DICKINSON, BRUCE „Accident Of Birth”

„Accident” to niewątpliwie wyjątkowa płyta. Po średniawym (wiem Comeill, nie mam racji 🙂 „Balls To Picasso” Dickinson postanowił znów nagrać heavymetalowy album- czyli powrócić do klimatów maidenowych. Do zespołu Bruce'a dołączył także stary kompan z czasów Ironów- Adrian Smith. Dwie piąte Maiden, Roy Z i niezła sekcja rytmiczna (Casillas & Ingraham)- tak prezentuje się skład zespołu, który nagrał „Accident Of Birth”. To była pierwsza solowa płyta Bruce'a którą nabyłem i mam do niej duży sentyment. Nie ukrywam jednak, że bardziej podoba mi się „Chemical Wedding”.
O płycie ciężko jest mówić, gdyż praktycznie każdy kawałek jest świetny i nie można się za bardzo przyczepić do niczego. Zacznę od zalet. Świetnie brzmiące, ciężkie gitary. Co do solówek, to panowie zagrają lepsze na „Chemicalu”. Dalej. Świetne predyspozycje i forma wokalisty. Potężny wokal, bardzo dobre melodie, porywające refreny. Bruce w najwyższej formie. Kolejny plus-niesamowity klimat. W trzecim utworze („Taking The Queen”), swoją drogą jednym z najlepszych, tajemnicze, lekko folkowe gitary akustyczne spotykają się z nieziemskim ciężarem elektrycznych. Wielkie brawa dla basisty, który umiejętnie przerzucił do utworu kilka zagrywek. I do tego bardzo ładne solo gitarowe. Gościnnie w „Taking The Queen' (a także w kilku innych) występują dwie panie grające na instrumentach smyczkowych. Uwielbiam ten kawałek!!! Spowija go niesamowita mistyczna atmosfera.

Innym przykładem accidentowego killera jest „Dark Side Of Aquarius”. Rozpoczyna się basowym intrem, a chwilę później przechodzi w energetyczny riff. No i Bruce śpiewający o jeźdźcach apokalipsy. Obok „Magician” najbardziej maidenowy kawałek na albumie. Cudowny refren i wspaniałe solo obu gitarzystów po prostu zmiata. Żadnych niepotrzebnych instrumentów perkusyjnych czy innych przeszkadzajek jak to było na „Balls”. Czysta heavymetalowa siła. Ten utwór to potęga!!!

Długo mógłbym się rozwodzić nad każdym utworem, ale przejdę teraz do wad albumu. Najbardziej razi mnie użycie w utworze tytułowym i „Starchildren” jakichś industrialnych sampli. Brzmi to jak uderzanie łyżką o kadłub łodzi podwodnej (nie uderzałem nigdy łyżką o łódź podwodną, ale wydaje mi się że wydawałaby taki właśnie odgłos :-). Pomysł zupełnie chybiony. Przeszkadza tylko i wywołuje niezdrowe skojarzenia (techno, industrial etc.). Chociaż można się przyzwyczaić. Nie podoba mi się też utwór „Welcome To The Pit”. Jest taki wymęczony. Nie przekonuje mnie. Nie ma haka.

Bardzo chciałbym, żeby pan D. nagrał jeszcze kiedyś album podobny do „Accidenta”. Mielibyśmy wtedy gwarancję że wszystko będzie OK i dostaniemy to co chcemy. Czysty Heavy Metal. Płyta zasługuje na maksymalną ocenę, ale za te sample obniżam. Cytując typową metalhammerową formułkę: „Każdy szanujący się fan Heavy Metalu musi mieć ten album”.

Powrót do góry