PINK FLOYD „La Carrera Panamericana”

To nie jest ani zapis koncertu Pink Floyd, ani też film dokumentalny o nich. Nie jest to też zbiór teledysków, ani wywiadów. Otrzymujemy za to godzinę materiału, w którym głównej roli nie gra wcale zespół, ani nawet dwóch jego członków, którzy biorą udział w całym przedsięwzięciu (Gilmour i Mason). Film jako taki poświęcony jest legendarnemu wyścigowi La Carrera Panamericana, który odbywał się w Meksyku we wczesnych latach 50. W 1954 roku został – w następstwie tragicznych wypadków – przerwany. Przetrwała jednak jego sława i od tamtej pory parokrotnie czyniono wysiłki, aby wyścig wrócił go łask i znów mógł się odbywać. Tak też było w 1991 roku, kiedy Gilmour i Mason, zasiadając za kierownicami swoich Jaguarów, postanowili wziąć w nim udział. I w zasadzie na tym kończy się udział Pink Floyd. Acha, i jeszcze muzyka…
Ścieżka dźwiękowa jest w całości autorstwa Pink Floyd. Jednak zamiast spodziewanych zupełnie nowych utworów otrzymujemy głównie kompozycje z A Momentary Lapse Of Reason (Yet Another Movie, Sorrow, Signs Of Life, One Slip). Poza tym jedną z The Wall (Run Like Hell, za to powtórzoną dwukrotnie) oraz kilka utworów wcześniej niepublikowanych lub napisanych specjalnie na potrzeby tego filmu. Jest to jednak przeważnie „drobnica”, czyli krótkie lub dłuższe kompozycje instrumentalne utrzymane w klimacie bluesowym lub bluesrockowym – Pan Am Shuffle, Country Theme, Big Theme, Carrera Slow Blues. Trzeba przyznać, że mają one wartość przede wszystkim kolekcjonerską dla wszystkich tych, którzy z pasją zbierają wszystko, co dotyczy Pink Floyd.

Aby jednak oddać sprawiedliwość Pink Floyd, przygotowane kompozycje świetnie ilustrują rajd, doskonale pasują klimatem do surowego krajobrazu, kapitalnie wreszcie brzmią, gdy kamera spuszcza na chwilę z oka pędzące samochody i próbuje uchwycić piękno scenerii, w której owe auta mkną. Wtedy muzyka Pink Floyd fantastycznie spełnia swoje ilustratorskie zadanie.

La Carrera Panamericana to pozycja dla fanów. Ktoś, kto nie zna Pink Floyd prawdopodobnie nigdy nie słyszał nawet o tym filmie i mało go on obchodzi. Dla wyznawców legendarnej grupy to jednak rzadki i cenny dokument, który może się podobać mimo faktu, że Gilmour nie ukończył wyścigu roztrzaskując swój wóz… (Miłośnikom talentu pewnego nieobecnego już w szeregach byłego członka Pink Floyd film ten spodoba się właśnie dzięki temu…)

ocena: 4/5

Powrót do góry