LAMB OF GOD „Ashes of the wake”

LAMB OF GOD „Ashes of the wake” - okładka
Kraj: Stany Zjednoczone
Gatunek: Groove/thrash metal
Strona zespołu: www.lamb-of-god.com
Dobre utwory: The Faded Line, Laid to rest
Długość albumu: 47:41



Podobno Ashes of The Wake to opus magnum LAMB OF GOD… i trudno się tu nie zgodzić. Bardzo charakterystyczny groove, świetne sola i spora dawka zwierzęcej agresji zawarta w tych jedenastu utworach poraża świeżością. Moc energia, polot i nowoczesny sound tak można by w skrócie opisać Ashes of the wake – jednak nie skrótami się tutaj zajmujemy.

Kiedy w 2004 roku muzycy wydali swe nowe dzieło, Amerykański przemysł muzyczny musiał paść przed nimi na kolana i błagać… o więcej. Nawet w przypadku LoG takie albumy nagrywa się raz, ba takich albumów nie nagrywa się już w ogóle. Załoga Randy'ego Blythe'a nagrała bardzo dojrzały, złorzony i fantastycznie zagrany album. Wielowymiarowość kompozycji zaskakuje aż do dziś, a fenomenalna gra perkusisty Chrisa Adlera stanowi wzór dla wszystkich rzekomych groove metalowych pałkerów. Bo jak tu nie bić pokłonów przed kolesiem który raczy nas TAKIMI rytmami, takimi przejściami i takim impetem.

Chciałbym grać tak jak on…

Album już od samego początku porywa swym groove, a w dodatku powala ciężarem. LAMB OF GOD nigdy wcześniej ani nigdy później nie brzmiało tak świeżo, energicznie, i cholernie ciężko. Twórcy takich hitów jak choćby otwierający album Laid to rest, pewnie do dziś śpią spokojnie – ponieważ nikt nie może ich zdetronizować. I choć pewnie sami się za takich nie uważają, są królami groove metalu – a w dodatku zabijają na żywo.

Zresztą po którymś tam już odsłuchu stwierdzam, że co najmniej połowa tego materiału spokojnie mogłaby znaleźć się w koncertowej setliście. Bo jak tu nie bujać się przy Laid to rest, jak nie biegać w circle pit przy What I've Become oraz jak nie czekać na wall of death przy Ashes of the wake. Trudno w ogóle stać w miejscu gdy w głośnikach słychać LAMB OF GOD… i niech tak już pozostanie.

Album ma jeszcze jedną zaletę… wspaniałe jak na groove metal solówki! Są takie świeże, melodyjne, chwytliwe i fenomenalnie wręcz zagrane. Solosy nie są jakimś tam głównym elementem twórczości LoG ale kiedy już się pojawiają, tak z miejsca powalają.
Jedyne co smuci, to fakt, iż takie zespoły nie często grają w naszym kraju, a o posiadaniu choćby w połowie tak dobrych jak LoG grup nie ma nawet mowy…

ocena: 9/10

Lista utworów

1. Laid to Rest 03:50
2. Hourglass 04:00
3. Now You've Got Something to Die for 03:39
4. The Faded Line 04:37
5. Omerta 04:46
6. Blood of the Scribe 04:23
7. One Gun 03:59
8. Break You 03:35
9. What I've Become 03:28
10. Ashes of the Wake 05:45
11. Remorse Is for the Dead 05:39

Skład

D. Randall 'Randy' Blythe – Vocals (Halo of Locusts)
Mark Duane Morton – Guitar (ex-Fatty Love, Corntooth)
Willie Adler – Guitar (ex-El Tigre)
John Campbell – Bass (ex-Fatty Love, RPG)
Chris Adler – Drums (ex-Jettison Charlie, ex-Grouser, ex-El Tigre, ex-EvilDeathInc., ex-Blotted Science)

Powrót do góry