ORPHANAGE „At the Mountains of Madness”

ORPHANAGE „At the Mountains of Madness” - okładka


To dosyć dziwna muza. Wysokie wokale sugerują gothic, growl coś z pogranicza doom w wykonaniu wczesnej Anathemy, muzyka natomiast czasami tchnie trochę hard core, czy tzw. power metal a'la Pantera, a czasami industrial Rammsteina, oraz coś z pogranicza „Roots” Sepultury. Niezłe wariactwo – musicie przyznać.

Płyta zawiera dwa utwory w specjalnych mixach oraz trzy pochodzące z koncertu. To, co słyszę, sprawia, że chętnie obejrzałbym show zespołu na własne oczy, gdyż muzycy zdają się sprawiać wrażenie, że lubią nieźle mieszać konwencje i są stworzeni do koncertowania. Twarda muzyka, choć jak dla mnie za mało w tym metalu, a za dużo core'a. Ale jeśli lubisz muzykę energetyczną, to spodoba ci się z pewnością muzyka Orphanage. Z tym, że kontakt z nią tylko za pośrednictwem tego wydawnictwa może być zbyt rachityczny i krotkotrwały. Ale jeśli zobaczysz gdzieś ich dużą płytę np. „Oblivion”, albo „By Time Alone”, to polecam szczerze. Pamiętaj też i o mnie. Oddam ci kasę po wypłacie.

Lista utworów

At the Mountains of Madness (video mix)
Five Crystals (Oscar mix)
The Crumbling of my Denial (live)
Veils of Blood (live)
Sea of Dreams (live)

Powrót do góry