ANKH „Expect Unexpected”

ANKH „Expect Unexpected” - okładka


Kielecki ANKH istnieje już 10 lat, lecz żadna z dotychczasowych propozycji zespołu – a jest ich łącznie z najnowszą pięć – nie zaskakiwała tak, jak ostatnia. Zgodnie z tytułem – Expect Unexpected, czyli Spodziewaj się niespodziewanego – muzyka zawarta na albumie odbiega znacznie od tej, którą zespół proponował na swoich wcześniejszych płytach.
Warto przypomnieć, że o szczególnym brzmieniu ANKH decydowały przed laty przede wszystkim skrzypce Michała Jelonka. Grupa doskonale wykorzystywała ów instrument, nowatorsko jak na polskie warunki. Dzięki temu zresztą została zauważona, co zaowocowało nagrodą publiczności w Jarocinie w 1993 roku. Pierwsze płyty eksponowały dźwięki skrzypiec, które świetnie kontrastowały z gitarami o bardziej punkowej proweniencji i nerwowym wokalem deklamującym teksty raczej mało rockowe, bo przesycone poezją, która otwarcie czerpała z dokonań Baczyńskiego. Formacja odstawała od tego, co ówcześnie działo się w polskim rocku. Było tak przez lata, kiedy ANKH wydawał kolejne płyty, wzbudzające już niestety coraz mniej emocji, chociaż wciąż interesujące, o swoistym podejściu do muzycznej materii. Skazane niestety na komercyjny niebyt, zbyt trudne w odbiorze dla przeciętnego zjadacza kultury masowej. Coraz bardziej wieloznaczne, „gęste” liryki Piotra Krzemińskiego towarzyszyły muzyce, która pozbyła się już hard rockowego szlifu, dryfując w stronę brzmień kojarzonych raczej z rockiem progresywnym lub chwilami nawet eksperymentalnym. Wciąż jednak można ją było śmiało nazwać rockiem, chociaż z pewnością nie miał nic wspólnego z muzyką środka, funkcjonował na obrzeżach gatunku.

Poprzednia płyta ANKH, …będzie tajemnicą, ujrzała światło dzienne w 1998 roku. Później zespół zamilkł i było o nim cicho, aż do roku obecnego, kiedy to w radykalnie odświeżonym składzie – z pierwszego wcielenia grupy zostały tylko dwie osoby – ANKH powraca z nową płytą. Tym, co od razu zwraca uwagę na Expect Unexpected jest brak skrzypiec, co zresztą wielu zagorzałym fanom kapeli nie przypadło do gustu. Słusznie, czy nie? Według mnie skrzypce miałyby problem z wpasowaniem się w brzmienie najnowszej produkcji muzyków z Kielc. A jest ono dość szczególne. Gdyby pokusić się o daleko posuniętą generalizację, należałoby stwierdzić, że ANKH gra teraz muzykę elektroniczną. Na szczęście jednak zespół nie poddaje się tak łatwo klasyfikacjom. Mamy tu bowiem obok dźwięków elektronicznych właśnie, utrzymanych w klimacie trip hopu, chwilami nawet techno, prawdziwie rockowe podłoże, które zadaje kłam próbom wrzucenia grupy do jednego worka. Fuzja dźwięków syntetycznych i naturalnych nie zawsze się udaje, lecz w tym przypadku efekt jest porywający. Rzeczywiście, trudno było się spodziewać, że utwory mogą brzmieć jakby żywcem wyjęte z ostatnich dokonań King Crimson, a jednocześnie sprawiać wrażenie unurzanych w stylistyce nowoczesnej muzyki klubowej. I chociaż ANKH nie proponuje czegoś na wskroś wywrotowego, czy wyznaczającego nowe kierunki, to jest w tej miksturze metoda i pewna oryginalność. Mniej tu poezji – jeśli się pojawia, to raczej w wydaniu minimalistycznym, pozbawionym już wszechobecnego wcześniej ducha Baczyńskiego. Słowa wydają się znaczyć na tej płycie o wiele mniej, niż muzyka. Nie należy ich jednak traktować lekką ręką. Z pewnością nie jest to płyta przebojowa – próżno szukać na niej singlowych hitów, chociaż sami muzycy wskazują, że przy odrobinie dobrej woli i otwartości ze strony stacji radiowych owa muzyka mogłaby zagościć w eterze. Wydaje się jednak, że w dobie serwowanej masowo jednolitej papki, ANKH nie ma szans zaistnieć w świadomości milionów słuchaczy.

Nie każdemu przypadnie do gustu nowe wcielenie ANKH, które po długiej przerwie trafiło wreszcie do sklepów. Z pewnością niezadowoleni będą starzy fani, którzy pamiętają jeszcze grupę z żywiołowych występów okraszanych rockowymi przeróbkami dzieł klasyków. Expect Unexpected zrozumieją osoby otwarte na ciekawe brzmienia, osoby nie tworzące sobie sztucznych ram słuchanej muzyki. Na nich liczy ANKH.

ocena: 5/5

Powrót do góry