FRONTSIDE „Teoria Konspiracji”

FRONTSIDE  „Teoria Konspiracji” - okładka
Kraj: Polska
Gatunek: Metalcore/deathcore/metal
Strona zespołu: www.frontsiderocks.com
Dobre utwory: Zerwane więzi, Świat tyranów, Spłoniesz w piekle, Katharsis
Długość albumu: 50:49



Podobno wobec FRONTSIDE jestem bezkrytyczny. Podobno jestem wielkim fanem, i nie wyobrażam sobie życia bez Sosnowiczan, a raczej bez ich muzyki. Podobno Teoria Konspiracji, prawdopodobnie jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza pozycja w ich dyskografii, i podobno ma narobić dużo zamieszania…. Czy to wszystko prawda? Zdecydowanie tak. I nie ukrywam, że owa Teoria Konspiracji, to album na który czekałem tak z takim zniecierpliwieniem, że aż wstyd się przyznać, nawet nowa METALLICA, nie była w tym roku tym krążkiem. Od momentu wydania Absolutus, minęły dwa lata. Kolejny raz aż wstyd się przyznać, ale ten album, genialny, pełni melodii, świetnych refrenów, totalnie energetycznych riffów i fenomenalnych (kontrowersyjnych dla metalowej braci) tekstów, wałkowałem dosłownie przez dwa bite lata dzień w dzień. To nie jest normalne, na pewno nie jest normalne oj, nie.

Jeśli mam być szczery, w roku 2008, nie było i już nie będzie albumu który tak mnie powalił. No dobra, VOLBEAT mnie zniszczył jak zwykle, ale to po pierwsze inna muza, i inne emocje. FRONTSIDE wraz ze swoja Teorią Konspiracji, potwierdził tylko to, co głosiłem wszem i wobec w swoich recenzjach płyt w tym roku. W naszym kraju jest tylko jeden lider metalcore'a. No chyba, że FAUST AGAIN faktycznie nagra tak zajebisty materiał, że… sami sobie tu wstawcie co wtedy. Sosnowiczanie nie dość, że od zawsze, niezależnie czy bardziej hardcore'owi, metalowi, czy melodyjni, metalcore'owi, zawsze idealnie trafiali w mój gust. To co prezentuje FRONTSIDE, to muza która ma wywierać emocje, to dźwięki które pomimo zawartej w nich agresji, są bliskie, to teksty które zapadają w pamięć, i pozostają w sercu. Właśnie tam w sercu. I niech to brzmi jak emowskie wyznanie, ale szczerze, dobrze było wiedzieć, że w chwilach gdy nie było mi wcale do uśmiechu, mogłem trafić na ich koncert i zapomnieć o dosłownie wszystkich problemach. O chorobach społecznych, o patologii, o złamanym sercu, a nawet o własnej chorobie. Dosłownie o wszystkim ilekroć przychodziło mi być pod barierką i drzeć się razem z Aumanem, wiedziałem, że faktycznie jest w życiu coś, co zawsze daje mi kupę radochy. Niewątpliwie był to i będzie już zawsze zespół FRONTSIDE…

Historia FRONTSIDE choć burzliwa, pełna wielu skrajnych wydarzeń, daje do zrozumienia, że nie bez powodu grają muzykę która nie dość, że ma pewne przesłanie, to jeszcze daje upust ich wkurwieniu. To akurat nikogo nie powinno dziwić, tak jak to, że wciąż mają siłę i wiarę w to by ciągnąć ten zespół dalej. Wyśmiewani, będący obiektem szyderstw, będący pośmiewiskiem prawdziwych metalowców, trwają w tym co robią, i z wielkim oddaniem dalej dają udowadniają, że warto. I tym razem Teoria Konspiracji, to album który udowadnia, że po raz kolejny warto było, a poprzedzający ją album, był tylko preludium do muzyki jeszcze bardziej przemyślanej, agresywniejszej, ale wciąż melodyjnej, takiej która bez problemu zapada w pamięć i siedzi w niej na tyle długo, by zostawić znaczący ślad.

