FROM THE SHORES „Until My Last Breatch”

FROM THE SHORES „Until My Last Breatch” - okładka
Muzyka: Death Metal/Deathcore
Strona internetowa: www.myspace.com/fromtheshores
Kraj: Włochy
Czas: 18:19



Mania deathcoru poszerza swoje horyzonty! Dotarła już prawie wszędzie (chyba prócz Norwegii): do Polski, Rosji, Niemiec, a nawet do słonecznych Włoch. Co ciekawsze włosi mają zupełnie inne spojrzenie na deathcore niż np: amerykanie. Ich odmiana tego gatunku brzmi zupełnie inaczej, słychać ich własne elementy, których nie uświadczymy u niemców, czy tez polaków.

Z samego początku zdziwiły mnie wokale – zupełnie inne, a i sama warstwa muzyczna nie jest aż tak brutalna jak u dajmy na to OCEANO, czy ALL SHALL PERISH. Bliżej dla FROM THE SHORES do death metalu z lekką naleciałością hardcoru, niż do samego DC, zatem może jednak włosi nie starają się upodobnić do pig squeel'ujących znajomych z USA, ani do beatdownowych niemieckich kapel? Może chcą pozostawić w swojej, mimo iż nowoczesnej, muzie w dalszym ciągu hołd dla starej szkoły grania i tylko zabarwić ją new schoolowymi motywami?

FROM THE SHORES to młoda kapela z Venice we Włoszech, której początki datuje się na 2005 rok. Do moich rąk trafiła ich debiutancka płyta EP „Until my last breatch”. Płyta zaczyna się 34 sekundowych intrem, krótkim, ale miłym i treściwym – bardzo dobrze, bo za długie intra denerwują mnie jak ceny piwa na stacjach benzynowych. Pierwszym długograjem jest „Fury of the embers”. Gitary chodzą tu bardzo ładnie, przypominając mi nieco PARKWAY DRIVE, jednak sam wokal sprawia, że kawałek nabiera ciężaru, gdyż wokalista naparza niezłym death metalowym growlem. Szkoda, że riffy nie zapadają zbytnio w pamięć, ale no cóż – trudno. Za to solówka gitarowa zaskakuje – jest wyjęta rodem z lat 80', czuć od niej rock'n'rollowy klimat. Na całej płycie podoba mi się brzmienie stopek perkusyjnych, takie głębokie i z mięchem. Poza tym muszę pochwalić bębniarza, który może nie gra jakoś skomplikowanie, ale za to z wielką finezją – podoba mi się taki styl bębnienia. Wybrany na trzeci kawałek na płycie „Serve the flesh for dessert” zaczyna się od ciekawego tappingu na gitarkach, po czym wchodzi cała parta instrumentów oraz wokale – tu raczej nie ma co się rozpisywać, gdyż niczym więcej mnie „trójeczka” nie uraczyła. Kolejny „I have never been hurt by luxury” – po drugiej minucie zajebisty wstęp do breakdowna (no i sam mostek również niczego sobie). W ostatniej pozycji na CDku mamy do czynienia z bardziej rozbudowaną kompozycją, gdyż po raz pierwszy pojawiają się tutaj niemal chill out'owe wstawki instrumentalne, które przechodzą w genialne, melodyjne riffy (również spokojne), by po czwartej minucie powrócić do deathcorowej sieczki.

Płyta nie za długa, lecz jak na cztero-kawałkową (plus intro) EPkę, nie jest też źle. Zawsze byłem, i dalej jestem, zdania iż lepiej nagrać krótki, a treściwy materiał, niż długi i zanudzić słuchacza na śmierć. FROM THE SHORES na sto procent czystego death metalu nie grają, ale nazwać do po prostu deathcorem też byłoby błędem. Zresztą…sami posłuchajcie ich na MySpace i oceńcie, jak dla mnie materiał jak najbardziej wart uwagi.

ocena: 8/10

Lista utworów

1. The Dawn at Sunset
2. Fury of the Embers
3. Serve the Flesh For Dessert
4. I Have Never Been Hurt by Luxury
5. As the Firmament Ratifies the End

Skład

Theo – Bass
Luca – Voice
Paolo – Guitar
Leonardo Manente – Guitar
Andrea Scarpa – Drums

Powrót do góry