AMORPHIS „Am Uniwersum”

AMORPHIS „Am Uniwersum” - okładka


Płyta rozpoczyna się spokojnie. Na samym początku dziwne odgłosy, stymulujące niepokój, tajemniczość, potem wejście gitar. I od samego początku wiadomo jaki ten album będzie – mieszanka chłodu z ciepłem i spokojem, z drobnymi przejawami kontrolowanego szaleństwa. Zespół już dawno odszedł od klimatów w jakich oscylowały pierwsze wydawnictwa. Nie tylko od Death metalu, ale nawet metalu w ogóle. Bliżej natomiast muzyce tej do rocka, zarówno jeśli chodzi o wokal , pracę gitar, jak i brzmienie sekcji. Nadal natomiast zachowany jest ten specyficzny klimat twórczości Finów. Dalej muzyka ta jest pełna smaczków i tych wszystkich charakterystycznych elementów Amorphis.

Klawisze, saxofon, i masa innych dodatków czyni płytę niezwykle bogatą i różnorodną. Dzięki temu możecie być pewni, że nie znudzi się wam szybko. Przez swój charakter przede wszystkim nadaje się doskonale do słuchania w mroźne zimowe wieczory. Kompozycje zawarte na płycie są chłodne, klimatyczne, bardzo przestrzenne. Klimatyczne. Właśnie taka jest ta płyta, bardzo klimatyczna. Tej płyty nie można słuchać ot tak. Trzeba się jej poświęcić i skupić tylko na niej. Tylko wtedy można odkryć jej prawdziwe piękno. Nie powinno się też traktować tej płyty jako zbiór oddzielnych utworów, tylko w całości wysłuchana odkrywa przed nami swe wszystkie tajemnice.

Jeśli kochasz muzykę klimatyczną, tajemniczą, pełną smutku, ale również z odrobiną ciepła, to powinieneś posłuchać tej płyty.

8/10 (jeśli słuchasz tylko death metalu – nie słuchaj tej płyt wcale :P)

Lista utworów

1. Alone
2. Goddes (Of the sad man)
3. The night is over
4. Shatters within
5. Crimson wave
6. Drifting memories
7. Forever more
8. Veil od sin
9. Capture state
10. Grieve stricken heart

Powrót do góry