KILLSWITCH ENGAGE „As Daylight Dies (Special Edition)”

KILLSWITCH ENGAGE „As Daylight Dies (Special Edition)” - okładka
Muzyka: metalcore
Strona internetowa: http://www.killswitchengage.com
Kraj: USA
Dobre utwory: wszystkie



Killswitch Engage- czołowy przedstawiciel gatunku metalcore, absolutny i miażdżący lider. Reedycją albumu, pierwotnie wydanego w 2006 roku, udowodnił swoją pozycję i po raz kolejny pozamiatał konkurencję. Wydanie specjalne różni się od pierwowzoru dodatkowymi czterema kawałkami oraz płytką dvd z trzema teledyskami i materiałem opowiadającym o ich tworzeniu.

Album jest od samego początku do końca diabelsko dobrze przemyślany, nie pozwala słuchaczowi oderwać się ani na moment. Jest kwintesencją tego, czego życzy sobie każdy fan przy zakupie płyty. Duma mnie rozpiera na myśl, że w takim projekcie uczestniczy Polak!

Pamiętam pierwszy singiel „My Curse”, niezwykle przebojowy nawet dla ludzi, których ciężkie gitary nie kręcą. Podparty niezłym klipem był idealną zapowiedzią nadchodzącego albumu. Często niestety bywa, że na takiej zapowiedzi się kończy i promujący utwór staje się jedynym znanym. Ale nie tym razem!

Płyta konsekwentnie miażdży każdym, kolejnym numerem. Każdy z nich jest kapitalnie zaaranżowany i żaden z nich nie cierpi na schematyczność. Umiejętne balansowanie klimatem i ciężarem brzmienia daje powalający efekt. Ogólnie muzyka jest mniej brutalna od zawartej na poprzednich albumach, ale wyszło to chyba na korzyść. Wszystko jest bardziej wyraziste, ale nadal dynamicznie, ciężko, momentami bardzo ciężko i mocno. Wielka tu zasługa Howarda Jonesa, który potrafi „zaryczeć” porządnie, jak i popisać się melodyjnym wokalem na wysokim poziomie. Tak jak na przykład w „The Arms Of Sorrow”, gdzie w tle wspomaga go Dutkiewicz. Niby spokojny kawałek, nawet z lekko melancholijnym nastrojem, ale ma moc. W podobnym klimacie jest utrzymany jeden z moich faworytów „Reject Yourself”, który potrafi towarzyszyć w głowie długo po przesłuchaniu.

Więcej na tej płycie miejsca na popisy gitarzystów, linia melodyczna jest bardziej rozbudowana. To już nie jest Killswitch z „Alive or Just Breathing”, gdzie królował suchy i brudny riff. I to chyba zostawia inne zespoły daleko w tyle, ponieważ tutaj każdy utwór może być przebojem, każdy wpada w ucho, zachowując przy tym swoisty ciężar. Przy każdym, kolejnym odsłuchaniu odkrywasz coś nowego. Dobrym przykładem może posłużyć „This Fire Burns”, który ukazał się także na składance „WWE Wreckless Intent”. Niesamowicie chwytliwy, a po jakimś czasie wręcz opętańczy. Ale ja uwielbiam takie opętania i polecam każdemu dać się opętać. Dać się opętać także pod wpływem „Break The Silence” i wielu innych. To są dowody na to, że metalcore nie jest gatunkiem prymitywnym, jak wielu przeciwników sądzi.

Krążek dvd jest miłym dodatkiem. Obejrzysz klipy z dwóch promujących singli oraz zabawny „Holy Diver”. Jest to cover piosenki autorstwa Dio, a w wykonaniu KSE zyskał naprawdę sporo.

Każdemu zespołowi życzę nagrania takiej płyty. Słuchasz jej po miesiącu i nadal czerpiesz taką samą przyjemność. Słuchasz jej po roku a ona jest nadal świeża. Nie należy do pozycji, która się nudzi po czasie i traci na wartości.
Nie mieć tego tytułu w swojej kolekcji to jeszcze nie zbrodnia, ale nie poznać go, to już ignorancja. A mam nadzieję że ignorantem nie jesteś?

ocena: 10/10

Lista utworów

01. Daylight Dies
02. This Is Absolution
03. The Arms Of Sorrow
04. Unbroken
05. My Curse
06. For You
07. Still Beats Your Name
08. Eye of the Storm
09. Break the Silence
10. Desperate Times
11. Reject Yourself

CD bonus tracks:
12. Be One
13. Let the Bridges Burn
14. This Fire Burns
15. Holy Diver

DVD:
„My Curse” video
Making of „My Curse” video
„The Arms of Sorrow” video
Making of the „The Arms of Sorrow” video
„Holy Diver” video

Skład

Howard Jones – śpiew
Adam Dutkiewicz – gitara elektryczna, śpiew
Joel Stroetzel – gitara elektryczna
Mike D'Antonio – gitara basowa
Justin Foley – perkusja

Powrót do góry