STRAPPING YOUNG LAD „The New Black”

STRAPPING YOUNG LAD „The New Black” - okładka
Muzyka: Death/Thrash with industrial overtones
Strona internetowa: http://www.strappingyounglad.com/
Kraj: Kanada
Czas trwania: 42:38



Od razu napiszę, że jestem fanatykiem twórczości Devina Townsenda i wszystko co wyda od razu jestem w stanie wychwalać pod niebiosa. Nie inaczej ma się też sprawa z ostatnim albumem Strapping Young Lad, który jakby nie było, nie zadowolił wszystkich fanów zespołu. The New Black bowiem to album, gdzie spotykają się dwie natury Townsenda (już w The Devin Townsend Band było coś takiego przy okazji albumu Physicist). Mam tu na myśli, że z jednej strony mamy agresję i brutalność znaną z poprzednich dokonań S.Y.L., oraz klimat i atmosfere znaną z TDTB co dało mieszankę iście wybuchową jak dla mnie.

„Decimator” zaczyna się w sumie w miarę spokojnie, w porównaniu do rozpoczęć innych albumów. Średnie tempo, melodyjny śpiew Townsenda, poplątane jak zwykle partie perkusji Hoglana i nie taki znowu ostry riff. W taki oto Devin wita się z nami na ostatnim albumie, a jak się wsłuchać to przez kika momentów można usłyszeć aplauz publiczności. Później jeszcze dwie solówki i po chwili przechodzimy do „You Suck”. Od samego początku S.Y.L. pokazuje, że nie będzie się z nikim cackał, tak więc brutalne riffy, szybkie partie perkusji i gromada „fucków” towarzyszy nam przez cały, choć bardzo krótki utwór. Jakby dla odmiany, następny „Anti Product” jest znacznie spokojniejszy, więcej tu za to demonicznych wokaliz w refrenach niżli ostrego grania. Właśnie takie rozwiązanie nie spodobało się wielu ludziom, mnie to jednak w żaden sposób nie przeszkadza, gdyż w wykonaniu Devina wychodzi to wprost genialnie. Gdzieś tak w połowie utworu można usłyszeć sekcję dętą podczas najspokojniejszego motywu. Idąc za ciosem, „Monument” również do tych ostrzejszych numerów nie należy, więcej tu rytmicznego i melodyjnego grania z odrobiną zeschiozowanych wokaliz. Jednak jeśli ktoś z utęsknieniem wyczekuje prawdziwego killera, to „Wrong Side” to własnie taki numer. Od pierwszych sekund jest szybko i ostro a Devin wzbija się na wyżyny swoich umiejętności wokalnych. Ten numer to idealna jego wizytówka jako wokalisty, mamy tu dosłownie wszystko, czyste wręcz operowe zaśpiewy, krzyki, histeryczne wokale, dosłownie wszystko. Ale wokal kawałka nie czyni, dwie solówki, które są urozmaiceniem do tych kilku brutalnych riffów i szaleńczych partii perkusji i jak zwykle cudownych klawiszy. Tego kawałka mogę słuchać w kółko. „Wrong Side” płynnie przechodzi za sprawą „publiki” do następnego numeru – „Hope”. Zespół znów zwalnia i stawia na klimat i spokoniejsze granie. Jednak „Far Beyond Metal” to prawdziwy hymn. Ten numer to dosłownie geniusz, jeden z najlepszych w dorobku S.Y.L., który towarzyszy zespołowi od samego początku, znalazł swoje miejsce na krązku stydujnym dopiero teraz. Tutaj też udziela się Oderus Urungus znany z G.W.A.R. a więc nie tylko Devin będzie sobie zdzierał gardło przy akompaniamencie morderczych riffów i melodyjnych solówek. Muszę przyznać, że współpraca wyszła jka najbardziej na plus, przez co dostraliśmy jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy numer z „The New Black”. Następny jest „Fucker”, w którym możemy usłyszeć kobiecy wokal, przez co numer ten jest znacznie bardziej przebojowy. Pomału zbliżamy się do końca naszej przygody z krążkiem, „Almost Again” to kolejna dawka spokojnego grania, jednak są tutaj pewne mocniejsze momenty podczas których Devin przenosi nas w inny wymiar, a to za sprawą kosmicznych klawiszy, potężnej perkusji i wręcz podniosłych klawiszy, by za chwilę znów powrócić do świata normalności, czyli znacznie spokojnieszego grania. „Polyphony” to niewielka bo trwająca niespełna dwie minuty miniaturka, która przechodzi w ostatni, tytułowy utwór, który nie tylko kończy płytę, ale również dyskografię Strapping Young Lad. „The New Black” to potężny, utrzymany w średnim tempie numer, z idealny na koncert do machania łepetyną. Devin śpiewa kolejne zwrotki z niezwykła łatwością w większości ochrypłym i szorstkim głosem. Jedynie podczas zrwotek można usłyszeć głosy które wykrzykują jakieś hasła, a Townsend na nie odpowiada. Utwór można podzielić na dwie części, pierwszą, tą którą opisałem, oraz drugą, w której klawisze zaczynają zwiastować koniec i w której Devin śpiewa już niczym nie zmąconym, czystym śpiewem. Jednak w okolicach piątej minuty, muzyka zaczyna zanikać i pozostają jedynie klawisze, jednak i one z czasem milkną przez co kończy się ostatni, monumentalny numer.

Dla mnie Devin Townsend zawsze pozostanie geniuszem i „The New Black” jest na to dowodem, to dzieło, w którym można znaleźć zarówno mocne, ciężke granie, jak i odrobinę spokoju i klimatycznego grania. „The New Black” to krążek, na którym spotkały się dwie natury Szalonego Kanadyjczyka.

ocena: 09/10

Lista utworów

1.Decimator
2.You Suck
3.The Antiproduct
4.Monument
5.Wrong Side
6.Hope
7.Far Beyond Metal
8.Fucker
9.Almost Again
10.Polyphony
11.The New Black

Skład

Devin Townsend – Vocals, guitar, keyboards
Jed Simon – Guitars
Byron Stroud – Bass
Gene Hoglan – Drums

Powrót do góry