MORDENOM „Agnvs Dei”

MORDENOM „Agnvs Dei” - okładka
Kraj: Słowenia
Gatunek: black/death metal
Strona internetowa: www.myspace.com/mordenom
Długość albumu: 55:25



Wakacje – czas wypoczynku i odpoczynku niemalże od wszystkiego…no może poza metalem. Paczkę od kapeli MORDENOM dostałem jakoś na początku sierpnia, a do samej CD przysiadłem po raz pierwszy kilka dni temu. Profesjonalnie wydana, tłoczona płyta z ciekawymi artami w książeczce i naprawdę ciekawą zawartością muzyczną – do tego długą jak na tego typu muzę (prawie godzina).

MORDENOM jest zespołem grającym coś na pograniczu black i death metalu – ciężko to dokładnie zaszufladkować – co w sumie jest chyba bardziej plusem niż minusem. Szczerze to nigdy nie byłem wielkim fanem mieszanek black/death, jak choćby BELPHEGOR, ale jak widać wyjątki się zdarzają, czy jak niektórzy mawiają – są potwierdzeniem reguły.

Płytę otwiera intro. Nie jakieś „pitu-pitu” na samych smyczkach, czy klawiszach, lecz porządny utwór instrumentalny z udziałem gitar, garów i (dodatkowo) klawiszy. Drugi kawałek „Earthly Vanity And Divine Salvation”, bez litości, z największym możliwym przypierdolem rozpoczyna właściwą część CD. Blast goni kolejny blast, lecz gitary nie ryją czaszki typowo blackowymi „kosiarkami”, lecz wygrywają melodyjne i techniczne riffy. Skoro zwracam uwagę na techniczną stronę muzy – chwilami wyłapuję u chłopaków naleciałości NECROPHAGIST,czy choćby DECAPITATED – bez typowej zrzynki, zespół leci swoją ścieżką, zatem robią dokładnie to na czym polega inspiracja – czuć wpływy, ale nie próbują kopiować pomysłów ich starszych kolegów. Za to wielkie brawa.

Wtrącę kilka słów o produkcji. Pierwsze co rzuciło mi się w ucho to brzmienie rodem ze Studio Hertz. Płyty wychodzące z tego Białostockiego studio mają swoje charakterystyczne dość brzmienie…nie wiem – może tylko mi się tak wydaje. Do tego wokalista przypomina mi chwilami ziomka z THY DISEASE na co również nic nie poradzę (może to przez specyficzne dla wielu polaków akcentowanie języka angielskiego?).

Wróćmy do utworów. Trzeci track „Purification Of The Earth's Peccadillo” to w 100% death metalowy walec. Blasty, growl i młucka – tak jak Szatan przykazał, hehe. Z jednej strony kapela podłapuje się pod nowomodne granie, ale minimalne cechy oldschoolu zawiera jak najbardziej. Budowa utworów, niezmienny, monotonny wokal i brak sampli i tym podobnego stuff'u. „Guardian Of The Unfathomable Abyss” zaskoczył mnie nieco dziwnie zamotaną wariacją gitarową na temat Marszu Pogrzebowego – ciekawe i warte obadania. Kolejne dwa utwory kojarzą mi się nie odłącznie z YRKOON -zabijcie mnie, ale nie jestem w stanie tego porównać do niczego innego. Chwilami jest walcowato, chwilami monotonnie, a chwilami wyłapuję niezłe pomysły i motywy (szczególnie na gitarach). Perkusista jest dość typowy, nie mota prawie w ogóle…gdzie są splashe i china, pytam się?

W czasach kiedy deathcore i brutal death wyparły pozostałe gatunki death metalu, pozostawiając je w tyle, kapele jak MORDENOM walczą w podziemiu, by nikt nie zapomniał o klasyce. Mieszając je lekko, lecz nie za bardzo, z technicznymi wstawkami i melodyjnymi riffami, starają się zwrócić na siebie uwagę młodych sympatyków metalu. Jak pójdzie im ta misja? Czas pokaże. Jak narazie – proponuję zaopatrzeć się w „Agnvs Dei” i czekać na rozwój wydarzeń.

ocena: 8,5/10

Lista utworów

1. Synopsis
2. Earthly Vanity And Divine Salvation
3. Purification Of The Earth's Peccadillo
4. Guardian Of The Unfathomable Abyss
5. Above The Mysterious Worlds
6. Mediums
7. Conjecture About Reality
8. Blessing Or The Curse
9. The Final Judgement
10. Towards The Iron Gates Of Aeon
11. Requiem

Skład

Deni Petraš – Vocals
Marjan Krajačič – Lead/Rhythm Guitar
Rok Stopar – Rhythm Guitar
Dušan Vukčevič – Bass
Jernej Bricelj – Drums

Powrót do góry