TEMPLE OF DECAY „Rigor Mortis”

Godz Ov War Productions, 2022

Muzyka: Black Death Metal
Strona internetowa:
https://godzovwarproductions.bandcamp.com/album/rigor-mortis
Czas trwania: 29:37 (7 utworów)
Kraj: Polska

Wyłączcie zbędne myślenie! Czas na napierdalankę! W starym dobrym stylu… Harmonijne połączenie Black / Death Metal’u, coś na zasadzie „jebnij w blat, a noże się odezwą”! I to tylko jeden człowiek za tym stoi?! Jeden, a potrafił konkretnie przypierdolić po lędźwiach.

Podoba mi się okładka… Taka utrzymana w minionym okresie rozkwitu owej fuzji muzycznej. Nawet przez chwilę widzę szaty graficzne SEMINARIUM, ABUSIVENESS. Co się dziwić skoro Mortt jest z Tomaszowa Lub., a wyżej wymienieni zaczynali w Radzyniu Podlaskim, a drudzy Lublinie… Tradycja zobowiązuje! Chciałbym zobaczyć takiego faroża na ambonie… Nawet pojawiają się niewielkie naleciałości muzyczno-wokalne.

TEMPLE OF DECAY daje odrobinę wytchnienia, abym poskładał pogruchotane kości, co nie zmienia faktu, że machina raz rozpędzona mknie cały czas do przodu. Lubię jak budowany jest nastrój bez nadmiernego upychania smaczków, i tutaj tak jest i niech tak pozostanie. Jest odrobina melancholii gdy bzykają wiosełka, czyli taki moment łagodności… Kurde… Lubelszczyzna się kłania!

Słucham płyty już, któryś raz z rzędu i nie słyszę słabych momentów! Wszystko jest na miejscu, odpowiednio wyważone. Jeśli ten człowiek tworzy taki materiał, to znaczy, że ten projekt jest kolejnym krokiem w jego życiu…

Pera wyrazista, wychwytywalny bas, teksty z małymi wyjątkami w ojczystym języku… Czegóż wymagać więcej od szczęścia?! A no właśnie… Wymagać mogę od siebie, abym zapoznał się z poprzedniczką dla porównania.

Sprawdziłem i już wiem, że podąża raz wydeptaną ścieżką… Mortt oszlifował swój diament, pozbył się chropowatości. Pożegnał pogańskie gusła na rzecz finezji. Chociaż tamta płyta bardziej przypomina nasze wschodnie ziemie…

Nie zmienia to faktu, że TEMPLE OF DECAY, czy chodzi o pierwszy, czy też drugi materiał. Jest jednym z lepszych zespołów, które dane mi było posłuchać w tym roku.

Całość „Rigor Mortis” wieńczy cover VENOM „Leave Me in Hell”, przyzwoicie sprokurowany, jakże odbiegający od całości… Coś jakby, mogłem pójść w tym kierunku, ale wolę jazdę bez trzymanki!!! Chociaż, aż tak znaczącej nie ma różnicy. Gdyby Mortt zrobił nawet podróbkę MOTORHEAD, wyszedłby obronną ręką…

Lista utworów:
01. Destructive Symphony of Chaos
02. Robactwo
03. W Chwale Upadku
04. The Cacophony of Death
05. Boska Niedoskonałość
06. Zemsta
07. Leave Me in Hell (Venom cover)

Skład zespołu:
Mortt – Everything

Miejsce zamieszkania: Parczew, Polska. Zainteresowania / Hobby: muzyka, dziennikarstwo muzyczne, wiara w kult przodków, filmy (zakłamujące historię), w pewnym sensie narodowy socjalizm (bardziej ukierunkowanym ku neo-pogaństwu), historia (warcholstwo szlachty polskiej & lisowczycy), a w szczególności Asterix i Obelix (komiks wszech czasów. Rene Goscinny i Albert Uderzo rules! Aczkolwiek w pewien sposób wzorowane na Kajku i Kokoszu), dodam jeszcze Wiedźmin i reszta z gatunku fantasy... jak Conan, Salomon Kane czy też Vuko Drakkainen, a obecnie Jaksa. Ulubione gatunki muzyczne: nihilistyczno-mizantropiczne, a zarazem psychodeliczne odłamy, ogólnie rzec biorąc nie stronie od thrash (na nim się wyhodowałem), black, folk, pagan, slav, viking, etc. alternatywna... Stworzył Born To Die'zine.
Powrót do góry