OVERKILL „Feel he Fire”

OVERKILL „Feel he Fire” - okładka


Serce bestii bije, ostrzą noże, pękł słoik i… muza rusza. Już klasyka, choć dziś trącąca lekko myszką. W sumie dość Ironowskie granie. Gdyby nie sola, można by określić tę muzę jako wściekły punk. O ile dobrze kojarzę, był to debiut kapeli, która w przyszłości wydała kilkanaście płyt. Co dziwne w przypadku tej płyty trudno jest obiektywnie stwierdzić, czy to jest jeszcze heavy czy już thrash. Jeśli już thrash to najbliżej jest muzykom zapewne do „The Legacy” Testamentu i „Kill'Em All” Metalliki. A ponieważ trudno się delektować tą płytą, puszczając ją ukochanej przy zapalonych świecach, muzycy zamieścili stosowne info na okładce – „zadbaj o sąsiadów jak puścisz sobie tę płytę – rozkręć głośność żeby oni też sobie posłuchali (podczas słuchania roznieś swój pokój)” – no i już wszystko wiadomo, o co chodzi. Galopujące wiosełka, piski i jak na tamte czasy szybkie sola. Szybko, ostro, głośno. Jedno jest pewne, OverKill po tej płycie sobie troszeczkę wędrował po stylach, ale zawsze trzymał się stylistyki thrash'n'heavy. Rozpoznawalny wokal Ellswortha – który do dziś lubi sobie pisnąć.

Można powiedzieć, że debiut ten był bardzo w trendzie, choć został dostrzeżony oczywiście, ale w tamtych czasach należało być zespołem bardzo stylistycznie podporządkowanym, klasyfikowalnym. Jedyna wada dla mnie, zważywszy na powyższe, to takie garażowo-tranzystorowe brzmienie gotar, jakby zamknięto panów w sąsiadującym z salą nagraniową kiblu i tak to zdejmowano. Na tym tle sola wybijają się aż za bardzo, i są kończone tak, jakby ktoś panu od gitary wciskał przycisk „STOP”. Wiecie, wrażenie takich solówek na siłę, dziś tak się już nie gra, bo po pierwsze sola zwykle są prostsze, ale za to bardziej związane z fakturą numeru. Ponadto dziś rządzi się zaskoczeniem, a muzyka na omawianej płycie jest do bólu przewidywalna niczym Workshop.

Ale pomimo tych wszystkich słów zważywszy na to, kiedy nagrywano ten album, to stwierdzam, że fajnie sobie czasem włączyć tę płytę, choć częściej przyprawi was o mały uśmieszek pod wąsem i zapewne nie będziecie się o nią specjalnie zabijać. Dlatego wniosek dla młodych kapel. Wasze pierwsze demo nagrajcie super dokładnie, ale pamiętajcie, że już za rok może was ono denerwować jak cholera. Ale za to jakie wspomnienia będą po latach, kiedy już osiądziecie na konkretnym muzycznym gruncie.

A i ten tego… nie jarajcie się specjalnie jakimś przekazem w tekstach. W sumie to takie tam bzdurki klasyczne „krew, żelazo, jutro znikło” itp. Raczej na maturze tego nigdy nie dadzą.

Lista utworów

Raise The Dead
Rotten To The Core
There's No Tomorrow
Second Son, Hammerhead
Feel The Fire
Blood And Iron
Kill At Command
Overkill
Sonic Reducer

Powrót do góry