SAMAEL „Blood Ritual”

SAMAEL „Blood Ritual” - okładka


Pewnie narażę się wszystkim rogatofilom, ale jak dla mnie Samael wart słuchania zaczyna się od płyty „Ceremonies of Opposities”. Mimo to na tej płycie otrzymać można pewne preludium, na co stać będzie w przyszłości zespół. Szczerze mówiąc to nie wiem, co było pierwsze, Samael, czy polskie Pandemonium, ale ktoś tu z kogoś chyba zrzyna, albo… wyjątkowo mocno się inspiruje.

Co tu mamy? Taki walcowaty ni to death, ni to black. Ani mnie to przeraża, ani ujmuje za serce. W zasadzie to nudzi śmiertelnie. Co jest zajebiste – to brzmienie, no ale może mimo wszystko ta muza jest po prostu za prosta? Niby to soundtrack dla prawdziwego satanisty praktykującego, coś niby satanistyczny concept album. Ale Burzum mnie kopie, a to tu nie.

Zresztą bez kitu, ale te numery są wszystkie takie same. Nie myślałem, że to kiedyś powiem o jakiejkolwiek kapeli metalowej. Ale to prawda. Może takie są wymogi odprawiania liturgii czarnej mszy, ale skąd niby mam to wiedzieć. Jakoś nigdy nie jarało mnie pastwienie się nad zwierzętami, a seks pasuje mi najbardziej z kobietą, która też to lubi i mnie kocha. Co do widoku krwi, to ani mnie nie mdli na jej widok jakoś specjalnie, ani nie porywa. Kiedy widzę krew kapiącą z rany to pierwszą moją myślą jest udać się do apteczki po bandaże, wodę utlenioną i plaster.

Sorry chłopaki o swojskich imionach Xytras, Vorphalack i Masmiseim (co to kurwa znaczy, przecież to nie jest w żadnym ludzkim języku!?). Ja też nie przepadam za brodatym w niebie, ale ta płyta jest dla mnie debilna. No bo na przykład taki tekst z utworu „with the gleam of the torches”, czyli po naszemu „w blasku żagwi”: wszystko gotowe, idź i zdobądź dla mnie świeże mięso, jesteśmy spragnieni świętego ochłapu, pośpiesz się, bo nie będę dłużej czekał! i na to odpowiedź hej hej tu ci panocku przyniezlismy obiecaną dziewkę. Hej panie z piosenki Samaela, jak jestem głodny to sam ruszam cztery litery do lodówki. Dla mnie poruszana tu tematyka, te wymalowane gęby na coverze CD i prostackie partie nakazują się tylko dziwić i poszukać numeru telefonu do Animals.

Przeciętny gitarzysta, który gra równo i opanuje tzw. bzyczki poradzi sobie z tym stuffem bezbłednie. Bo tu się nie ma gdzie pomylić! Stąd może wiele początkujących metalowych kapel napierdala black metal. No ale nie każdej materiał dopieści w studiu sam Waldemar Sorychta, jak w przypadku tej produkcji, także nie macie się do czego równać, bo Sorychta będzie zawsze poza waszym zasięgiem. No ale nic to. Nie wierzysz mi, to kup sobie tę płytę, przykuj się do kaloryfera i gwałć swe uszy tym arcydziełem. Ja tam sobie to kiczowate badziewie daruję.

Lista utworów

epilogue
beyond the nothingness
poison infiltration
after the sepulture
macabre operetta
blood ritual
since the creation…
with the gleam of the torches
total consecration
bestial devotion
…until the chaos

Powrót do góry