje i słowa uznania za zmontowanie wokali. Bardzo fajnie zmiksowane. Jak dobrze się wsłuchałem, padł monopol Strutego na gardło… I dobrze, bo im więcej barw, tym ciekawiej się robi. Tylko czemu ten materiał jest tak krótki. Dobija mnie czekanie na dużą płytę.

Lista utworów

Following The Fear
Lost In The Rebel
Money, Money, Money
Fucking Slut

+
Voice From Nowhere
Calling Your Imagination
Circle Of Time

Powrót do góry