TRAUMA „Ominous Black”

Selfmadegod Records, 2020

Muzyka: Death Metal

Strona Internetowa: https://www.facebook.com/TraumaOfficialPage

Czas Trwania: 43:59 minuty (9 utworów)

Kraj: Polska

Szczerze, nie pamiętam kiedy ostatni raz tak namiętnie słuchałem nowego wypustu Mistera i spółki. Bez spinki, bez ściemy, całkiem serio – NIE PAMIĘTAM. Całe doby, tygodnie i miesiące z pewnością zgłębiałem dźwiękowe zaklęcia z niesamowitej zresztą po dziś dzień „Comedy Is Over”, a po drodze były jeszcze przecież równie kapitalne „Suffocated In Slumber” czy „Imprefect Like A God”. Oczywiście później TRAUMA nagrywała kolejne albumy, tylko jakoś tak nie szczególnie chciały dłużej kręcić się w moim odtwarzaczu. Nie zrozummy się przy tym źle. Nie twierdzę, że to były zupełne miernoty, tylko jakoś tak nie do końca docierały w moje czułe punkty, a o rozniesieniu mojego skromnego bytu na butach już całkowicie nie było mowy.

Aż do teraz, do chwili kiedy odpaliłem „Ominous Black”. Z głośników wylazł mi potwór, poprzestraszał dzieci, pod blokiem pojawiła się straż, karetka pogotowia i psiarnia z błyskotkami na dachu, a sąsiedztwo szybciutko zorganizowało składeczkę na mszę w intencji przegonienia bestii. FUCK! To jest to, tak trzeba było Panowie od razu, takiej TRAUMY chciałbym więcej i częściej. Ta załoga może nie tyle wróciła z jakiejś długo trwającej wycieczki geriatrycznej, ale ewidentnie, ktoś tu dostał kopa i jakby głębszy haust świeżego powietrza. Ósma płyta, dziewięć utworów, jakieś czterdzieści cztery minuty mięsistego, zagranego z zębem, potężnego death metalu. Mister z kolegami wycisnęli z siebie i swoich instrumentów chyba wszystko co najlepsze i na co ich była na chwilę obecną stać.

„Ominous Black” może i nie wyłamuje się szczególnie niczym nowym od swoich poprzedniczek, zespół nie zmienił nagle drastycznie swojego zapatrywania na kostusze granie, ciągle poruszają się w obrębie dawno obranej stylistyki z tym tylko, że mamy tu do czynienia z pewną esencjonalnością tego czym TRAUMA jest, i tego co do tej pory udało jej się zdziałać na śmierć metalowym polu. Na „Ominous Black” nie ma zbytniego kombinowania. W porównaniu choćby z „Karma Obscura” (do niedawna ostatni album zespołu) to w moim odczuciu muza zdecydowanie prostsza co z kolei ma bezpośrednie przełożenie na moc i siłę rażenia tego krążka. Oczywiście, mamy tu małą porcję smaczków, ale te na szczęście nie noszą znamion wciśniętych na siłę z efektem przekombinowania. W ogóle „Ominous Black” to bardzo nośny stuff, granie bez matematycznych wzorców, bez niepotrzebnych równań, rzekłbym wręcz że to bardzo naturalne granie. Jest wolno, jest szybko, mięsiście i ciężko.

Tu od początku do końca liczy się JEBNIĘCIE i niech mnie wszyscy diabli, ale pod tym względem TRAUMA i jej nowe dziecię zdają egzamin celująco. W skali od jednego do sześciu trzeba im dać całe 666 stopnia. Posłuchajcie takiego „Astral Misanthropy”, „Soul Devourer”, „I Am Universe”, „The Black Maggots”, „The Godless Abyss” czy zamykającego album „Colossus” – death metal nie został jeszcze odarty z szat, TRAUMA się jeszcze nie wyeksploatowała, a te piosenki to majstersztyki w gatunku. „Piękna” oprawa brzmieniowa tylko potęguje całe szaleństwo tego i tak bardzo dobrego dźwiękowego huraganu. I jeszcze jedna rzecz – BRAWA za obrazek zdobiący „Ominous Black”. Trafiony w samo sedno, jeszcze raz BRAWO. Jak wino? Im starsi tym lepsi? Coś w tym musi być.

Lista utworów:

1. Inside the Devil’s Heart

2. Insanity of Holiness

3. Astral Misanthropy

4. Soul Devourer

5. Among the Lies

6. I Am Universe

7. The Black Maggots

8. The Godless Abyss

9. Colossus

Skład:

Jarosław „Mister” Misterkiewicz – gitara

Arkadiusz „Mały” Sinica – bębny

Artur „Chudy” Chudewniak – wokal

Tomasz „BUBEK” Myśliński – bass (sesyjny)

Krzysztof ”DZIADEK” Dobrowolski – gitara (sesyjny)

Ocena: 9.5/10

Powrót do góry