ETERNAL TEAR „…Inside”

ETERNAL TEAR „...Inside” - okładka


Najpierw dwa słowa wstępu. Gatunek muzyczny doom z elementami death. Jak nie lubisz, to nie czytaj dalej. To co usłyszysz to muzyka kojarząca się chyba najprędzej z Anathemą. Pewnie jeszcze z masą kapel. Ale nie chce mi się szukać w pamięci. Przedstawiam wam fragment mojej prywatnej korespondencji z Darkiem klawiszowcem ETERNAL TEAR. Może to będzie jakieś urozmaicenie dla was po suchych recenzjach…:

Siema Dareczku!

Dzięki za płytki…”Inside” jest w pytę!

„Embrion” jednak jest dużo słabszy jako kompleksowe wydawnictwo. To znaczy, słuchałem jak mówiłeś najpierw „Embriona” potem „Inside”, i nie spodziewałem się, że o tyle żeście odskoczyli od demka. A to tylko 2 lata minęły. No i teraz jest tak. Numer „Bitch”, a zwłaszcza patent ze wstępu, jest identyczny jak w „Elegii” dawnego ODIUM obecnie IMAGINOID. No ale to przypadkowa zbieżność mam nadzieję.

Jak na niezależne wydawnictwo, to bardzo dobrze brzmi, bardzo dobrze. Jacek Melnicki kupę dobrej roboty zrobił. No to na przykładzie już tego „Bitch”. Ok.1:40 np. pojawia się w jednym kanale wiosło na flangu. Wygląda w pierwszej chwili na lekki błąd, za krótki okres fali, i choć efekt jest może zamierzony, to każdy spodziewałby się w tym momencie, że ta falka się będzie zwijać wolniej. A oczywiście to trafia w BPM. Więc przypuszczam, że Jacek tak celowo to puścił, chyba że nie ingerował wam w multiefekty i to ciekawe rozwiązanie powstało zupełnie przypadkiem. Czasem tak bywa.

Dobra. Co będę pierdzielił. Leci już trzeci raz pod rząd. Powiem ci szczerze, że „Embrion” jednak mnie tak nie przyciągnął, jak ta płytka. Moim zdaniem to, co macie teraz, jest bardzo dobrym produktem i jeśli tylko to właśnie chcieliście osiągnąć, a nie ulegliście naciskom wytwórni, to będziecie szczęśliwi z tego krążka, bo nawet jak teraz nie zostałby spostrzeżony, to ludzie po niego wrócą. Tak uważam, bo to dobry materiał i dobrze zrealizowany. Oby wam wyszło. Bardzo fajna muzyka. I ja lubię bardzo np. reverby na basie, a nie w każdej muzie można sobie tak ustawić brzmienie. I wiesz co? A ja u was znalazłem właśnie takie coś w „Comie”. Fajnie.

Ale sam nie wiem jak to opisać, bo to jest tak dobre, że powinienem tylko napisać o tym tak, jakby wszyscy to znali, a przecież jeszcze nie znają.

A numer 6 brzmi jak początek jednego akustycznego numeru Morbid Angel, z „Blessed are the Sick”, ale nie pamiętam tytułu. „Desolate Ways”? Chyba…

Spotkamy się na trasie! Mam przynajmniej taką nadzieję. Słowami wieszcza:

Kurwa mać,
wy macie grać
długo i na takim co najmniej jak teraz poziomie,
bo uszy pourywam i sobie wsadzę w głowę… 🙂

Czy ja się kiedyś wybiorę szczęśliwie na wasz koncert? To musi być jak msza, a przynajmniej ja tak to odbiorę. Tak, wy po to jesteście tam, na scenie, a ja pod nią, żeby przeżyć to coś, misterium, cholera wie, jak to się wabi… Właśnie po to ja, i właśnie po to wy… I macie grać jak najdłużej. Podejrzewam, że nawet jak już będę stary i brzydki, to i tak, jak zobaczę na plakacie napis ETERNAL TEAR in a town tonight, to i tak wpadnę… Oczyścić sobie psychę… odlecieć… zapomnieć o wszystkim i sięgnąć duszą cudownych przestrzeni, skrytych w smutku, cudownym smutku…

Lista utworów

She Said…
Challenge
Beznadziejny Sen
Bitch,
Coma
I Burn The Angels
…Inside
Deep Water
The Everlasting Requiem For My Only

Powrót do góry