INSANIA „World of Ice”

INSANIA „World of Ice” - okładka
Kraj: Szwecja
Gatunek: Power metal
Dobre utwory: Carried by wings, Fire
Strona zespołu: www.myspace.com/insanitametal
Czas trwania: 54:28



Pewnie się zdziwicie ale co mi tam. Otóż dziś przejrzałem swoje power metalowe zbiory i postanowiłem przybliżyć wam trochę ten gatunek. Tak,tak, od dziś słuchamy perlisto głosych słowików i pitu-pitu. Nie lękajcie się jednak ponieważ wszystko to co zwykło się mówić o power metalu jest zwykłą nie prawdą. Dwadzieścia lat temu na świat przyszły dwa epokowe albumy pewnej Dyniogłowej załogi i gdybym nie wiedział o tym, że ten albumy nagrali panowie z HELLOWEEN mogłbym stwierdzić, że równie dobrze mogła je nagrać INSANIA. Dziwne co nie?

Otóż czas dla Panów z INSANIA zatrzymał się dokładnie gdzieś w rejonach drugiego Keepera, jedynki GAMMA RAY i wydanej kilka lat później debiutanckiej płyty moich ulubieńców z EDGUY. Już widze jak w waszych głowach kłębią się myśli, że wtórne, że to, że tamto. A ja wam na to, że wcale nie. Dobry wzorzec zawsze sprawdza się znakomicie a INSANIA znalazła sobie najlepszy w postaci HELLOWEEN. Wszystko począwszy od świetnych wokali przypominających młodego i nieposkromionego Michaela Kiske, harmonicznych partii gitar przez galopującą perkusję a na niezwykle chwtyliwych i przyjemnych refrenach kończąc jest i tu właśnie żeby nie użyć słowa skopiowane… poddane nowoczesnej obróbce i podane w świeży sposób. Niemożliwe? A jednak.

Pomimo faktu nagrania tej płyty w 1999 roku nadal słucha mi się jej z czystą przyjemnością i nie usunąłbym z niej ŻADNEGO utworu. Nie wiem jak wam ale mi power metalowe granie zawsze kojarzy się z radością, szczerością tego co się robi i świetnymi instrumentalistami którzy aż kipią od pomysłów. Melodie wylewają się wprost z głośników i co najważniejsze są bardzo dojrzałe. Ilość lukru czy cukru jak kto woli nie jest jednak na tyle duża by przesłaniała metalowe riffy i pasaże solówek. Oczywizmem w takiej muzyce jest wykorzystanie klawiszy, przyznam, że raz są mniej subtelne a innym razem zaś rwią się na pierwszy plan niestety nie udaje im się to ponieważ to właśnie gitara elektryczna ma wieść prym a nie parapety. Klawiszowiec pewnie chciał trochę więcej miejsca dla Siebie… jednakże to co zrobił i tak sprawdza się znakomicie.

Muszę się wam do czegoś przyznać… pod moją twardą skorupą thrashera tkwi drugie inne oblicze power metalowca… i co ja za to mogę, że wychowałem się na takich dźwiękach a thrash był po prostu naturalnym krokiem w mojej muzycznej ewolucji. Nic na to nie poradzę, takich albumów słucham z całą przyjemnością i chętnie sięgam po kolejne. Zapytacie czy nie czuję przesytu? Nie ponieważ zawsze mam odskocznię w postaci thrashu gdzie elementy power metalu są również wyczuwalne (TOXIK choćby). Nigdy nic nie stoi na przeszkodzie by wrócić do dźwięków z dawnych lat, dlatego INSANIA mile połechtała mnie po serduszku 🙂

Spróbujcie warto. Jeśli jesteś fanem takich grup jak HELLOWEEN, EDGUY, GAMMA RAY z pewnością znajdziesz tu wszystkie ukochane elementy. Pogodne melodie, szybkie rytmy, pyszne solówki i ciepły głos wokalisty.

Let's be Carried by wings

ocena: 8,5/10

Lista utworów

1. Insaniation 01:27
2. Fighting My Tears 06:28
3. Fire 05:51
4. With Courage and Pride 03:28
5. Forever Alone 06:40
6. Private 6-Machine 05:13
7. Paradisia 04:49
8. World of Ice 05:05
9. Furious Seas 05:51
10. Forever is a Long Time 04:50
11. Carried by Wings 04:40

Skład

David Henriksson – Vocals
Henrik Juhano – Guitars
Niklas Dahlin – Guitars
Tomas Stolt – Bass
Mikko Korsbäck – Drums
Patrik Västilä – Keyboards

Powrót do góry