6:33 „Deadly Scenes”

Katoxin Records, 2015

Muzyka: Avant-garde Metal
Strona Internetowa: www.facebook.com/6h33official
Czas Trwania: 54 minuty (9 utworów)
Kraj: Francja

 

Awangardowy Metal… To nie tylko zwariowany Metal, zaskakujący Metal ale przede wszystkim tolerancyjny Metal do granic możliwości… Ale jakich granic? W Awangardowym Metalu nie ma granic… Tutaj wszystko jest dozwolone. Tutaj nie istnieją żadne ramy, kanony, zasady. Może jedyną zasadą jest to by szokować ale nie w sposób wulgarny, a w sposób artystyczny…

Do grona takich wykonawców należy właśnie 6:33. „Deadly Scenes” jest drugim albumem zespołu. Poprzednio panowie nawiązali współpracę z wokalistą Arno Strobl (CINC / CARNIVAL IN COAL, WE ALL DIE (LAUGHING)…

W opisie albumu istnieje inskrypcja mówiąca, że doświadczenie muzyki z albumu 6:33 jest jak „bad trip” po LSD połączone ze słuchaniem muzyki DEVIN TOWNSEND i równoczesnym oglądaniem „Gnijąca Panna Młoda” Tim’a Butron’a. I wszystko to jest zupełnie legalne… Ja dodałbym jeszcze naprzemienne słuchanie muzyki jednego z projektów Mike’a Patton’a jak MR. BUNGLE, czy TOMAHOWK oraz zespołu DIABLO SWING ORCHESTRA…

Kompozycje 6:33 zawierają przeogromną ilość przeróżnych gatunków muzycznych, tak bardzo gęsto utkanych, że nie sposób usłyszeć wszystkich, nawet po kilku przesłuchaniach albumu. Całość tworzy gęstą mieszaninę, niczym olej, który jest rozprowadzany po Metalowych trybach skomplikowanej maszyny. I mimo różnorodności składu muzycznego oleju wszystko chodzi idealnie jak w zegarku. Wszystko jest dopracowane co do milisekundy, każdy dźwięk, każda nuta, każda pauza czy zmiana tempa…

Jednak spróbujmy skupić się na poszczególnych elementach z „Deadly Scenes”… Nie jestem w stanie stwierdzić, czy przeważa tutaj muzyka Metalowa nad innymi gatunkami. Na pewno jest bardzo dynamicznie i ciężko, power-heavy-metalowo z dużą dawką Progressive Metalu, chwilami wręcz bardzo szybko i wściekle, jak w Death Metalowych czy Grindcore’owych aranżacjach… Miażdżące gitarowe riffy, mocne wielobarwne wokalizy (growling, śpiew, wrzask), częste zaskakujące zmiany tempa i podkreślające potęgę lub nastrój muzyki dźwięki dzwonów, instrumentów dętych, pianina i keyboard’u…

… Oczywiście nie jest to materiał dla ortodoksyjnych fanów muzyki Metalowej i raczej nie polecam im słuchania 6:33. Chyba, że chcą znaleźć natchnienie do popełnienia samobójstwa w ramach protestu przeciwko odchodzeniu od tradycji, więc 6:33 to dobra godzina… Ale kto wie, może elementy Swing’u, Jazz’u, Country, muzyki Klasycznej, Gospel, Sakralnej, Filmowej, Cyrkowej czy Folku lub Pop kwieciście wplecione pomiędzy Metalowe takty sprawią, że pojawi się chęć do życia?

Całość brzmi bardzo majestatycznie, teatralnie, melodramatycznie… chwilami wściekle, groteskowo i makabrycznie… Dla mnie jest to genialny album!

Lista utworów:

1. Hellalujah
2. Ego Fandango
3. The Walking Fed
4. I’m a Nerd
5. Modus Operandi
6. Black Widow
7. Last Bullet For a Gold Rattle
8. Lazy Boy
9. Deadly Scenes

Skład:
Rorschach – wokale
Niko – gitary
S.A.D. – bas
Howahkan Ituha – keyboard
# – keyboard

Ocena: 10/10

Miejsce zamieszkania: Parczew, Polska. Zainteresowania / Hobby: muzyka, dziennikarstwo muzyczne, religioznawstwo, orientalistyka, antropologia, psychologia, medycyna, socjologia. Ulubione gatunki muzyczne: przede wszystkim wszystkie gatunki Metalu, Hardcore'a, Progresywny Rock oraz Gothic, Ambient, Muzyka Klasyczna, Etniczna, Sakralna, Chóralna, Filmowa, New Age, Folk i czasem Jazz, Elektro, Muzyka Eksperymentalna, Alternatywna... Współtworzył magazyn & webzine Born To Die'zine jako Gnom.

Dodaj komentarz

Powrót do góry