HYPNOS „In Blood We Trust”

Do tego albumu zapewne wielu z was podeszło z obojętnością, bo przecież, po co nam drugi KRABATHOR. Często dość zdarza się, iż muzycy znanych grup w swoich super projektach tworzą najczęściej muzę bardzo podobną, lub też identyczną jak w swoich macierzystych kapelach. HYPNOS właśnie tworzy taka znana trójka muzyków, lecz nikt nie powinien podważyć tego, iż stworzyli kawał solidnego i twardego ja stal death metalu. Zgodzę się też z tym, że faktycznie niektóre utwory spokojnie można by zamieścić chodź by na „Orthodox”, ale jak tu się dziwić z drugiej strony na to patrząc, skoro cała trójca, odcisnęła swe piętno w historii, do niedawna najlepszego produktu eksportowego Czech. Zresztą KRABATHOR dziś poszedł lekko w inną stronę, a sam „Orthodox” pozostał nie pokonanym, i najlepszym albumem tegoż bandu. Od razu wam mówię, odrzućcie wszelkie przejawy obojętności wobec HYPNOS i ich debiutanckiego dzieła, bo zaiste powiadam wam, nie wiecie, co stracicie. Koło nosa przejdzie wam świetny album, a chyba właśnie dobrych i brutalnych albumów chcielibyście słuchać.

Na tym krążku gościnnie wystąpił Fin, nie, kto inny jak sam Mika Lutinen, ale jego obecność raczej nie wpłynęła znacząco na samą twórczość Czechów. No może dodało to splendoru zespołowi, a samej muzyce, nie, co szaleństwa. Zresztą cały CD jest cholernie diaboliczny. Wystarczy poczytać trochę liryki i wysilić wyobraźnię, a przyśnią się wam koszmary. Porywające riffy, znakomite, długie i cholernie zakręcone sola, szalone, miejscami wręcz obrywające łeb tempo, które przeplatają niekiedy miażdżące do bólu fragmenty – tu dosłownie jest wszystko. No, wszystko, co można wiązać z muzyką death metalową. Weźcie sobie na przykład taki morderczy kawałek jak „Infernational”, czy też „Sacrilegious”, albo tak totalne żółwie jak „Lovesong”, albo szczególnie „Breeding The Scum”. Czeka was schizofrenia. Dorzucić by można jeszcze było, czystą produkcję, oraz dość charakterystyczne brzmienie, które często towarzyszy zespołom zza południowej naszej granicy. Chciałbym zobaczyć w tej chwili miną Christofera. Na pewno nie wygląda ona raczej radośnie. Bo i słusznie. Spółka ze Spackmann'em nie wyszła im raczej na dobre. Za to nam maniakom, narodził się koleiny, świetny, powalający i miażdżący swoją potęgą zespół. No, ja osobiście już dziś chciałbym wiedzieć, jak potoczy się kariera HYPNOS. Musicie to mieć!!!

Powrót do góry