SOLNORTH / OPUS NOCTURNE „Forgotten Lust”

SOLNORTH / OPUS NOCTURNE „Forgotten Lust” - okładka
Muzyka: black
Strona: www.metalrulezprod.prv.pl



Piąty to już krążek z młodej, acz prężnej stajni prowadzonej przez Ancienta, a zarazem kolejny, na którym warto zawiesić ucho, aczkolwiek na pewno zawarta tu muzyka nie każdemu przypadnie do gustu. Split zawsze bowiem niesie ze sobą ryzyko, że jedna z kapel spodoba się cholernie, podczas gdy druga przepadnie w niepamięci. Dokładnie tak jest w tym przypadku, gdzie na jednym krążku spotkały się Solnorth i Opus Nocturne – dwie kapele grające niby ten sam gatunek, black, lecz jakże inne, jak inaczej poruszające się po tym poletku.
Pierwsze w kolejności jest Solnorth, które – powiem od razu – kompletnie mi nie podchodzi. Nie lubię, nie trawię takiego surowego, prostackiego, słabo brzmiącego, nudnego blacku. Nie lubię, kiedy dziesięć lat po okresie największej świetności klasyków gatunku ktoś próbuje wciskać tysięczną wariację na ten sam temat. Słuchając Solnorth nie mogłem się doczekać, kiedy skończy się te ich pięć kawałków i zabrzmią dźwięki Opus Nocturne – kapeli, która choć może też do pierwszej ligi się nie zalicza, to jednak w tym zestawieniu wypada o trzy klasy lepiej. Przede wszystkim jest to zasługa brzmienia – klarownego, gęstego – ale też samych kompozycji – długich, urozmaiconych, ubarwionych efektami, nawet w pewnym momencie klawiszami czy gitarami akustycznymi. Słychać, że kolesie próbują coś kombinować, nie ograniczają się do czystej formy i prymitywizmu, nie odklepują swojego pacierza dla rogatego, ale wkładają w muzę nie tylko umiejętności, ale i uczucia. Dobra, słodzę z deczka, ale chodzi mi przede wszystkim o to, że słuchając Opus Nocturne czuję pasję, a słuchając Solnorth niestety nie. I tyle.
Jest to zatem mocno nierówny split, ale cóż – ryzyko zawodowe. Mam nadzieję, że następnym razem Metalżule trafniej dobiorą zestaw bandów. No, chyba że o taką „różnorodność” chodziło…

ocena: 6/10 (łącznie)

Powrót do góry