RADOGOST „Dwa hektary żywego lasu”

RADOGOST „Dwa hektary żywego lasu” - okładka
Kraj: Polska
Gatunek: Folk metal
Strona zespołu: www.radogost.pl
Dobre utwory: Klnijmy się na słońce , Ogień żywy niczym krew'
Czas trwania: 49:10



Nie powiem ciekawą niespodziankę sprawili polskim (i miejmy nadzieję, nie tylko polskim słuchaczom) panowie z Ustrońsko/Brennickiego RADOGOST. Materiał zarejestrowany w domowym i a jakże swoim własnym studiu Łukasza Muschioła trwa prawie 50 minut a to wystarczająco sporo by odnaleść na nim wiele różnorodnych elementów.

Zacznijmy może od tego skąd pochodzi RADOGOST. Dwie piąte składu RADOGOST uzupełniają muzycy którzy sceniczne i zespołowe doświadczenie już mają, dokładniej obaj Łukaszowie którzy wcześniej występowali pod szyldem ANAL FIRE ten rozdział jednak został juz dawno zamknięty a panowie obudzili w sobie pogańskie instynkty i zaczęli parać się folk metalem. Oczywiście nie od razu ale skład przyszłego zespołu szybko został uzupełniony przez odpowiednich braci i tak o to powstał twór w hołdzie piwa, słowiańskiego bóstwa i dobrej metalowej muzyki.

Czym więc jest muzyka generowana przez urodziwych chłopaków z podbeskidzia? Z pewnością jest muzyką pełną przestrzeni, swojskiego klimatu oraz co najważniejsze ognia i melodii. Świetnie wyważone proporcje melodii i elementów folkowych (dzięki skrzypcom Janka) nadają temu materiałowi odpowiedni charakter.

Materiał jest stonowany w średnich tempach, okazjonalnie przyśpiesza i nadaje muzyce prawdziwego kopa który świetnie sprawdza się na iście radosnych koncertach grupy. Tak warto wspomnieć, że może i muzyka Brenniczan nie jest tak radosna jak KORPIKLAANI ale wystarczająco dobrze oddziaływuje na serce nogi i mózg… zwłaszcza po wypiciu sowitego haustu piwa wzniesionego ku słońcu… na prawdę nic dodać nic ująć.
Tańczyć bracia tańczyć!

Materiał ma sporo różnorodnych smaczków od instrumentalnych akustycznych wstępów przez dzwięki prosto z ogniska czy innej maści ozdobników. Charakteru dodają okazjonalne gościnne wokale Pichy z Wisły która udziela się w bardzo odpowiednich momentach co pozwala nie tylko odetchnąć na chwilę od growlu Szatana czy jak kto woli Mussiego. Świetny kontrast oraz bardzo popularny zabieg idealnie wkomponował się w utwory w których pojawiła się Picha.

Jak wypadają kompozycje w których młodzi bracia szaleją? A nad wyraz dobrze, brną do przodu niczym zwierzęcy mieszkańcy borów, pokazują pazur i… odrobinę umiejętności, dokładniej w kwestii solówek. To dobry atut grupy który zresztą jest dobrze wykorzystywany. Gitary są harmonijne i są… w zasadzie tłem dla skrzypiec które rozdają główne karty dzieląc utwory melodiami i nastrojem. Bez partii Janka muza RADOGOST sporo by ucierpiała nie tylko brakiem jednej z odmiennych osobowości grupy, a w dodatku dobrego instrumentalisty (Janek jest uczniem szkoły muzycznej) ale przedewszystkim utraciła by element wyróżniający grupę. Rytmika albumu jest… prosta treściwa i idealnie nadająca się do headbangingu, okazjonalnie pojawia się blast czy granie na stopę/werbel ale to tylko by nadać muzyce opowiedniego ładunku agresji. Goszki daje rady i chociaż nie często się do tego przyznaje to również swój poziom ma.

Zaskakujące jest jak bardzo ten materiał jest spójny, nie zauważam tutaj żadnego elementu który mogłby być niepotrzebny… no dobra to śmieszne intro w Wooden Pints mogłoby być krótsze… ale wtedy nie byłoby śmieszne. Swoja drogą ciekawie zaprezentowany cover grupy która była czy może nawet nadal jest punktem odniesienia załogi boga piwa.
Jeśli jesteś fanem dokonań takich grup jak SKYCLAD, TYR, KORPIKLAANI i innych oddanych gatunkowi… znajdziesz tu na pewno coś dla siebie. A jeśli nadaży się okazja zapraszam na koncert całkowicie inaczej odbiera się te utwory gdy muzyka RADOGOST prezentowana jest na żywo.

Jak płyta brzmi? To w końcu demo nagrywane na domowym pececie, ale o dziwo jest sterylnie i czytelnie z małym minusikiem – za bardzo wysuniętymi skrzypkami w mixie (co nie jest aż tak bardzo rażące). Bębny brzmią dobrze ale stopa jest mało słyszalna – kiedyś mam nadzieje, że do nagrań zostaną użyte triggery to i Goszki będzie miał kopa 😉
Gitary w tle co nie oznacza, że nie są ważne, oczywiście, że są ale to tylko bądź aż demo nagrane w zaciszu.

W najbliższym czasie zespół nagrywał będzie nowy stuff, nie wiem jeszcze jak zabrzmi i nie wiem kiedy będzie wydany i czy będzie ale pewnikiem jest, że obroni on się sam. Skąd wiem? To co aktualnie RADOGOST prezentuje na koncertach napawa tylko optymizmem. Warto się za tym materiałem rozejrzeć w przyszłości, być może jakaś wytwórnia zgodzi się przyjąć ich pod swoje skrzydła (tu radziłbym Czechów gdyż tam zapotrzebowanie na taką muzę jest spore a i zespołów – nawet tych zaprzyjażnionych z RADOGOSTEM, grających na taką modłę jest całkiem sporo). Polska jest krajem zaściankowym stojącym na silnych death/black metalowych nogach a moda na folk metal która rozkwitła swego czasu nie tylko w europie ale i stanach (tutaj brak aktywności scenicznej zespołów jednakże zdecydowanie zapotrzebowanie na folk metal jest) nie pojawiła się w naszym kraju.

Celowo pomijam zawartość liryczną krążka. Każdy niech oceni sobie ją sam, i niech nie liczy na poetyckie popisy to prosty i jajcarski przekaz chwalący nasz region. Należy traktować to z przymrużeniem oka. Co dalej?

Pozostaje nam cierpliwie czekać. Jeśli kogoś zainteresowałem muzyką spod znaku RADOGOST to odsyłam do ich strony skąd można w całości za darmo pobrać utwory grupy.

A więc bracia: Klnijmy się na słońce!

ocena: 8

Lista utworów

1. Intro 01:55
2. Klnijmy się na słońce 03:11
3. Pieśń o rycerzu z Czantorii 03:54
4. Baba jaga 03:51
5. Ogień żywy niczym krew 05:28
6. Samotny taniec utopca 04:15
7. Tam skąd pochodzę 05:02
8. Kwiat paproci 05:05
9. Czego szukam 07:43
10. Piwny Berserk 04:35
11. Wooden Pints (Korpiklaani cover) 04:11

Skład

Marian „Phridax” Kolondra – guitar
Andrzej Orkist Spyra – bass
Łukasz „Szatan” Muschiol – vocals, guitar (Immemoratus)
Łukasz „Goszki” Goszyk – drums
Jan „Młody” Musioł – violin

ex-members:
Adam „Neon” Gluza – bass

Powrót do góry