BLACK DEVIL „Kraina spokoju”

BLACK DEVIL „Kraina spokoju” - okładka
Muzyka: heavy



Krótkie klimatyczne Intro, a po nim pierwszy kawałek, Jesteś…. Jest, owszem, całkiem niezły. Od pierwszych dźwięków słychać, że mamy do czynienia z kapelą, której nieobcy jest dorobek Metalliki. Niestety, słychać to mocno, pewnie o wiele za mocno, niżby sobie muzycy życzyli. Ride The Lightning kłania się do pasa. W drugim kawałku, Czasami, jest podobnie, aczkolwiek odzywają się też pewne echa kapel spod znaku NWOBHM. Jednak wciąż niepodzielnie panuje Metallika z charakterystycznym brzmieniem gitar. Elementami, które natomiast odróżniają Black Devil od kalifornijskiej legendy to na pewno bulgoczący, zbyt głośno nagrany bas i przede wszystkim męczący, słabiutki wokal. Tak, wokal to zdecydowanie najmniej interesujące ogniwo kapeli. W następującym za chwilę Złudzeniu mam wrażenie (albo złudzenie…), jakbym słyszał Dragon’s Eye – czy mogą mówić już o następcach? E, to chyba raczej moje skojarzenie tylko. W każdym razie ten kawałek wreszcie odrzuca metallikową schedę (też nie tak znowu całkowicie) i bliżej mu do Testamentu raczej. Znów szwankuje wokal. Krótka gra – nie, to nie jest moje przesłyszenie. Gitary pracują identycznie jak w Dragon’s Eye. Te same inspiracje czy ktoś tu z kogoś zżyna? Nieważne. Kawałek brzmi bardzo dobrze. Nawet ten wysunięty do przodu bas nie drażni, a tylko dodaje poweru. Wokal też tak bardzo nie przeszkadza. W połowie numeru zwolnienie, a za chwilę galopada niczym u Judas Priest. No, jest całkiem nieźle, chociaż jak każdy inny utwór, także ten „jedzie” Metalliką. Tytułowa kompozycja tej demówki jest zarazem największym zaskoczeniem. Gitary akustyczne (które w pewnym momencie trochę się rozjeżdżają), jakieś bongosy, chyba klawisz w tle plus wiosełko z ładnym sprzężeniem – przyjemnie się robi, chyba dlatego, że bez wokalu… Nie no, nie będę tak złośliwy.
Podsumowując: Black Devil obiecującym bandem jest. I tyle. Mam wrażenie, że chłopaki powinni pozbyć się ewidentnie wyczuwalnych naleciałości, a będzie całkiem dobrze. Proponowałbym też popracować nad wokalem, bo jest zdecydowanie najsłabszym ogniwem w tej układance, chociaż śpiewa po polsku, co się akurat liczy na plus.

ocena: 5/10

Powrót do góry