Dość jednak mniej, lub bardziej osobistych wyznań. Czas przejść do omawiania albumu. Po raz kolejny przytoczę tutaj Absolutusa. Poprzedni według mnie na dzień dzisiejszy najlepszy album w dorobku grupy był inny, bo trochę lżejszy, z innym, nie takim jak do tej pory masywnym, i potężnym bestialskim brzmieniem. Album który budził i nadal budzi wiele kontrowersji. Album który ponownie traktował m.in o miłości. I wiecie co, ja osobiście nie wyobrażam sobie, by ten temat, uczuć, tych rozterek które są w każdym z nas, miał nagle zniknąć z twórczości Sosnowiczan. To coś co zdążyło się już wpisać w ich własny muzyczny kanon. Absolutus, był albumem który dla wielu wydał się być klapą, ale na szczęście dla większej ilości osób (zainteresowanych tematem), wydał i wydaje się nadal albumem świetnym. Takim do którego wraca się z przyjemnością, a utwory takie jak Nieodwracalny, czy osławiony Wybraniec, nie są czymś, za co zespół powinien zbierać baty. Wręcz przeciwnie, może niekoniecznie progres, ale na pewno chęć spróbowania czegoś nowego, innego, pokazania się z tej nieznanej do tej pory strony, jest czymś pożądanym. Ja bynajmniej tak uważam. I mam nadzieję, że i Wy też.

Teoria Konspiracji, również jest inna. To jakby pomost pomiędzy Absolutusem, a Zmierzchem Bogów. To album który łączy w sobie przebojowość Absolutusa, z ciężarem i agresją bijacą ze Zmierzchu Bogów. Nowy album Sosnowiczan, to niemal idealnie wyważona płyta. Wszystkie proporcje są dopasowane wprost znakomicie. Zatem bestialski pełen furii atak blastów, ostrych riffów, monstrualnych mostków potrafi przeplatać się z czystym śpiewem, śliczną melodią, oraz iść w parze z wciąż kontrowersyjnymi lirykami. Od samego początku albumu uderza w nas ściana riffów, ryk Aumana, oraz syte gęste blasty. Tych jest sporo, ale nie aż tak dużo, na ile oczekiwałem. Mimo to, warto przyznać, że obietnice składane przez Demona i spółkę, wcale nie były składane na próżno. Faktycznie jest dużo brutalniej, mocniej, lepiej, niemal precyzyjnie jak u chirurga. Każdy element na Teorii Konspiracji, jest przemyślany i pieczołowicie dopracowany. Nie ma tutaj miejsca na chaos, to uporządkowany zakątek muzycznego świata, w którym rządzą wyłącznie Sosnowiczanie.

O dziwo, w przypadku nowego albumu, nie jestem w stanie wybrać numeru który by mi nie pasował. Puzzle z których ułożono Teorię Konspiracji, pasują do siebie znakomicie. Zatem jeśli oczekujesz pierdolnięcia, totalnego blastu, i szybkiego precyzyjnego walnięcia w ryj wystarczy, że posłuchasz chyba mojego ulubionego Światu tyranów, czy też Zapalnika do którego nakręcono teledysk. Jakby tego było mało, w jednym z najbrutalniejszych, jeśli nie najbrutalniejszym utworze na całym albumie (Spłoniesz w Piekle) udziela się Nergal z BEHEMOTH. Jego wokale to jak zawsze brutalna poezja, i szczerze mówiąc bardzo chciałbym usłyszeć go w tym numerze na koncercie. Kto wie, na mikołajki w Katowicach może będzie okazja….

