PERDITION TEMPLE „Merciless Upheaval”

Hells Headbangers Records, 2022

Muzyka: Black/Death Metal
Strony internetowe:
http://perditiontemple.com/
https://www.facebook.com/perditiontemple
https://perditiontemple.bandcamp.com/
https://www.instagram.com/perditiontemple_official/
Czas trwania: 33:39 (8 utworów)
Kraj: Stany Zjednoczone

Niektóre nazwiska same w sobie są renomą zajebistej jakości i perfekcjonizmu w tym co robią. Z góry wiadomo, że jak wyszło coś z pod ich rąk będzie warte poświęcenia uwagi i nie będzie to strata czasu. Mowa tutaj o Gene Polubicki. Człowiek, który tworzył Angelcorpse, Blasphemic Cruelty, Apocalypse Command. Aktualnie udziela się w Hexorcist, Malefic Throne i Perdition Temple i właśnie ten ostatni band przynosi nam „Merciless Upheaval”.

Jest to czwarty pełniak w ich dyskografii. Perdition Temple nie ma słabych punktów w  swoich albumach, dla mnie osobiście takim opus magnum jest jedynka „Edict of the Antichrist Elect”. Zresztą w większości kapel ma to do siebie, że debiut jest ciężko przebić. No nic wróćmy jednak do „Merciless Upheaval”. Z albumem postanowiłem zmierzyć się dopiero teraz, gdyż czekałem na wersje winylową. Ma to swoje plusy. Pierwszy w przypadku tego albumu to okładka, która robi wrażenie a w szczególności w tak dużym rozmiarze detale na czarnobiałej  pracy  dopiero dodają uroku. Drugi puls to podział albumu. Pierwsza strona to nowe oryginalne numery, jest ich cztery. Natomiast druga to same ekstremalne covery. Wersja CD traci tą magię, natomiast nie traci nic muzyka bez różnicy jaki to nośnik.

Zaczynamy! Placek na gramofonie, whiskacz w ręku…..będzie dobrze, wciskam start. Cztery piekielne utwory, mega brutalne gitary plus erupcja furii i gniewu w sekcji rytmicznej robi niesamowite wrażenie. Jeden wielki rozpierdol! Tutaj nie ma czasu nabrać powietrza, jest szybko i gęsto. Słuchacz dostaje cios za ciosem, ring na którym stoimy stał się kawałkiem ziemi na który została rzucona bomba atomowa! Fala uderzeniowa zmiotła wszystko, słuchacza, gramofon, mieszkanie i kawałek gleby. Życie doczesne człowieka przestało istnieć. Riffy gitar mocne zwarte, mimo tej ekstremy płynącej z głośników wyczuwalna lekkość w technice grania, zmiany tempa, wariacje gitar. Uciekł im natomiast bas, czy jest to zamierzone, czy przypadłości technika przy nagrywaniu? Nadrabia to jednak perkusja – ogień!!! Ufff pierwsza strona przeleciał, przeżyłem. Jednak drink nie ruszony….. Może uda się chociaż łyczek na drugiej stronie, przecież to  tylko covery .

Strona „B”. Pierwszy strzał, cover kanadyjskiego thrashowego klasyka Infernal Majesty z jedyneczki „Skeletons In The Closet”.  Drugi cover to meksykański band totalnie mi nie znany Shub Niggurath z utworem „From The Stars, Nyarlathotep” również z debiutanckiego albumu. Trzeci cover, chyba nikomu nie trzeba przedstawiać Morbid Angel z albumu „Covenant” w utworze „Blood on My Hands”. Stronę kończy cover Pestilence z debiutanckiego albumu  z utworem „Parricide”. Morbid Angel I Pestilence są najbardziej rozpoznawalne, nic nie odstępują od oryginału. Dostały nowego ducha Perdition Temple! Koniec! Cyk można walnąć drina, choć lód stopniał to jednak smak ciepłego whiskacza jest do przeżycia. „ Merciless Upheaval ” to solidny album. Zdecydowanie wolałbym więcej nowych kawałków a płytę zamknąć jednym coverem. Fani ekstremalnego metalu lat 90 zdecydowanie powinni na album zwrócić uwagę, mógłby powstać w tamtym okresie jest naprawdę ponadczasowy.

Forever Underground!!!

Lista utworów:

1. Merciless Upheava
2. Execution Swarm
3. Redemption Abattoir
4. In Thrall of Malevolence
5. Skeletons in the Closet (Infernäl Mäjesty cover)
6. From the Stars, Nyarlathotep (Shub Niggurath cover)
7. Blood on My Hands (Morbid Angel cover)
8. Parricide (Pestilence cover)

Skład:

Gene Palubicki – Wokal / Gitara
Ron Parmer – Perkusja
Alex Blume – Bas

Ocena: 8.5/10

Miejsce zamieszkania: Parczew, Polska. Zainteresowania / Hobby: muzyka, filmy, historia II wojny światowej. Ulubione gatunki muzyczne: thrash, black, death metal. Od kilku lat chory fan winyla.
Powrót do góry