SATRIANI, JOE „The Extremist”

Płyta do seksu. Płyta do szybkiej jazdy na motorze albo samochodem (dobrym, ale nie na naszych drogach…). Płyta do seksu podczas szybkiej jazdy. Płyta do szybkiej erotycznej jazdy.

Tak… każde z tych określeń według mnie pasuje do The Extremist – najlepszej, zdecydowanie najbardziej dojrzałej płyty Satrianiego. Płyty, której obok Surfing With The Alien mógłbym słuchać godzinami… Ale też chętnie wykonywać wszystkie te czynności (z naciskiem na pierwszą…) podczas jej słuchania…

Płyta szybka, gwałtowna – patrz War, The Extremist, Motorcycle Driver. Płyta stonowana, niezwykle romantyczna kiedy trzeba – Friend, Cryin'. Mnóstwo tu diabelnie skomplikowanych gitarowych patentów, których pewnie inni wioślarze nigdy nie zagrają (no, mówię tu o domowych „wymiataczach”). Ale z drugiej strony sporo też prostych acz niezwykle urzekających melodii, wcale nie rzewnych, jak się niektórzy upierają. Nastrój zmienia się często. Często też odnajdujemy echa mistrzów rockowego i bluesrockowego grania, np. Led Zeppelin, Santany, Deep Purple, MSG czy Yes. Nie jest to jednak, broń Boże, zarzut, lecz wskazanie na inspiracje – twórczo przekształcone.

Gitara Satrianiego jak zwykle pięknie „gada”. Nie ma tu zbędnych dźwięków. Nie ma fuszerki. Wszystko jest na swoim miejscu i wszystko się ze sobą klei. Nie można nie znać, jeśli kiedykolwiek myślało się o karierze wioślarskiej…

ocena: 5/5

Powrót do góry