Kontynuując, obok wyżej wymienionych petard są też potencjalne hity. „Katharsis (najlepszy tekst na całym albumie), Moja deklaracja płonie (najlżejszy utwór, i zarazem najmelodyjniejszy), czy absolutnie genialny i budzący skojarzenia ze Wspomnieniami jak relikwie, murowany przyszły killer na koncertach Zerwane więzi. W wyżej przytoczonych utworach muzycy grają lżej, czasem solidnie dokładając do pieca. Jednakże nie to czyni z nich tych gorszych. To co przykuwa uwagę słuchacza, to czysty śpiew Aumana, to głos w którym zawarte są emocje, to głos który w czysto śpiewanych refrenach wprost przeszywa, i niemal automatycznie nie pozwala się od niego uwolnić. Oczywiście czyste refreny, to tylko dodatek, to urozmaicenie, brutalnej, miejscami nawet odrobinę zawiłej młócki. Auman tym razem przeszedł samego siebie i śpiewa bardzo brutalnie. Co prawda, nie tak jak na Zmierzchu, ale jego przejścia pomiędzy barwami głosu są fenomenalne. Niski growl, specyficzny krzyk, emocjonalny śpiew, oraz mocny skrzek to barwy głosu Aumana, który tym razem postanowił nas uraczyć. Zresztą nie tylko on drze tak zwaną papę….

W jednym z utworów obok Nergala, udzielił się także dobry przyjaciel zespołu, autor okładki płyty, oraz wokalista zaprzyjaźnionej formacji HUGEccm, Pachu. Pachu jak to Pachu, ma w zwyczaju drzeć ryja brutalnie, mocno, bez zbędnego pierdolenia. Dlatego też jego partie w Stąd do przeszłości, wypadają bardzo żywo, i porywająco. Niektórzy póki co nie odróżniają jego głosu od Aumana, bynajmniej w tym utworze he,he. Sam numer uznaję jako jeden z lepszych na albumie, a już na pewno jeśli chodzi o riffy. Co do riffów, a raczej gitar w ogóle, jestem pod wielkim wrażeniem gry Darona. Solosy na Teorii Konspiracji, to coś, czego zdecydowanie brakowało mi we FRONTSIDE, to element na który wręcz czekałem. Ulubione solo? Ciężko powiedzieć. Na pewno to ze Świata Tyranów jest syte, solo które posadził w Zapalniku, kojarzy się ze SLAYER i VADER, a inne równie ciekawe, pełne polotu i finezji, trzeba po prostu usłyszeć.

A czy jest coś co mi się nie podoba? Miejscami głos Aumana jest niewyraźny, nie do tego przywykłem, ale właściwie, skoro i muzyka uległa zmianie, to i jego głos. Szkoda tylko, że tym razem głos jest mniej czytelny (w brutalnych, szybkich partiach), zdecydowanie ułatwiłoby to przyswajanie tekstów. No i jeszcze jedno. To co trochę nie pasuje mi do ogólnej konwencji albumu to zdjęcie wykonane przez Pacha. Jest… wymowne, bo to prawda, świetnie wykonane, ale nie takiej okładki oczekiwałem. Chociaż… co z tego, koszulkę i tak mam, a zresztą Pachu z pewnością jeszcze będzie miał okazję by zaskoczyć nas nowymi grafikami ciuchów FRONTSIDE. Koniecznie.

A więc nadszedł ich czas. Teraz znów FRONTSIDE 2008 rok wracamy. Ach, jak to dobrze, że oni są, że grają, pocieszają człowieka, że napierdalają. Jak to dobrze, że już niedługo koncert, i kolejna okazja by tym razem usłyszeć więcej niż tylko dwa nowe numery. Jak to dobrze, że słucham tego albumu już n-ty raz, i wiem, że nie przestanę,… czyżby znów przez dwa lata? Zobaczymy kiedy nagrają kolejny album. Póki co, wcale go nie potrzebuję, mam Teorię Konspiracji.

A wy?

ocena: 9/10

Lista utworów

1. ” Herezja doskonała”
2. „Świat tyranów”
3. „Zapalnik”
4. „Uciec przeznaczeniu”
5. „Stąd do przeszłości”
6. „Moja deklaracja płonie”
7. „I ciągle kroczę ścieżką ciemności”
8. „Spłoniesz w piekle”
9. „Zerwane więzi”
10. „Nadchodzi koniec”
11. „Katharsis”
12. „W cieniu krzyża”

Skład

* Marcin „Auman” Rdest – śpiew
* Mariusz „Demon” Dzwonek – gitara
* Dariusz „Daron” Kupis – gitara
* Wojciech Nowak – gitara basowa
* Tomasz „Toma” Ochab – perkusja

Powrót do góry