KATORGA „The Forgotten EP”

Wydane własnym nakładem, 2018

Muzyka: Depressive Black Metal / Punk Rock / Muzyka Alternatywna
Strona Internetowa:
https://www.facebook.com/katorga
https://katorgawroclaw.bandcamp.com/album/the-forgotten-ep
Czas trwania: 24:10 minuty (7 utworów)
Kraj: Polska

Ładnie się zaczyna, nastraja i przekonuje do siebie… Klawisze, pera, czekam na wiosła i wokal… Duch prymitywizmu w umiarkowanych klimatach. Wokal taki garażowy, gdy nie każdy miał sprzęt. Wczesny początek lat 90-tych, chociaż teraz kapele tak tworzą specjalnie, kiedyś musiały 🙂

Nie powiem, coś jednak przykuwa moją uwagę. Dokładnie „No(where)”. Tak dziwnie skomponowany. Obrazują, że są Black Metal’owcami z krwi i kości, ale pokuszają się o chwile przemyśleń. Może wokalista śpiewa za bardzo ślamazarnie. Tak jakby się nudził tym mikrofonem. Na chwilę obecną THE CURE się kłania, jak długo zobaczymy?

„Black Paradise”, już myślałem, że ich rozgryzłem… Czysta wokaliza, łagodne dźwięki… Potem te typowe uderzanie pałeczkami i już czekałem na tą chwile, że będzie typowa jazda czarnej nostalgii. Bardziej pasują do zespołów z pokroju Avangardy Rock’a, ale niech będzie na swój sposób jest to depresyjna odmiana BM… Chociaż i zahacza o Punk Rock. Kiedyś była scena w Dojczlandzie dla takich zespołów… Teraz to niszowe kapele.

Wiosła jednak świadczą, że jest to o czym myślę. Czuć tą nutę siarki, aczkolwiek poprzez klawisze kładą nacisk na sentymentalną zadumę, wejścia w głąb swojej świadomości. Prawdę powiedziawszy nie chciałbym, aby zbyt długo zagościli w mojej głowie. Pesymistyczny obraz twórczości KATORGA nie napawa optymizmem. Urzekają swoimi dźwiękami i z minuty na minutę za bardzo mnie to wciąga… Wolę bardziej rytmiczne brzmienie, przy którym mogę się wyładować.

Leci ostatni kawałek, który utwierdza mnie w przekonaniu, że cały zamysł tej płyty był oparty na kilku riffach, a wzbogacony przez pozytywkę. Nie mogę im odmówić jakiejś wizji swojej twórczości, ale to też za mało aby mówić o genialnym projekcie. Przykuwają uwagę to swoją nieporadną prostotą, nieskomplikowaną nieporadnością. Coś w nich drzemie, ale to głęboki sen.

Nieodparta pokusa! Odsłuchać nowy utwór. Jednak zabili mi klina, czy obstawić bukmachera, czy schować do skarpetki z dziurą na pięcie?

Lista utworów:
1. The First and The Last Time (ver. 2)
2. No(where)
3. Black Paradise
4. Cancertid (Lifelover cover)
5. Black Thoughts In My Mind…
6. Darknes
7. Pain Of Oblivion

Skład:
Lethański – wokal, gitara, klawisze, perkusja
V – wokal, bass, gitara
El – gitara, klawisze

Miejsce zamieszkania: Parczew, Polska. Zainteresowania / Hobby: muzyka, dziennikarstwo muzyczne, wiara w kult przodków, filmy (zakłamujące historię), w pewnym sensie narodowy socjalizm (bardziej ukierunkowanym ku neo-pogaństwu), historia (warcholstwo szlachty polskiej & lisowczycy), a w szczególności Asterix i Obelix (komiks wszech czasów. Rene Goscinny i Albert Uderzo rules! Aczkolwiek w pewien sposób wzorowane na Kajku i Kokoszu), dodam jeszcze Wiedźmin i reszta z gatunku fantasy... jak Conan, Salomon Kane czy też Vuko Drakkainen, a obecnie Jaksa. Ulubione gatunki muzyczne: nihilistyczno-mizantropiczne, a zarazem psychodeliczne odłamy, ogólnie rzec biorąc nie stronie od thrash (na nim się wyhodowałem), black, folk, pagan, slav, viking, etc. alternatywna... Stworzył Born To Die'zine.
Powrót do góry