ETERNAL TEAR „Embrion”

ETERNAL TEAR „Embrion” - okładka


(opisuję wersję „dla fanów”, gdyż w okrojonej wersji, tj. bez polskojęzycznych utworów, materiał wydany został przez Apocalypse Production), 2000

To nie będzie zwyczajna recenzja. Przepraszam ale moja poetycka psyche zbyt długo siedziała wciśnięta w cholerne życie… Nie dziwię się, że zespół zwrócił na siebie uwagę wydawców z Apocalypse Production za sprawą tego materiału demo. Jak na materiał debiutancki (choć wówczas zespół do początkujących już nie należał) jest intrygujący, ciekawy, zaskakujący, a ponad to… po prostu piękny. Nie nazwę go dopracowanym w każdym detalu, ale w końcu jest to tylko materiał demo. Zresztą ma to swój urok, ponieważ przez to muzyka brzmi szczerze i podobnie do jakiegoś kameralnego koncertu w ustronnym miejscu. Brzmienie gitar na przykład przypomina mi to z „Forest Of Equilibrium” Cathedral, jeśli wam coś to mówi. Jeśli bylibyście ciekawi jak brzmi lira korbowa, instrument, używany w średniowieczu dosyć często, choć obecnie w zasadzie zapomniany, to proponuję wam pierwszy numer, rozrywający serce na strzępy. Mi nie wolno słuchać takich rzeczy. Za łatwo się wzruszam…

Myślę, że taką muzykę najlepiej słuchałoby się będąc w jakichś wysokich górach i z nich spoglądając na ludzi, świat – przypominającym wielkie, spokojne mrowisko… Ech… mówiłem, nie wolno mi słuchać takich cudownych rzeczy, gdyż wówczas niemal chcę płakać… Wiem że to nie jest uczucie męskie… Ale co zrobić, gdy wrażenia zmysłowe przeważają nad pogardą i wzniosłością… A ja czuję się tak samotny…

Myślę, że Eternal Tear swoją muzyką na tej płycie zbudowali jakiś niesamowicie spójny pomost pomiędzy naszą epoką a średniowieczem… Nie umiem wam tego wytłumaczyć, ale takie projekcje podsyła mi wyobraźnia właśnie. Pewnie, że to wszystko jest współczesne, i takie zwykłe dla czasów naszych, ale jakiś duch, nazwijmy go uduchowionym przekazem, każe mi wprost kierować swój umysł tam, do owych łacińskich manuskryptów, które czytałem na studiach, do tych alegorii, do jezusowego słońca wpisanego w ligatury… Oh shit! To jest cudowne… Cudowne… Wiecie co czuje człowiek, który od dwóch lat chciał zapomnieć o wszystkim czego go uczyli na studiach, tych wszystkich greckich i łacińskich rzeczy? A tu ta płyta, leżąca miesiąc na kupce nie przesłuchanych płyt lub nie dosłuchanych, a tu taka niespodzianka. Chciałoby się powiedzieć – od przeznaczenia nie uciekniesz. I z tym już do końca życia kojarzyć będzie się mi ta płyta – z rozbudzeniem wspomnień…

Nie będę wam tu opisywał dźwięków… Myślę, że każdy powinien sam spróbować na sobie, czy mu odpowiadają. Nie będę opisywał architektury kompozycji, to nie jest teraz ważne, nie tu i nie dziś… Śliczna płyta. Bardzo dziękuję Ci Darku za nią. Naprawdę wielkie pieprzone rockowe dzięki…

Lista utworów

Cry Of Lyre
A Dialogue With…
Nad Grobem
Thorn Of Sadness
Kłamstwo
Vale Of Tears
Wodospad Smutnych Łez
Arthur Vacano

Powrót do góry