DISINTER „Welcome To Oblivion”

To już właśnie wspomniany przeze mnie wcześniej duży album DISINTERA. Na nim znajdziecie dziewięć utworów, w tym część z nich pochodzi z recenzowanej wyżej epki, między innymi tytułowy „Welcome To Oblivion”. W porównaniu z wcześniejszym materiałem, ten album jest o wiele bardziej zróżnicowany, niemalże pod każdym względem. Mamy tu zmiany tempa, które są raczej mało przewidywalne dodając przez to całości, że tak się wyrażę „egzotyczności”, więc i do zbytniego znużenia sposobności zespół wam pod tym względem nie dostarczy. Trochę inna technika wykonania, mniejsza melodyjność utworów. Kapela stawia zdecydowanie na ciężkość poszczególnych tracks. Na „Welcome…” band wypada o wiele korzystniej, niż w przypadku „Beauty…”. Widoczne stają się też elementy inspirowane innymi gatunkami metalowej sztuki, jak choćby w warstwie solowej wyczuwalne są heavy metalowe fluidy. Wokalista, urozmaica swój śpiew, obok growla racząc nas niemalże black metalowym skrzekiem.
Materiał odegrany jest z dużym polotem, przez co w ogóle nie czuć zmęczenia kapeli. W ich twórczości nie odnajdziecie przypadkowo wmontowanych elementów muzyki. Band mocno stąpa po ziemi, uporczywie dążąc do celu – perfekcyjności – co choć powoli, ale realizują doskonale. Jako ciekawostkę dodam jeszcze, iż w ich szeregach na garach pomyka nasz rodak, z czego możemy być dumni tym bardziej, że nie jest on pozbawiony talentu, i muzycznej fantazji. Podsumowując, bardzo dobry zespół, bardzo dobry materiał, oraz duże oczekiwania, myślę, iż nie tylko z mojej strony. Przyszłość pokaże!!!

Powrót do góry