ULVER „Shadows of the sun”

ULVER „Shadows of the sun” - okładka
Kraj: Norwegia
Gatunek: Ambient/awangarda
Dobre utwory: Funembre, Like music
Strona internetowa: www.myspace.com/ulver1
Długość albumu: 39:54



Dawno nie odbyłem takiej podróży. Dawno nie wyzbyłem się tylu pozytywnych emocji, oraz dawno nie zatraciłem się w świecie w którym to nie ma zbyt wielu jasnych stron życia. To wszystko, choć może na wyrost, dał mi ostatni jak do tej pory krążek ULVER. O geniuszu Garma i spółki powiedziano już wystarczająco wiele, a każda kolejna płyta tej formacji to istny balsam na uszy… metalowców i nie tylko. Muzyka piękna, ekspresyjna, kompletnie niszowa i fenomenalnie oddziałująca na bodźce.

Wracając myślami jak i duchem do muzycznej podróży – Shadows of the sun to wędrówka w miejsca o których do tej pory nawet mi się nie śniło. Nigdy wcześniej aż tak bardzo nie przejmowałem się tym co dobiega do mych uszu z głośników, a gdy obcuję z tym krążkiem w pół mroku i na słuchawkach kompletnie zatracam się w tym sonicznym świecie. Określenia takie jak dołujący, przygnębiający, transowy, to tylko jedne z kilkunastu które spokojnie można przypisać ULVER na tym właśnie krążku. Począwszy od Eos aż do wieńczącego What happened jestem więźniem, bezwładnym niewolnikiem Norwegów, który co paradoksalne, nie ma zamiaru się uwalniać spod więzów dominanta. Ta podróż wydaje się trwać i trwać, a my jako bierni słuchacze odbywamy ja z niesłychanym spokojem, pochłaniając te dźwięki niczym gąbka wodę. To niesamowite jak stosując minimalne środki ekspresji, gdzie liczy się feeling, emocja, a nie umiejętności i matematyka można wywrzeć tak niezapomniane wrażenie.

Sprawcą całego tego zamieszania jest oczywiście Garm, którego większość powinna kojarzyć z nie mniej awangardowego, ale chyba jednak znacznie metalowego ARCTURUS. Gość posiada na prawdę niesamowity głos, nie ważne czy to teatralnie-kosmiczny jak w ARCTURUS czy dziwnie kojarzący się z jakimś misterium, tyle, że werbalnym, ciepłym jak w Funembre, przy którym można spokojnie – umrzeć. A przynajmniej cztery i pół minuty jego trwania. Zresztą Funembre to chyba najbardziej przejmująca kompozycja na calym albumie, to prawdziwy doom, ale bez metalu, coś niesamowitego, ilość smutku w tym minimalistycznym utworze wprost przytłacza, a te szeptano, mruczane wokale Garma to istny kosmos, tym razem nie mający nic wspólnego z ARCTURUS.

Należy tutaj wspomnieć o niezwykle udanym coverze Black Sabbath. Solitude bo o nim mowa, to chyba najbardziej rockowy a jednak wciąż awangardowy utwór na albumie. Garm nawet śpiewa lekko pod Ozza, ale na tyle zachowuje swój własny styl by nie pomylić go z nikim innym. Ciekawy cover… nie pierwszy zresztą w ich wykonaniu, który zaskakuje aranżacją jak i pomysłem na jego wykonanie. Fajna sprawa, jak się okazuje wcale nie odbiegająca od konceptu albumu jak i zawartości muzycznej krążka. Solitude idealnie wpasował się w styl grupy na Shadows of the sun i uzupełnia boską całość.

Mimo wszystko nie powinno się rozbierać tego krążka na czynniki pierwsze, zresztą jak każdej poprzedniej płyty ULVER ponieważ to materiały, które wymagają na prawdę uważnego odsłuchu, niejednokrotnego i pełnego, w cieszy, gdy człowiek na prawdę może poddać się muzyce. Shadows of the sun to absolut, chyba niedościgniony nawet jak na ULVER. Trochę inny niż inne ich propozycje, ale z całą pewnością można rzec, iż jest to kolejny, fenomenalny, nieprawdopodobny i wykraczający poza zwykłe komponowanie album. I jeszcze jedno. Nie można słuchać tej płyty na wyrywki, pod żadnym względem, to całość, monolit kompozycyjny jak i konceptualny, który doskonale uzupełnia okładka. Geniusz – czysty.

ocena: 10/10

Lista utworów

1. Eos 05:05
2. All the Love 03:42
3. Like Music 03:30
4. Vigil 04:27
5. Shadows of the Sun 04:36
6. Let the Children Go 03:50
7. Solitude (Black Sabbath cover) 03:53
8. Funebre 04:26
9. What Happened? 06:25

Skład

Trickster G. (Kristoffer Rygg aka Garm) – Vocals (1993- ) (Arcturus (Nor), Borknagar, Head Control System)
Tore Ylwizaker – Programming, Keyboards (1998- )
Jørn H. Sværen – Miscellaneous (2000- )

Powrót do góry