DEAD SOUL TRIBE „A Murder Of Crows”

DEAD SOUL TRIBE „A Murder Of Crows” - okładka


Nie od razu przekonałem się do tego albumu. Musiało minąć kilka przesłuchań, żeby dźwięki A Murder Of Crows dotarły do mnie z całą swoja mocą. Niniejszy krążek jest drugim w dorobku grupy, poprzedzał go „self titled” debiut. Dead Soul Tribe założył Devon Graves, czyli gość wcześniej odpowiedzialny za Psychotic Waltz. Cóż, trzeba powiedzieć, że o ile wpływy owej formacji są czytelne, to jednak nie one decydują o brzmieniu całości.
A Murder Of Crows należy do płyt, które będąc wypadkową bardzo wielu bardzo różnych inspiracji same w sobie stanowić mogą jej źródło. Mamy do czynienia z niezwykle energetyczną i świeżą mieszanką, w skład której wchodzą tak różnorodne elementy jak: progresywny metal w stylu Dream Theater albo Fates Warning (The Messenger, Crows On The Wire), melancholia i jakiś oniryczny klimat bliski Katatonii (In A Garden Made Of Stones, Regret), solidny hard rock a la Black Sabbath (Angels In Vertigo, Time), echa grunge'u (Some Things You Can't Return oraz w zasadzie wszystkie pozostałe). Jeśli do tego dodać liczne nawiązania do Pink Floyd i w ogóle psychodelii lat 60. oraz wszechobecne nowoczesne wtręty kojarzące się z lżejszymi gatunkowo zespołami nu-metalowymi (Nickelback choćby), a także mocne, silnie zrytmizowane fragmenty nasuwające skojarzenia z Soulfly na przykład, otrzymujemy obraz płyty być może i eklektycznej, lecz dzięki temu silnej i pozostawiającej niezatarte wrażenie.

Osobiście cholernie mi pasuje taka mieszanka, w której poszczególne elementy świetnie do siebie pasują i mimo pozornej odległości gatunkowej nie sprawiają wrażenia podoczepianych na siłę. Ciekaw jestem kolejnego albumu Dead Soul Tribe, tymczasem polecam A Murder Of Crows.

ocena: 4/5

Powrót do góry