OLETHRIO RIGMA „O tromos tes eksousias”

OLETHRIO RIGMA „O tromos tes eksousias” - okładka


Od początku słuchania tej płyty mam dziwne wrażenie, iż mam przed sobą próbę podania koncepcji grania w konwencji punkowo – metalcorowej czegoś takiego jak THERION z „Theli”. Wiem, że to dziwne, ale i trochę Paradise'owych klimatów można tu znaleźć. Z tym, że to brzmi za ciężko na punk, ale zbyt punkowo na coś innego.

Językiem urzędowym na tej płycie jest język grecki. Może stać się to pewną przeszkodą dla przeciętnego słuchacza, tym bardziej, że i tracklista sporządzona jest w tym języku, co oznacza, że duża część słuchaczy może mieć problem z odcyfrowaniem choćby tytułu piosenki. Ponadto wypiska na okładce informuje nas o 9 utworach, aczkolwiek odtwarzacz informuje nas o 10. Z tego, co udało mi się ustalić, zapewne drukarz połknął jeden tytuł.

Płyta zawiera mocny przekaz antywojenny, i jako egzotyka może być całkiem przyjemnym doświadczeniem. Zespół jedzie na dwa główne gardła, w tym żeński. I jeśli chodzi o ten drugi, mam wrażenie, że jednak zbytnio mnie irytuje. Ma się jak pięść do oka, do tej muzyki. No ale cóż się będę czepiać, zespół w takim ustawieniu gra od lat (choć absolutnie nie można go uznać za specjalnie znany).

To co mi się podoba w tym krążku, to ekspresja, prostota, i polot. Jest melodyjna acz brudna. Brzmienia… dość dziwne, przynajmniej jeśli chodzi o perkusję. Dziwnie, jakby jazzowe barwy? Zdumiewającym dla mnie są poziomy głośności i proporcje w wybrzmiewaniu poszczególnych instrumentów zestawu perkusyjnego. Dość głośne wysokie tomy, dyskretna stopa, średnie tomy ciszej, niskie donośne, werbel raczej wybijający się. Być może się jeszcze z tego wycofam, ale mam wrażenie, iż realizator nie bardzo wiedział jak osiągnąć brzmienie „światowe” i może mimowolnie wyszło mu coś ciekawego, bo innego, bo świeżego. A najważniejsze – dość kopiącego.

Co da się zauważyć, to ów punkowo corowy nalot objawiający się głównie w prostocie struktur kompozycji. Wstęp, przywalamy zwrotkę, refren 4 funkcyjny, zwrotkę, refren i się żegnamy, czasem trochę jeszcze czymś przyłożymy. Po gniewliwości i zapalczywości w wokalach wnioskuję, iż przekaz jest mocno zaangażowany, ale u diabła, kto z nas potrafi zrozumieć nawet polski growling, a co dopiero z całym szacunkiem grecki? Nie jest to więc chyba płyta otwierająca specjalnie nowe horyzonty, ale może jest to jakiś sygnał, że świeża krew dla metalu napłynąć może właśnie ze sceny punk/hc?

Jedną rzecz jednak muszę podkreślić. Nie każdemu uchu usłuchanemu z europejskimi standardami może trafić pomysł na granie Olethrio Rigma. Mam takie przeświadczenie, choć jest to ciekawe doświaczenie, to wiem, że nie ustawię sobie tej płyty na półce krążków, które zabrałbym ze sobą na bezludną wyspę…

Ale jeśli szukasz czegoś innego, niesztampowego, nieoklepanego a zarazem żywiołowego i niezbyt pokomplikowanego, jeśli chcesz się poczuć częścią większego sprzeciwo przeciw autorytaryzmowi USA (o ile dobrze odszyfrowywuję kod zespołu) – to myślę, że będziesz z tej płytki bardzo zadowolony.

ocena: 6/10

Lista utworów

In to the fucking death
Irak ora
Psema
Photia
Dolophonoi
Oi opadoi
Skatokosme
E prodosia tes anthropotetas
O tromos tes eksousias

Skład

Nikos – vocals/guitars; Emi – vocals/guitars; Takis – drums/backing vocals; Panayiotis – bas/backing vocals

Powrót do góry