HYBRYDS „Mythical Music from the 21st Century”

HYBRYDS „Mythical Music from the 21st Century” - okładka
Muzyka: Ritual/Mythical/Ambient
Strona internetowa: http://www.hybryds.com
Czas Trwania: 75:03 minut (18 utworów)
Kraj: Belgia



Jeśli ktoś ma sentyment do słuchania zabaw zepsutym magnetofonem, to jest to pozycja dla niego. Nudne dłużyzny duplikowanych po wielokroć plam dźwięków i tak samo mało ekscytujący, pojawiający się od czasu do czasu pozbawiony jasności pseudo- pierwotny rytm, nieopowiadający żadnej historii ma coś z oczekiwania na windę w bloku z płyt betonowych na nowohuckim osiedlu i jest definicją całości tego przedsięwzięcia „muzycznego”. Obrazy kreowane na tym krążku nie przykują chyba niczyjej uwagi.

Hybryds jest idealne dla niewymagających narkomanów uzależnionych od heroiny i permanentnych odmóżdżających odlotów.

Nie robią na mnie wrażenia, modne w latach siedemdziesiątych, puszczane od tyłu dźwięki mowy ludzkiej; płyta podobno nagrana w latach 1983-86 była już wtedy była opóźniona i pozbawiona wyrazu. Nie zrobiła furory w tamtym czasie, więc nie sądzę, żeby wzbudziła zainteresowanie teraz.

Całość „Mythica(…)” przypomina kilkudziesięciosekundową końcówkę utworu „Pornography” The Cure z albumu o tym samym tytule, tylko, że rozciągniętą na całą zawartość płyty. Słychać tu też dużą fascynację zespołem Pink Floyd i ich legendarnym albumem „Ummagumma”, niestety nie zrealizowaną tak spektakularnie. Dzwoneczki z chińskiego bazaru z cicho płynącymi z pod spodu dwoma monotonnymi przeplatającymi się dźwiękami nie mają nic wspólnego z „sonicznymi rytuałami i magią”, jak przeczytałem na ulotce dołączonej do przesyłki. Nagrana na magnetofon szpulowy zabawa blachą bardziej pasuje do lakierni, niż martyrologicznej historii, którą stara się opowiedzieć autor. W tym przypadku mamy do czynienia z niedorozwojem formy w stosunku do treści, nie jej hipertrofią.

Dzikie pokrzykiwania i pomiaukiwania, jak zresztą i cały „scenariusz” albumu, przywodzą na myśl „Władców Much” Goldinga, książki, którą zna chyba każdy, brak tylko odgłosów świniobicia. Powtarzane i wielokrotnie zniekształcane dźwięki są bardzo słabą próbą narracji, o czym zapewne zapomniał autor wydając ten krążek. Tak zwana zabawa przestrzenią kojarzy mi się bardziej z waleniem w rury autorstwa schizofrenicznej słuchaczki Radia Maryja w ww. bloku.

Czasami sąsiedzi fundują mi podobne doznania akustyczne, gdy, po spożyciu nadmiernej ilości alkoholu, rozpoczynają remont (to również zachowania plemienne, tylko, że tubylców betonu, nawet to się zgadza). Na „Mythical(…)” brakuje tylko dźwięku wiertarek i pokrzykiwania „zdrowie na budowie”. Nie ma w tym nic innowatorskiego , poetyka, którą stara się posługiwać autor definitywnie wymknęła mu się spod kontroli tworząc nudne pejzaże bardziej podchodzące pod dobrze znanego jelenia na rykowisku, niż zbliżone do opowieści o mitycznej wyzwolicielce. Dźwięki, które możecie znaleźć na płycie zespołu Hybryds nie zapadną Wam w pamięć na długo, gdyż nikt nie chce wracać do osłuchanych tematów. Szczerze mówiąc lepiej bawiłem się u dentysty ostatnio, niż przy jej słuchaniu.

Wykastrowana z pierwotnej dzikości etnika nie ma nic wspólnego z nieokiełznaną siłą, która powinna posiadać. Nieszczęsne jęki rodem z gardła zdruzgotanej rzeczywistością pracownicy Biedronki, zmuszonej do pozostania w pracy po zamknięciu sklepu i rzucania paletami, sprawiły wreszcie, że nie zdzierżyłem i usunąłem to coś z mojego biednego ostatnio odtwarzacza. Teraz pozostało jedynie zdezynfekować sobie uszy Sepulturą i ich szóstym studyjnym albumem „Roots”. Tak, zdecydowanie wolę taką etniczność w muzyce.

Nie polecam.

ocena: 1/10

Lista utworów

1. The Awakening
2. Stampede
3. Maneater
4. 666 Is Sucking Cock In Heaven
5. Kill The Beast
6. I Do Not Believe In The Beast
7. Aquahypno
8. Na He Ma
9. Oischa
10. Hypno
11. Mindswamp
12. The Willing Victim
13. The Final Answer

Extras:
14. No God but Man
15. Sacred Voices (recorded live)
16. Eternal Words
17. Octahedron (unreleased)
18. A Whimper

Skład

Sandy Nys – ?

Powrót do góry