OSBOURNE, OZZY „Ozzmosis”

OSBOURNE, OZZY „Ozzmosis” - okładka


Mój znajomy, znany swego czasu gitarzysta Piotr „Dziki” Chancewicz, w chwilach szczerości stwierdził kiedyś, że cała współczesna muzyka rockowometalowa, bierze swe początki od dwóch kapel z lat 60-tych, czyli od bitlów i stonsów. The Beatles dali muzyce harmonię i melodię natomiast Stonesi ostrość i prostotę kompozycji opartych na nieśmiertelnym d7. Te dwa nurty według jego filozofii rozbijają się następnie na ultraspecyficzne trendziki i style, ale podstawowe rozróżnienie wam zarysowałem. Czy to w Black Sabbath, czy też podczas swej solowej kariery, Ozzy rzadko opuszczał szkołę Lennona i spółki. Płyta, którą dziś próbuję określić słowami, kojarzy mi się cholernie z przekazem np. I Am a Walrus, czy np. Lucy In The Sky With Diamonds, czyli surrealizm, którym jak mgłą przesiąknięte są pola i dworki ziemiańskiego Królestwa Brytyjskiego. Ale nie uciekajcie z krzykiem sprzed monitora… to oczywiście jest takie surrealistyczne heavy metalowe granie, troszkę może kojarzące się z „Bark At The Moon” bardziej niż z „No Rest For The Wicked”, trochę stonowana w tempie płyta, brzmienia niektórych gitara oprócz specyficznego Wylde’owskiego, kojarzą mi się z pierwszymi zabawkami studyjnymi, z których korzystał… George Harrison. Kojarzycie pana? Tak, znowu ci bitelsi… Ale myślę szczerze, że Ozzy miałby z Lennonem wiele wspólnych tematów, gdyby tylko realne było ich spotkanie w naszych czasach. Oczywiście o ile Ozzy miałby jeden z tych dni, w których nie musi brać baterii prochów uspokajających…

Ozzy jest wielki, a płyta bardzo sympatyczna. Na pewno nie zadziała toksycznie na wasz nastrój. Poza tym jest ciekawa jako efekt pogrzebania w elektronicznych ustrojstwach panów realizatorów. Ale… Jest taka jedna smutna prawda. Wokalista, który za dużo wrzuca efektów na miksie, najprawdopodobniej próbuje w wielu przypadkach coś przymaskować. Ale tak naprawdę, to mi to nie przeszkadza i żyć będę z tą świadomością, że na tej płycie aż skrzy się od różnych połączonych kablami dziwacznych efektów. Oby tylko nie było zwarcia, i mam nadzieję, że Ozzy będzie żył długo i nagrywał takie płyty jeszcze długo. Ale uprzedzam. Jeśli lubisz go za pokręcone i zadziorne płyty, to się zawiedziesz. Ta płyta to surrealizm… o ile można w rzeczonym stylu wyrzeźbić heavy metalową płytę… Ciekawe, czy wam też to się skojarzy trochę z Bitelsami… Znaczy, nie, nie, nie zrozum mnie źle, to nadal jest heavy metal, ale to jest więcej niż tylko heavy metal… Płyta jest śliczna, rozmarzona raczej niż rozwydrzona, nie jest hałaśliwa, a kojąca. Śliczna, powtórzę jeszcze raz. I choć zdarza się Ozziemu używającego specyficznej techniki antycanto boki poczynić czasem, to skoro to tak poszło na płytę i wszystko jest zrealizowane super od strony studyjnej, to najprawdopodobniej mistrz takim dzieło swe widzieć chciał. Zresztą zarzuty, że Ozzy śpiewać nie umie, powtarzają się zapewne od momentu, kiedy pierwszy raz zaśpiewał, więc należy to zlać… Słyszycie to tak naprawdę, czy też przeszkadza to najbardziej tylko wielbicielom aksamitnego trylu Kiepury?

Jak to jest, że z płyt Black Sabbath niewiele zostało kopiącego grania i trzeba naprawdę być mocno przywiązanym do tej marki, żeby sięgać po ich późniejsze płyty, a płyty ich bardzo dawnego wokalisty zawsze się chętnie wrzuca do odtwarzacza i można mieć nawet kilkuletni rozbrat z muzą, ale kiedy jesteś w sklepie z muzyką, i zobaczysz właśnie świeżo co wydaną płytę Osbourne’a to można zawsze w ciemno wydać na nią kasę, bo zawsze jest to zajebiście dobra płyta? Jakie sekrety kryje biedna głowa tego pana, że w muzyce potrafi osiągnąć takie szczyty? Może to wynika z jego naiwnej wręcz prostolinijności i dobrotliwości? Ale setki bezgłowych ptasząt może zaprzeczyć… Słuchając tego gościa nie myślisz o nim jako o biednym świrze zza klatki, ale jak o swoim starym kumplu, któremu wybacza się zwykle wszystkie wypadki i wpadki… No a ta płyta nie jest na pewno wpadką…

Lista utworów

Perry Mason
I Just Want You
Ghost Behind My Eyes
Thunder Underground
See You On The Other Side
Tomorrow
Denial
My Little Man
My Jekyll Doesn't Hide
Old L.A. Tonight

Powrót do góry