HOLY DEATH „Forever Burning Ashes”

HOLY DEATH „Forever Burning Ashes” - okładka


Holy Death to klasyk na polskiej scenie black metalowej – z ponad dziesięcioletnim stażem, co naprawdę rzadkie. Kapela zawsze hołdowała typowo black metalowym dźwiękom, raczej sztywno umiejscowionych w ramach gatunku, bez większych zaskoczeń. Sprawny, szybki black podbity solidnymi klawiszami – kłaniają się Emperor i setki naśladowców. Holy Death ma jednak to „coś”, co sprawia, że ich muzyka jawi się wyjątkową spośród rzeszy mniej lub bardziej sprawnych epigonów. Być może jest to kwestia bardzo, ale to bardzo dobrego blackowego wokalu. Chociaż osobiście drażnią mnie takie skrzeki, to muszę przyznać, że głos Holy Death do jednych z najciekawszych wśród blackowej braci należy. A być może wyróżnikiem są ciekawe wstawki i intra przeróżne – bardzo urozmaicone, nieraz prawie fabularne. A może wreszcie klawisze, które świetnie budują klimat? Gitary, diabelnie szybkie i młócące niemiłosiernie? Pewnie wszystko po trochu… Faktem jest, że mimo ewidentnej skorupy, jaka spowija Holy Death i nie pozwala na przemycenie odrobiny choćby innych stylów, panowie grają sprawnie i przekonująco. Szkoda tylko, że równie sprawnie i przekonująco gra cała Norwegia, pół Grecji i jedna czwarta Francji… nie wspominając o Niemczech…

Szacunek jednak się należy. Za wytrwałość, choćby. I wierność ideałom 🙂
Acha, i jeszcze za Killed By Death Motorhead – czapki z głów…

ocena: 6.4/10

Powrót do góry