TONY KAREID „Intensutopia”

TONY KAREID „Intensutopia” - okładka
Gatunek: Shred, Progressive metal
WWW: http://www.myspace.com/tonykareid
Kraj: Norwegia
Czas trwania: 59:01
Dobre utwory: Sandstorm, Valley of Angels, The Journey to Intensutopia



Rok 2009 nie był dla fanów wirtuozerskiej muzyki niczym szczególnym. Pojawiło się kilka perełek, trochę więcej średniaków i kilka rozczarowań. Rok jak masa innych, ale cóż, gdyby perły zdarzały się codziennie spowszedniałyby i człowiek szukałby czegoś innego. Ale down to business…

Oto płyta Tonego Kareid'a – norweskiego wirtuoza, o którym wcześniej nic a nic nie słyszałem, co więcej, wujek google też niewiele mógł mi powiedzieć, ale przynajmniej podał adres do myspace. Fakt, Norwegia to fjordy i lasy, po których biegają długowłose pandy. Pewnie dlatego. W ręce mi wpadła pod koniec roku płyta zatytułowanaTony Kareid's Intensutopia” i pozwoliła mi z uśmiechem wejść w kolejny. Co jak co, ale trzeba powiedzieć, że dawno żaden shred metalowy projekt nie dał mi tyle satysfakcji ze słuchania. Tak – metalowy, bo Intensutopii jest o wiele bliżej do metalu niż do rocka czy jazzu, chociaż momentami oczywiście haczy o te gatunki, przez większość czasu jest to bezkompromisowa dawka energii. Zarówno konstrukcja takich utworów jak Acid Pain, Multitap, czy Sandstorm jak i styl ciągną słuchacza za sobą po to żeby pomachał głową. Nie piszę tu tylko o solówkach, które są nawet przemyślane, ale i o całej reszcie, zwłaszcza, że płyta powstała jako dzieło dwóch ludzi – Tonego oraz Kristoffera Oyen'a. Druga strona płyty to klimat, stworzony za pomocą efektów i klawiszy – bo nie cała płyta to galopada riffów i solówek – Desert Demon, czyli tak naprawdę druga część Sandstorm, to poezja kosmicznych klawiszy, podobnie Jules Sister, nagrany wyłącznie na akustyku przepuszczonym przez jakieś dziwaczne efekty. Mimo, że akurat ta kompozycja nie robi na mnie w sensie muzycznym wielkiego wrażenia, to za pomysł i wykonanie należy się uznanie. To się nazywa progressive. No i dochodzimy do esencji tej płyty, najpierw genialne Valley of Angels – ten utwór, podobnie jak Jules Sister to improwizacja na akustyku + masa efektów, która daje taki niesamowity… ekhm… efekt, że w odtwarzaczu ustawia się loopa, zamyka oczy i słucha… i zastanawia się, czemu takie krótkie… Ale jak tylko się kończy mamy mocne zakończenie płyty. Żadna progresywna płyta nie może się obyć bez suity, więc taką mamy tutaj – 15 minutowy kolos, który nas przeciągnie przez chyba większość inspiracji Tony'ego, od progresywnego metalu, trochę neo-klasycznych arpeggio, nawet thrashowych riffów, przez akustyczno-psychodeliczne interludium, funkowy bas by zakończyć akustycznie. I kompozytor wiedział co robi – prawdziwy miód zaczyna się od 7:30 za sprawą basu, a kula śniegowa rozpędza się do samego końca tak, że nawet jak się skończy płyta, to siedzimy i zastanawiamy się co się właściwie stało?

Skracając to wszystko do podsumowania – Tony zaserwował wszystkim fanom gitarowego grania świetną niespodziankę. Płyta pojawiła się znikąd i myślę, że zawojuje nieco świata. Potrzeba jej tylko trochę promocji, bo nawet w tak rozległym medium jak internet trudno znaleźć jakiekolwiek informacje poza myspace.

ocena: 9/10

Lista utworów

1. Acid Pain
2. El Condor Pasa (If I Could)
3. Sandstorm
4. Desert Demon
5. Multitap
6. Almost Alien
7. Julies Sister
8. Unicorn
9. Derrick
10. Valley of Angels
11. The Journey to Intensutopia

Skład

Tony Kåreid – Gitary, Bas, Klawisze
Kristoffer Øyen – Perkusja

Powrót do góry