RIVERSIDE „Riverside”

RIVERSIDE „Riverside” - okładka


Nie jest tajemnicą, iż muzycy Riverside mają trochę z górki, a to jeśli chodzi o studio nagraniowe, a to sprawy wydawnicze, a to sprawy związane z niezbędnymi kontaktami na scenie, gdyż nazw takich kapel jak Hate, Domain, Unnamed, Cedamus, Xanadu nie trzeba chyba nikomu reklamować, a z owych grup wywodzą swe korzenie muzycy formacji… A że wśród członków zespołu są i właściciel studia nagraniowego, i szef ważnej, niezależnej firmy wydawniczej, więc podstawa pod sukces solidna… W takich okolicznościach poprzeczka idzie w górę… Może i dlatego w branży na tę płytę czekano ze szczególnym zainteresowaniem od dłuższego czasu. Czekano na muzykę, jak na losy dobrze zapowiadającego się dziecka, apetyty wzrosły po kilku koncertach, następnie opublikowane w internecie nagrania z prób podgrzały atmosferę, a oczekiwania rosły. Mogę się pochwalić, że wówczas ze spokojem i pewnością siebie zaproponowałem kapeli wywiad, wiedząc, że robię materiał z kimś, kto już niedługo nagra być może album roku 2003. Muzycy wówczas deklarowali, iż krążyć będą się starali na nim wokół progmetalu.

I faktycznie to na płycie słychać. I może na przekór „życzliwym”, Riverside nie zawiódł w żadnym calu. Firmuje bardzo dobry progresywny materiał… Propozycja ta toruje sobie drogę własną spajając wszystko, co najlepsze na płytach Pink Floyd z późnego okresu np. „Division Bell” (duża zasługa gitarzysty), Marillion (fajne rytmy pałkera i basisty), Dead Can Dance (zdaje się znane nienajgorzej klawiszowcowi), Dream Theater (zasługa wszystkich) i pewnie jeszcze kilku innych kapel, z tej półki najwyższej. Z dumą rekomenduję więc tę płytę, choć szkoda, iż to ledwie 35 minut grania. Szkoda, gdyż liczyłem, iż uda się muzykom zrealizować koncepcję concept albumu. A tak to tylko nam została EP-ka… Ale wierzę w to, iż otworzy ona Riverside drzwi na światowe sceny. Tym bardziej, iż pomimo zdawałoby się skomplikowanej struktury materiału, słucha się tego świetnie.

Muzyka Riverside wymyka się precyzyjnym próbom zaszufladkowania. Można w niej pływać, można przy niej marzyć. Można sobie w niej szukać różnych fajnych skrytych dźwięków. Tu wszystko nakręca siłę wyobraźni, muzyka wręcz wywołuje przeróżne obrazy… Cieszę się, że w końcu ujrzała ona światło dzienne. Nie wiem, czy jest w Polsce obecnie druga taka kapela, z takim potencjałem i z taką płytą. Gratulacje za świetną pracę w studiu, która pozwoliła pomysłom i uczuciom muzyków przybrać szlif najlepszy. Jeśli o tej płycie nie będzie głośno także poza granicami naszego kraju, to bardzo się zdziwię…

I chcę tego więcej! Taka muzyka uzależnia…

Kontakt: riverside@wp.pl

Lista utworów

The Same River
Out of Myself
Reality Dream
Loosing Heart
The Curtain Falls

Skład

Piotr Grudziński – gitara
Mariusz Duda – gitara basowa, wokal
Piotr „Mittloff” Kozieradzki – perkusja
Jacek Melnicki – klawisze

Powrót do góry